wtorek, 27 stycznia 2015

Te Quedaras - Rozdział 13

-Nie spałam - odparsknęłam zła.
-Widziałem, ale mniejsza z tym skończyłaś rozliczać rachunki z tego miesiąca - spytał nawet nie podnosząc głowy zza sterty papierków, którą trzymał w ręku.
-Nie - spojrzałam na papierki, których nawet nie ruszyłam, to pewnie przez moją malutką drzemkę.
-Taki pracownik jak Ty to skarb - powiedział zgryźliwe - skończ to, potrzebuje to mieć maksymalnie za 2 godziny - jaki on oficjalny, jednak widzę że ta firma jest dla niego ważna. Nie wiem czemu, ale wydoroślał. Koniec dogryzania sobie wzajemnie, rozliczę mu te papierki i niech da mi spokój. Całość nie zajęła mi więcej niż godzinę, po skończeniu wzięłam teczkę, w której starannie ułożyłam wszystkie dokumenty i podeszłam do biurka, przy którym siedział Ucker.
-Masz swoje rozliczenia - powiedziałam i podając mu je, nachyliłam się nad nim w całości eksponując mój dekolt. W takich momentach utwierdzam się w przekonaniu, że każdy mężczyzna to erotoman, no może Martin jest malutkim wyjątkiem.
-Dziękuje, Dul może pójdziemy na lunch? - no nie wierzę, taki ważny człowiek jak on, prezes firmy zaprasza mnie na lunch. Zaszczyt.
-Nie - ha ja nie dobra, mina Uckerka bezcenna. Wyglądał bardzo zabawnie, otworzone ze zdziwienia usta i słodkie oczka dziesięciolatka.
-Przecież i tak nie masz nic lepszego do roboty, a zjeść coś musisz - w sumie tym argumentem prawie przeciągnął mnie na swoją stronę, nie zdążyłam dziś zjeść śniadania, a mój brzuch domaga się posiłku. Nic się nie odzywając usiadłam na skrawku biurka i popatrzyłam na Christophera.
-To jak? - spytał i nerwowo przełknął ślinę.
-Pójdę z Tobą, ale nie myśl sobie nie wiadomo co, po prostu jestem głodna - szybko wytlumaczyłam mu, dlaczego zgodziłam się na pójście z nim. Podniosłam się z biurka i obciągnęłam spódniczkę w dół.
-To co idziemy?
-Już?
-No co taki zdziwiony, jestem głodna - mówiłam niczym dziecko, które targuje się z rodzicami.
-Dobrze w takim razie chodźmy - zamknął laptopa, wziął marynarkę i podszedł do odrzwi otwierając mi je. Szłam przed Uckerem pisząc sms do Martina. Napisałam mu, że znalazłam pracę, a rodzina przyjęła mnie niezwykle ciepło. Słyszałam jak cała damska część firmy zaczęła plotkować, cóż Ucker ma dość zazdrosne pracownice. Ale muszę je kiedyś uspokoić, że nie jestem zainteresowana ich szefem.



-Prosiłem Cię żebyś rzuciła te pracę - wrzeszczał po raz kolejny z tego samego powodu, przecież ja nie robię nic złego.
-Nie zrobię tego powtarzałam Ci to już tyle razy, to jest moja pasja, nie będę rezygnować z marzeń nawet dla Ciebie - krzyczałam jak opętana. Nie rozumiałam skoro mnie kocha to czemu stopniowo zaczyna mnie niszczyć. Zrezygnowałam dla niego z tylu rzeczy, uważałam że skoro jesteśmy już razem tak długi okres czasu oboje powinniśmy coś poświęcić. Ja poświęciłam śpiew i studia, ale z modelingu nie zrezygnuje.
-Skąd mogę wiedzieć, że nie pieprzysz się za zlecenia? - nie no teraz to przesadził podeszłam do niego i wymierzyłam mu policzek, nie jakiś zwykły. Włożyłam w niego najwięcej siły ile tylko potrafiłam.
-Świnia - skwitowałam i ze łzami w oczach wyszłam z domu. Nie wiedziałam, gdzie iść. Do hotelu? Nie było sensu. W moim domu siedział mój chłopak, który mnie poniża. Nogi poniosły mnie na pobliską plażę. Była okolica południa więc słońce mocno grzało, zdjęłam z siebie t-shirt i siedziałam w staniku oraz spodenkach. Wpatrywałam się w piękny błękit oceanu, morze było dziś nieprawdopodobnie spokojne. Nagle ktoś zasłonił mi słońce, przymrużyłam oczy i zobaczyłam Poncha.
-Co Ty tu robisz? - spytałam wstając wycierając z policzków łzy.
-Czemu płaczesz? Znowu przez tego idiotę? - on zawsze pojawia się w najmniej odpowiednim momencie, nie powinno go tu być.
-Nie twoja sprawa, proszę Cię zostaw mnie samą - mówiłam odwracając się od niego plecami. Jednak do niego chyba nie za bardzo dotarły moje słowa.
-Ja nigdy nie pozwoliłbym Ci płakać - powiedział i przytulił mnie z tyłu, ustami lekko musnął moje ramię. Automatycznie odsunęłam się do niego odwracając się.
-Poncho mówiłam Ci już tyle razy, że nigdy nie będziemy razem zrozum w końcu i odpuść - sama nie wiedziałam dlaczego właściwie jestem dla niego taka niedostępna, a co jeśli on ma rację i z nim byłabym szczęśliwsza niż z Carlosem. Nie chce na razie o tym myśleć. Popatrzyłam ostatni raz w jego oczy i odeszłam zgarniając z piasku moją bluzkę.



-To co zamawiamy? - spytał z uśmiechem, w moim brzuchu wszystko się przewracało. Byłam niesamowicie głodna.
-Coś czym się najem - odpowiedziałam krótko, odkładając kartę wcześniej nawet do niej nie zaglądając.
-Nie wyglądasz na taką która jakoś szczególnie lubi zjeść - powiedział przeglądając kartę.
-Jeśli szukałeś wieszaku na ubrania to się pomyliłeś, ja lubię jeść - powiedziałam poprawiając usta błyszczykiem. Przyszedł kelner Christopher zamówił jakieś cuda, których nazwy nawet wypowiedzieć nie umiem.
-Tylko szybko - krzyknęłam jeszcze za kelnerem. Siedzieliśmy w milczeniu, po chwili dostaliśmy zamówienie. Jadłam jak jakaś opętana, ale to było pyszne. Trochę się ubrudziłam, chciałam sięgnąć po serwetki i w tym czasie to samo zrobił Ucker, nasze ręce spotkały się, a ja od razu uniosłam głowę i zatopiłam się w jego oczach. Byłam jak zahipnotyzowana, już dawno nie czułam się tak jak w tym momencie. To zwykła fascynacja, a bynajmniej tak mi się wydaję. Czułam jak pociera moją rękę swoim kciukiem, co chwila uśmiechając się do mnie. Jak pusta idiotka odwzajemniałam uśmiech. Ucker podniósł się z miejsca i ukucnął przy mnie, nadal nie puszczając mojej dłoni. Spojrzałam na niego zdziwiona zaczął przybliżać się do mnie, gdy był już na prawdę w niebezpiecznej odległości zadzwonił telefon. Potrząsnęłam głową i od razu wyrwałam się z tego w pewnym rodzaju transu. Nerwowo wyjęłam telefon, który znajdował się w moim staniku i odebrałam.
-Słucham - powiedziałam drżącym głosem co chwila spoglądając na Uckera, który nadal trzymał moją rękę.
-Ale jak to możliwe? - spytałam, a do moich oczu zaczęły napływać łzy.
-Zaraz tam będę - wstałam nerwowo, chowając telefon.
-Co się stało? - spytał zdziwiony. Nie odpowiedziałam mu nic tylko mocno wtuliłam się w jego ramiona, potrzebowałam teraz tego najbardziej. Kogoś kto mnie pocieszy i będzie przy mnie.
-Zabierz mnie tam - ciągle powtarzałam szlochając w ramionach jak by nie patrzeć mojego szefa.
-Ale gdzie? Co się stało? - pytał nie puszczając mnie nawet na chwilę.

To chyba najdłuższy rozdział tego opowiadania haha :) No ale wcale bym go nie wstawiła gdyby nie pewny targ dobity z M Marzenie :) Pisałam go tak długo, bo szedł strasznie opornie. No ale jest ;) Od razu mówię, że kolejny nie wcześniej niż w niedzielę, gdyż teraz wracam do szkoły po feriach a chce napisać coś na zapas :)

sobota, 24 stycznia 2015

Te Quedaras - Rozdział 12

Już od samego rana byłam wściekła, budzik dzwonił co oznaczało godzinę 6 rano. Za 2 godziny musze wstawić się w mojej nowej pracy. Fakt, że Ucker jest tam szefem dodatkowo mnie dobijał, w pewnym sensie bałam się, że stare uczucie znów powróci, a może ono już powróciło albo nigdy nie zniknęło. Nie wiem, teraz nie czas na takie rozmyślenia. Mam Martina i tego będę się trzymać. Wstałam z łóżka wyłączając ten cholerny alarm. Wzięłam prysznic. I teraz pojawił sie dylemat nie miałam pojęcia w co się ubrać. Czy bardziej przyzwoicie, a może jednak seksownie. Po dłuższej chwili wyjęłam z szafy białą dosyć obcisłą koszulę, a do tego czarna spódniczkę sięgającą do połowy uda. Wszystko dopełniały wysokie czarne szpilki. Jak zawsze zrobiłam mocny makijaż. Nie zdążyłam nic zjeść więc tylko napiłam się soku jabłkowego. Szybko przeczesałam włosy. Wyszłam i udałam się na autobus, praktycznie wbiegłam na przystanek, a w szpilkach nie jest to łatwe. Zdyszana kupiłam bilet u kierowcy, a na moje szczęście oczywiście musiałam stać, bo w tym kraju nie ma prawdziwego dżentelmena, który ustąpił by mi miejsca. Wysiadłam, cieszyłam się przynajmniej z faktu, że przystanek był pod samą firmą. Lekko zmęczona wjechałam windą na piętro od razu podeszła do mnie sekretarka, która w błyskawicznym tempie odprowadziła mnie pod gabinet Uckera.
-Pan prezes już na Panią czeka - aż mnie zemdliło ta paniusia na samo wspomnienie o Uckerze szczerzyła się jak głupia. Nie odpowiadając jej nic bez pukania wtargnęłam do gabinetu. Christopher siedział za biurkiem, widać że był zdenerwowany miał rozluźniony krawat i odpiętą koszulę muszę przyznać, że wyglądał niesamowicie. Dul o czym Ty myślisz! Przecież Martin wyglądał 100 razy lepiej. 
-Mogę? - spytałam, a raczej stwierdziłam i usiadłam na fotelu naprzeciw biurka. 
-Powiedz mi gdzie jest moje miejsce pracy i się zmywam - obojętnie spojrzałam w jego stronę.
-Tutaj - powiedział i wskazał biurko, które znajdowało się obok jego.
-Żartujesz prawda?
-Nie ja mówię bardzo poważnie.
-Jak ja mam pracować tutaj- wskazałam na te nieszczęsne biurko.
-Jesteś moją  asystentką to chyba normalne, że musisz być blisko - a to cwaniak, nic się nie zmienił. Bez słowa wstałam i udałam się do mojego nowego ,,stanowiska". Czułam na sobie wzrok Uckera. Po jakiś dwóch godzinach gdzieś wyszedł. Siedziałam bezczynnie i strasznie się nudziłam. Nagle ktoś zaczął muskać mnie po szyi. Odwróciłam się i zobaczyłam Christophera nie wiem czemu ale od razu wpiłam się w jego słodkie usta. Teraz zdałam sobie sprawę jak bardzo za nimi tęskniłam. Jak to na Uckera przystało szybko zaczął odpinać guziki mojej obcisłej koszuli. Po chwili zostałam tylko w czerwonym koronkowym staniku. Ja nie zostałam mu dłużna i także szybko pozbyłam się jego górnej części garderoby. Błądziłam rękoma po jego klatce piersiowej, którą przez te lata jeszcze bardziej wyćwiczył. Jego ręka rozpięła suwak od mojej spódnicy. Nawet nie wiem kiedy zostaliśmy kompletnie bez ubrań. Energicznym ruchem rzucił moje nagie ciało na biurko. Już miał we mnie wejść i...
-AAAAAA!!! - krzyknęłam przestraszona.
-Ładnie to tak spać w pracy - spytał Ucker, który stał nade mną z jakimiś papierami. On był całkowicie ubrany to był tylko sen, ale czemu akurat taki.

No to ostatni dodany tak szybko ;) Kolejny gdzies za tydzien no cos kolo tego ;)

Te Quedaras - Rozdział 11

-Nie wiem, nie przypominam sobie pana - skłamałam ze spuszczoną głową, nerwowo ściskałam ręcę.
-Jestem pewny, że znam Cię - powiedział i wstał ze swojego miejsca po czym podszedł do mnie i usiadł na biurku, tym samym dokładnie świdrując moje ciało. Nic się już nie odzywałam, trudno wydało się, chociaż może dzięki temu dostane te pracę?
-Dul? Prawda ta sama co wyjechała 7 lat temu i mnie zostawiła? - w tym momencie czuję się jak zwykła zimna suka.
-Nie zostawiłam Cię, musiałam wyjechać, z resztą nie rozmawiajmy o tym, przyszłam tu w sprawie pracy - odpowiedziałam chłodno, jak na wyrafinowaną kobietę przystało. Słyszałam tylko jak Ucker głośno westchnął i usiadł na fotelu za biurkiem, wziął do ręki moje CV i dokładnie zaczął je analizować.
-Widzę, że przez te wszystkie lata ukrywałaś się w Hiszpanii? - spytał oschle, ciągle czytając papierek.
-Skończ temat i powiedz mi czy dostałam te pracę - odpysknęłam, wiem że to może nie najlepsze podejście żeby pyskować jak by nie było do swojego możliwe, iż przyszłego szefa, ale ja tak reaguję. Lata w Hiszpanii nauczyły mnie dbać o siebie.
-Tak zaczynasz od jutra - powiedział i oddał mi CV.
-A na jakim stanowisku? - spytałam, no cóż za szef daje mi pracę ale nie powie jako kto.
-Mojej osobistej sekretarki - powiedział z uśmiechem i otworzył mi drzwi. Byłam trochę zła, no ale zdobyć pracę w tych czasach nie jest łatwo więc nie protestowałam. Wstałam z miejsca i wyszłam. Dziś mam ostatni dzień wolności, bo od jutra zaczynam co najmniej 8 godzin dziennych tortur. Od razu poszłam do domu, założyłam na siebie strój kąpielowy, jakieś szorty i top. Stwierdziłam, że udam się na plażę tam powinnam się odprężyć. Po drodze weszłam do sklepu po jakieś picie i jedzenie. Miałam tam zamiar siedzieć cały dzień, a bez prowiantu było to nie możliwe. Na szczęście ani na plażę, ani do sklepu nie było daleko i już po chwili smażyłam się na cudownym słońcu. Zastanawiałam się co by powiedział Martin, gdyby dowiedział się, że pracuję w firmie faceta, z którym przeżyłam swój cudowny pierwszy raz. Tak muszę przyznać, że z nikim nie było mi tak dobrze jak z Uckerem. Ale to tylko stare dobre wspomnienia. Byłam strasznie rozgrzana i nagle poczułam na sobie zimne krople, zerwałam się gwałtownie z koca i kogo zobaczyłam? Moją ukochaną siostrę, która stała nade mną wraz ze swoim chłopakiem. Oczywiście Ann nie mogła powstrzymać się od śmiechu, moja mina musiała być dosyć zabawna. Ale jestem pewna, że gdyby można było zabijać wzrokiem Ann leżałaby już martwa.
-Odbiło Ci? - spytałam, a po chwili sama wybuchnęłam nie kontrolowanym śmiechem.
-Oj nie denerwuj się siostra - powiedziała i dała mi buziaka w policzek.
-Carlos pamiętasz to moja siostrzyczka ta cicha Duli - przedstawiła mnie ponownie swojemu chłopakowi. Swoją drogą to dziwne, że są tak długo razem.
-Już nie taka cicha - powiedział z uśmiechem i podał mi rękę po czym ją szarmancko pocałował. Uśmiechnęłam się i zaproponowałam, żeby się do mnie przyłączyli. Leżeliśmy tak dosyć długo, aż w końcu słońce zaczęło zachodzić. Leniwie podniosłam się z koca i zaczęłam ubierać, otrzepując się jednocześnie z piachu.
-Idziemy do jakiegoś klubu ? - zaproponowała moja siostrzyczka.
-Nie mogę jutro na 8 idę do pracy - powiedziałam smutno, kurde strasznie chciałam iść na jakąś imprezę, ale wiedziałam, że później nie dam rady wstać.
Pożegnałam się z Ann i Carlosem, udałam się do domu, porozmawiałam chwilę z mamą, wzięłam szybki prysznic opłukując się z resztek piachu i już po nie długiej chwili poszłam spać. Jutro czekał mnie pierwszy dzień horroru nazywanego też pracą.

No i jest znów dzień po dniu ;) Kolejny będzie parę minut po północy. No masz Ty erotomanie tak chodzi o Pelasie ktora jest napalona na Dul i Uckera razem haha.

piątek, 23 stycznia 2015

Te Quedaras - Rozdział 10

-Z jakim Uckerem? - spytałam z udawanym zdziwieniem.
-Nie zgrywaj się Dul doskonale wiesz o kogo mi chodzi - czemu ona musi mnie tak dobrze znać.
-To temat zakończony i to już bardzo dawno temu - powiedziałam i wysiliłam się na uśmiech.
-Nie wierzę - wpierała mi na siłę.
-Jestem z Martinem szczęśliwa i na tym zakończmy temat miłości - stwierdziłam. Reszte wieczoru spędziłyśmy na rozmowach. Nawet nie zorientowałam się kiedy, a zasnęłyśmy razem u mnie na łóżku. Wstałam dosyć wcześniej An jeszcze spała, dlatego poszłam do łazienki, wzięłam kąpiel i ubrałam się. Jak wyszłam to moja siostra dalej smacznie spała, no tak An zawsze była wielkim śpiochem. Zeszłam na dół, na stole było przygotowane śniadanie i kartka, na której mama informowała nas, że poszła do pracy. Poszłam obudzić An. Po 20 minutach siedziałyśmy przy stole i jadłyśmy przygotowany posiłek.
-Co dziś będziesz robić? - spytałam popijając kawę.
-Mam sesję - powiedziała uśmiechnięta jedząc już chyba 3 kanapkę.
-No tak w końcu jesteś modelką - stwierdziłam ze śmiechem.
-A Ty?
-Ja idę poszukać pracy w jakimś biurze.
-Jako seksowna sekretarka, a może asystentka - za to moja siostra oberwała rogalikiem.
-Dobra ja już lecę, bo za 30 minut mam make up - powiedziała biorąc torebkę i już po chwili jej nie było. Zostałam sama, stwierdziłam iż muszę jakoś wyglądać skoro idę na rozmowę o pracę. Wcisnęłam na siebie krótką, obcisłą, czarną sukienkę do tego mocny makijaż, włosy zakręciłam lokówką. Włożyłam na nogi wysokie szpilki, prysnęłam się perfumami. Przed wyjściem poprawiłam się jeszcze. Wzięłam torebkę i CV po czym ruszyłam do firmy, w której wcześniej umówiłam spotkanie. Szłam i zastanawiałam się czy dostanę te pracę. Byłam pewna jednego, jeśli szefem jest mężczyzna pracę mam jak w banku. Na szczęście do pracy było dosyć blisko i już po niespełna pół godziny stałam przed dużym budynkiem. Pewnym krokiem weszłam do środka. Od razu udałam się do sympatycznie wyglądającej kobiety, która stała w recepcji.
-Dzień dobry była umówiona dziś na spotkanie z szefem w sprawię pracy - nie zdążyłam dokończyć, bo przerwała mi ta kobieta.
-Tak szef już na Panią czeka w swoim gabinecie, to tam prosto i na prawo duże brązowe drzwi - powiedziała jak do jakiejś ułomnej osoby. Podziękowałam z uśmiechem i udałam się w stronę gabinetu tego buraka. Zapukałam i weszłam do środka. Za biurkiem siedział przystojny mężczyzna mniej więcej w moim wieku.
-Proszę usiąść - gdy usłyszałam jego głos zamarłam nie wierzyłam, że to mógł być on. Usiadłam, a moja pewność co do jego tożsamości potwierdziła się od razu jak spojrzał na mnie tymi swoimi pięknymi brązowymi oczami. Nie odzywałam się nic czekałam jak on coś mi powie.
-Przepraszam czy mógłbym zobaczyć Pani CV? - spytał wyrywając mnie z transu.
-Tak proszę - powiedziałam podając mu papierek. Nie mogłam wierzyć, nic się nie zmienił ten sam uśmiech głos i to spojrzenie. Gdy przeczytał moje CV był w szoku.
-My się znamy prawda? - spytał drżącym, a zarazem zdziwionym głosem.

czwartek, 22 stycznia 2015

Te Quedaras - Rozdział 9

-Jakoś nie bardzo - powiedziała z grymasem na twarzy, wybuchłam śmiechem.
-An to ja Duli, twoja siostra- w tym momencie An zrobiła wielkie oczy i otworzyła buzie ze zdziwienia.
-To naprawdę Ty? - spytała jak by nie dowierzała.
-Tak, to jak przytulisz mnie, wpuścisz do środka czy mam już sobie iść? -spytałam z ironią, a ona rzuciła mi się na szyję i zaczęła płakać. Co chwilę powtarzała jak bardzo za mną tęskniła, jak brakowało mojej osoby w domu i jak bardzo mnie kocha. To było cudowne uczucie spotkać się z najbliższą osobą po tylu latach. Stałyśmy w progu z dobre 5 minut, aż do drzwi podeszła starsza kobieta, oczywiście chodzi o moją mamę.
-An kto to przyszedł ? - pytała z zaciekawieniem.
-Mamo Duli wróciła - odpowiedziała moja siostra, po czym automatycznie poczułam jak moja mama obejmuję mnie mocno, a moja bluzka zaczęła robić się wilgotna od łez matki i siostry. Po naszym czułym powitaniu weszłam do domu. Usiadłyśmy w salonie.
-A, gdzie tata? - spytałam pełna entuzjazmu.
-Jeszcze w pracy, wyobrażam sobie jego minę jak wróci - odpowiedziała mi An. Mama już siedziała w kuchni przygotowując obiad i coś do picia.
-Mogę się tu zatrzymać? - spytałam podchodząc do kuchni (mieliśmy kuchnie łączoną z salonem).
-Kochanie jeszcze pytasz, to twój dom, a pokój czeka na Ciebie nawet nie ruszony - powiedziała radośnie mama, podeszła do mnie i pocałowała w policzek po czym wróciła do swoich zajęć. Wzięłam walizki i wgramoliłam się na piętro. Gdy otworzyłam drzwi przeżyłam szok, wszystko było dokładnie takie samo jak 7 lat temu, każdy jeden przedmiot. Nawet szafy były otwarte tak jak je zostawiłam. Na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Zaczęłam rozpakowywać rzeczy, wyjęlam ciuchy i dekoracje. Na sam koniec została mi ramka z tym zdjęciem, mimo upływu tylu lat nie umiałam go wyrzucić. Wracając do Meksyku miałam cichą nadzieję spotkać Christophera. Byłam szczęśliwa z Martinem, jednak czułam potrzebę spotkać Uckera ostatni raz. Z uśmiechem patrzyłam na zdjęcie, przejechałam po nim opuszkami palcy i od razu przypomniał mi się dzień, w którym je zrobiliśmy. Tak to był jeden z najszczęśliwszych dni w moim życiu. Wskoczyłam na rękę i włożyłam zdjęcie pod poduszkę. Skończyłam rozpakowywanie i walizki wsadziłam pod łóżko. Usłyszałam krzyk mamy, wołała na obiad. Szybko zbiegłam po schodach i zobaczyłam mojego tatę. Energicznie rzuciłam mu się na szyję mocno wtulając.
-Tato nawet nie wiesz jak tęskniłam - mówiłam, a mój ojciec coraz mocniej przytulał mnie do siebie.
-Czemu się nie odzywałaś przez tyle lat? - spytał z lekkim wyrzutem.
-Przepraszam, musiałam ułożyć sobie wszystko - powiedziałam i obdarowałam mojego ojca buziakiem w policzek.
-Wypiękniałaś - powiedział z uśmiechem.
-Siadajmy do stołu - krzyknęła mama. Strasznie brakowało mi tej rodzinnej atmosfery, obiadów mamy. Z Martinem zazwyczaj jedliśmy na mieście. Po obiedzie długo opowiadałam mamie, tacie i An o studiach i rzeczach, które robiłam przez te 7 lat. Jednak nie wspomniałam im jeszcze o Martinie, nie chce żeby na razie wiedzieli, a przynajmniej mama i tata. Wieczorem, gdy zostałam sama w pokoju zaczęłam szperać po moich wcześniejszych skrytkach. Znalazłam mój pamiętnik, który był starannie schowany z tyłu łóżka w szczelinie. Już nie pamiętałam co tam bazgrałam więc usiadłam na łóżku i zaczęłam czytać. Pierwsze strony były z dosyć nie miłego okresu, jednak później natknęłam się na te kartkę, gdzie opisywałam mój pierwszy raz z Christopherem. Wszędzie były jakieś serduszka czy dopiski. Na mojej twarzy ponownie dziś pojawił się uśmiech. Moje czytanie przerwała mi An, która przyszła do pokoju z gorącą czekoladą.
-Mogę? - spytała z uśmiechem, a ja skinęłam głową w geście zgody.
-Strasznie za Tobą tęskniłam - powiedziałam.
-Dobra nie ma rodziców to teraz możemy normalnie porozmawiać - po stwierdzeniu mojej siostry zaśmiałam się, jak zawsze bezpośrednia.
-Jesteś jeszcze z Carlosem? - spytałam zaciekawiona. Nie sądziłam, że odpowie pozytywnie w końcu to 7 lat.
-Tak - to był dla mnie szok.
-Gratuluje - odpowiedziałam biorąc łyka czekolady.
-Jednak po twojej minie nie widać, żebyś była jakoś szczególnie szczęśliwa z tego powodu - dodałam po chwili.
-Wiesz co Dul tak szczerze to ja z nim jestem chyba tylko z przyzwyczajenia, nasza miłość o ile kiedy kolwiek takowa miała miejsce już dawno się skończyła - mówiła mieszając łyżeczką czekoladę.
-Powinnaś pomyśleć nad rozstaniem - powiedziałam i potarłam jej ramię w celu dodanie otuchy.
-A Ty masz kogoś? - spytała, a na jej twarzy znów zagościł uśmiech.
-Tak - uśmiechnęłam się.
-Jak ma na imię? Ile jesteście razem? Jak wygląda? - cała An zadaje tysiące pytań na minutę.
-Spokojnie - powiedziałam przez śmiech.  - Ma na imię Martin, jesteśmy razem od roku, a tu masz jego zdjęcie - powiedziałam podając jej mój telefon.
-No, no, no nic dziwnego on wygląda jak męski bóg - jak zawsze. Martin ciągle chwalony jest przez inne kobiety, przywykłam.
-A co z Uckerem? - tego pytania najbardziej bałam się usłyszeć  z ust mojej siostry.

środa, 21 stycznia 2015

Te Quedaras - Rozdział 8

-Dulce jesteś pewna, że chcesz tam wracać? -
-Kochanie mówiłam Ci to już 1000 razy - powiedziałam i z uśmiechem wtuliłam się w Martina.
-Nie wiem czy wytrzymam bez twojego głosu, uśmiechu, ciała bez Ciebie - był taki słodki, mimo że minął już rok to w ogóle się nie zmieniał, był czuły romantyczny i taki kochany.
-Dasz radę, zawsze możesz mnie odwiedzić, znajdę dla Ciebie miejsce - powiedziałam i złożyłam na jego ustach pocałunek.
-Poczekaj zaraz wracam - powiedział i wyszedł przed moje mieszkanie. Tak pomimo iż jesteśmy razem już długi czas mieszkamy osobno, nie chciałam być osaczana. Dopakowywałam ostatnie rzeczy, gdy wrócił Martin. W ręku trzymał wielki bukiet róż i pudełeczko.
-Ojeju, a z jakiej to okazji? - spytałam zaskoczona.
-Dziś nasza rocznica - pamiętał. Nawet ja o tym zapomniała, totalnie wyleciało mi to z głowy.
-Przepraszam, że wyjeżdżam akurat dziś - powiedziałam ze spuszczoną głową, czułam się dosyć dziwnie, nie dość że zapomniałam o rocznicy to jeszcze zostawiam go tutaj samego.
-Otwórz - powiedział i podsunął mi do ręki małe czerwone pudełeczko. Wzięłam pakunek i otworzyłam, na mojej twarzy pojawił się promienny uśmiech.
-Jest piękny dziękuje -wsunęłam na palec srebrny pierścionek z jakimś brylantem. Położyłam kwiaty na sofę, zarzuciłam ręce na szyję Martina i wpiłam się w jego usta. On lekko uniósł mnie, a ja oplotłam nogi wokół jego talii. W ciągu paru sekund znaleźliśmy się w sypialni leżałam na łóżku, a Martin całował moją szyję. Wtedy zaczął dzwonić budzik w moim telefonie.
-Martin musimy jechać na lotnisko.
-Nie no akurat teraz? - spytał zawiedziony nie odrywając się od mojej szyi.
-Tak teraz, chodź - powiedziałam zrzucając go z siebie. Weszłam do salonu złapałam jedną najmniejszą walizkę i zeszłam do samochodu. Chwilę później, był przy mnie Martin. Droga na lotnisko strasznie szybko minęła. Nim się spostrzegłam stałam już przed wejściem do samolotu.
-Bardzo Cię Kocham - Martin mówił mi to chyba już po raz tysięczny, a ja tylko uśmiechałam się i coraz mocniej wtulałam w jego ramiona.
-Pasażerów na lot do Meksyku zapraszamy na pokład.
-Muszę już iść - powiedziałam, a moje oczy delikatnie się zaszkliły.
-Na pewno chcesz tam wracać? - spytał, widziałam że miał cichą nadzieję, że jednak zrezygnuję, ciężko mi się było z nim rozstawać. Miałam w gardle ogromną gule, nie mogłam wydusić z siebie żadnego słowa, dlatego tylko kiwnęłam głową. Jeszcze raz mocno wtuliłam się w Martina i pocałowałam.
-Do zobaczenia - powiedziałam i łzy zaczęły spływać mimowolnie po moich policzkach. Nie obracając się weszłam do samolotu i zajęłam moje miejsce. Patrzyłam przez okno i machałam z uśmiechem do Martina, który stał na tarasie widokowym. W końcu usłyszałam, że pilot odpalił silniki. Zostaliśmy poproszeni o zapięcie pasów, wtedy jeszcze raz spojrzałam na mojego chłopaka, który machał mi przez szybę uśmiechnęłam się posłałam mu buziaka i zasłoniłam rolety w oknie. Lot minął mi bardzo dobrze, na lotnisku odebrałam bagaż i od razu złapałam taksówkę. Długo zastanawiałam się czy zatrzymać się w hotelu czy jechać do domu. Ostatecznie postanowiłam jechać do domu, byłam ciekawa jak ma się mama i tata no i oczywiście co u Any. Wiem, że pewnie jest na mnie zła, bo nie odzywałam się przez te 7 lat. Gdy byłam już pod drzwiami trochę się denerwowałam, jednak tu nic się nie zmieniło wszystko było takie jakie pamiętałam. Nie pewnie zadzwoniłam dzwonkiem i po chwili drzwi się otworzyły, a w nich ujrzałam An.
-Słucham? - spytała, nie poznała mnie. Jednak ona nic się nie zmieniła, no może trochę wydoroślała.
-Nie poznajesz mnie? - spytałam z uśmiechem.
Podły szantażysta Pelasia właśnie wymusiła ten rozdział, mimo że bardzo źle się czuję. Masz i się ciesz. A ja dalej oglądam na dobre i na złe xd

poniedziałek, 19 stycznia 2015

Te Quedaras - Opis Postaci 7 lat później


Dulce Savinon - teraz posługuje się tym drugim nazwiskiem. To 24 letnia dojrzała, wyrozumiała i rozsądna kobieta. Skończyła studia - księgowość i przedsiębiorstwo . Teraz ponownie wraca do rodziny, siostry do Meksyku. Po dawnej Dul nie został nawet ślad, teraz to pewna siebie kobieta, a nie nieśmiałą 17 latka. Jej wygląd też się bardzo zmienił, zaczęła dbać o siebie. Od roku związana jest z Martinem, jest szczęśliwa jednak w jej sercu nadal mieści się kolega ze szkolnych lat. Teraz wraca do swojego rodzinnego miasta i ma zamiar znaleźć tu pracę i zostać na stałe.

Christopher Casillas Von Uckermann - nadal przyjaźni się z Alfonso, jednak z Christianem zerwał wszelki kontakt. Trzeba mu przyznać, że trochę dojrzał może to ten wiek ale, nadal jest niesamowicie przystojny. Zapewne jest to spowodowane tym, że teraz prowadzi własną firmę. Oczywiście kupili mu ją rodzice. Ograniczył się trochę w kontaktach towarzyski, jednak nie znaczy to, że nie wyrywa żadnych panienek. Jedyne co zostało mu z dawnych lat, to ten urok i boskie spojrzenie.

Anahi Espinoza Savinon - ona została taka jak kiedyś, pogodna, wesoła i pozytywna dziewczyna no właściwie to już kobieta. Jest w stałym związku z Carlosem, nie jest z nim szczęśliwa tak jak kiedyś dla niej ten związek nie miał już sensu, ale wszystkim mówi co innego. Po  wyjeździe Dulce ciężko było jej się pozbierać. Teraz pracuje ona jako modelka, zawsze o tym marzyła. Chodzi w najlepszych pokazach i pozuje dla najlepszych magazynów w meksyku.

Alfonso Herrera- on zmienił się diametralnie, po tym jak Any odrzuciła go 3 razy, załamał się. Na nogi pomógł mu się podnieść Ucker, który podał mu ręke i zatrudnił u siebie w firmie. Jest on zastępcą dyrektora (Uckera). Na bieżąco śledzi karierę Anahi, nie może darować sobie, że nie udało mu się zdobyć jej miłości. Jest sam, nie chce się z nikim wiązać.

Martin Gomez - chłopak Dulce, jest on ważnym biznesmenem w świecie mody. Ma 29 lat. Bardzo kocha Dul i wiąże z nią swoje plany na życie. Uważa, że z nikim nie może być szczęśliwszy. Gdy dowiaduję się o jej wyjeździe i powrocie do Meksyku nie jest zachwycony, ale szanuję jej decyzję.

Ten post zajął mi najwięcej czasu, bo dodawanie zdjęć na telefonie jest koszmarem xd 

piątek, 16 stycznia 2015

Te Quedaras - Rozdział 7

Rano wstałam w zaskakująco dobry humorze, byłam szczęśliwa pierwszy raz od dawna, nie miałam pojęcia, że miłość może aż tak uskrzydlać. Zadowolona weszłam do łazienki i zaczęłam myć zęby nucąc sobie jakieś piosenki. Po porannej toalecie weszłam do pokoju i zdałam sobie sprawę, że przecież nie mam normalnych ciuchów. Otworzyłam szafę i doznałam szoku, na półkach leżały idealnie ułożone nowe ciuchy, a na nich karteczka.
,,Mam nadzieję, że się podobają, a i kryj mnie nie idę do szkoły - An" - pierwsza myśl jaka nasunęła mi się do głowy to, że bardzo kocham moją siostrę. Ona chyba czyta mi w myślach, dziś postanowiłam odważyć się na coś bardziej odkrytego. Wzięłam z półki spódniczkę, która sięgała tak do połowy ud i obcisły top. Do tego na biurku leżała kosmetyczka, którą zapewne postawiła tam również An. Pewnie nie chciała, żebym budziła ją z rana, dlatego też wyjęłam z niej przybory i zrobiłam sobie nieco mocniejszy makijaż. Gdy zeszłam na dół już spakowana do szkoły, moja mama doznała szoku.
-Przepraszam kim jesteś i co zrobiłaś z moją córką? - strasznie rozbawiło mnie jej pytanie, uśmiechnęłam się do mamy.
-Mamuś nic się ze mną nie stało - powiedziałam i zaczęłam kierować w stronę drzwi.
-A śniadanie? - spytała mnie mama, na co odwróciłam się podeszłam jeszcze do stoły wzięłam gryza tosta, wypiłam łyk herbaty.
-Dziękuje było pyszne pa - powiedziałam wesoło i wyszłam zostawiając mamę z dość dziwną miną.
Do szkoły szłam jak nigdy wesoła, pełna optymizmu. Pierwszy raz od dawna nie bałam się iść na kolejne pewne upokorzenia. Stałam już przed bramą budynku, wzięłam głęboki oddech i pewnym krokiem podążyłam do drzwi. O dziwo dziś na schodach nie stała święta trójca. Weszłam do środka i szłam korytarzem w celu dostania się pod klasę, w której aktualnie mamy lekcję, miałam też cichą nadzieję, że spotkam gdzieś Uckera. Na moje nieszczęście to się stało, stał pod szafkami z jakąś landryną. Obściskiwali się, od razu mój cały entuzjazm znikł, a do oczu zaczęły napływać łzy, nie chciałam robić scen dlatego też spuściłam głowę i przeszłam obok nich obojętnie. Nie chciałam, żeby widział mój ból. On był tak zajęty swoją kolejną dziwką, że nawet nie zauważył kiedy przeszłam obok i weszłam do klasy. Usiadłam jak zawsze w pierwszej ławce. Chwilę później zadzwonił dzwonek i wszyscy zaczęli wchodzić do klasy, a zaraz także pojawiła się nauczycielka od matmy. Dziś był sprawdzian, ten do którego wczoraj powtarzałam z Christopherem. Pani rozdała sprawdziany, widziałam jak dobrze mu idzie, a ja nie mogłam napisać dosłownie nic. Podpisałam się i ślepo wpatrywałam w tą kartkę, a do mojej głowy nie przychodziło nic co bym mogła tam napisać. Po 45 minutach mój sprawdzian wyglądała dosłownie tak samo jak na początku. Matematyczka kazała mi pozbierać pracę od wszystkich, zrobiłam to jak najszybciej i wyszłam z klasy. Na przerwie siedziałam smutna, na szczęście dziś moja siostra nie miała zamiaru iść do szkoły. Przed ostanią lekcją podszedł do mnie Ucker we własnej osobie.
-Hej piękna - chciał mnie pocałować, ale odwróciłam głowę. Nie chciałam nawet na niego patrzeć.
-Ej Duli co się stało? - bezczelny, nic więcej nie mam do powiedzenia na jego temat.
-Nie mów tak do mnie i wracaj do swojej blondyny - powiedziałam tylko tyle, nadal nie patrząc na niego. A on? Wstał i sobie odszedł, nawet się nie tłumaczył. Po jego odejściu poczułam się jeszcze gorzej, nie miałam ochoty już siedzieć w szkole. Wstałam z podłogi i udałam się do wyjścia. Jednak zanim wyszłam zza rogu coś mnie zaintrygowało, a mianowicie rozmowa Uckera z Chrisem, stwierdziłam że posłucham do końca.
-Stary przecież miałeś ją tylko zaciągnąć do łóżka już wygrałeś zakład to nie wiem co się tak gorączkujesz?- spytał Chris, Uckera ten wątek jeszcze bardziej mnie zaciekawił.
-No wiem ale szkoda mi jej zrozum, że Dulce nie jest taka zła - w tym momencie mój cały świat pękł, on się po prostu o mnie założył, nawet nie o mnie a o moje ciało. Teraz łzy lały się jak oszalałe po moich policzkach.
-Przestań, wygrałeś zakład i tyle, a teraz niech spływa - nie chciałam już tego dalej słuchać, dlatego też wybiegłam jak najszybciej ze szkoły. Wbiegłam do domu jak oszalała, udałam się wprost do mojego pokoju, otworzyłam walizki i zaczęłam do nich wrzucać wszystkie ciuchy. Po paru minutach, byłam spakowana usiadłam do biurka i napisałam 2 listy, jeden do An i drugi do Uckera. Wyjaśniłam jeszcze mamie, dlaczego chce wyjechać oczywiście nie powiedziałam jej prawdy, zmyśliłam że tam mam lepsze warunki nauki i studiów. Zgodziła się i już po nie całej godzinie byłam na lotnisku, czekając na samolot.

W tym samym czasie u Any:
Wróciłam do domu jak zawsze, o tej same porze co zazwyczaj kończą się lekcję, nie chciałam żeby rodzice dowiedzieli się o tym, że chodzę na wagary i to z Carlosem. Od progu było jakoś tak cicho, nie było ani mamy ani Dul. Poszłam odłożyć torbę do pokoju i rzuciły mi się w oczy dwie kartki, na jednej widniało moje imię, a na drugiej imię Christophera. Niepewnie wzięłam ją do ręki i zaczęłam uważnie czytać treść.
,,Any przepraszam, że informuję Cię o tym w taki sposób ale wyjeżdżam nie wiem czy jeszcze kiedyś tu wrócę, lecę do nie może jednak nie będę mówiła gdzie. Po prostu w tamtym kraju jest lepsza szkoła i szansa na lepszą przyszłość nie miej mi tego za złe. Bardzo Cię kocham, chciałabym podziękować Ci za wszystko co dla mnie zrobiłaś przez te lata, mam do Ciebie ostatnią prośbę, gdy przeczytasz ten list to daj ten drugi Uckerowi. Kocham Cię Dulce :* "
Z moich oczu płynęły łzy, nie miałam pojęcia czemu to robi. Przecież to moja siostra, najbliższa mi osoba, a tak po prostu wyjeżdża bez pożegnania zostawiając jakąś marną kartkę papieru, od razu wzięłam do ręki drugi list i jak najszybciej udałam się do Christophera. Jestem prawie pewna, że ten palant jej coś zrobił, normalnie gdyby prosił mnie o to ktoś inny to nie przekazałabym mu nic, ale to Duli. Po chwili byłam pod bramą jego domu, zadzwoniłam dzwonkiem i z domu wyszedł ten pacan we własnej osobie.
-O, a co to za zaszczyt, że mogę gościć u siebie najładniejszą dziewczynę w szkole? - spytał z głupkowatym uśmiechem, co tylko podsycało moją złość.
-Masz to od Dulce, a teraz idą bo nie mogę na Ciebie patrzeć - powiedziałam oschle i na odchodne, uderzyłam go w policzek.

--Ucker--
Myślałem, że to Dulce jest dziwna ale jej siostra to już kompletna katastrofa, ładna jest i to bardzo ale mózgu brak. Pomasowałem się chwilę po obolałym policzku i usiadłem na ławce w ogródku. Byłem ciekawy co napisała w tym liście, dlatego otworzyłem go i od razu zacząłem czytać.
,,Ucker, w sumie nie wiem nawet co mam Ci tutaj napisać, może tak. Wczorajsza noc była na pewno najprzyjemniejszą w moim życiu i nigdy jej nie zapomnę, dałeś mi masę szczęścia i nadzieję na lepsze jutro. Mimo wielu upokorzeń to zawsze czułam coś do Ciebie, nie miałam pojęcia, że kiedy kolwiek zwrócisz uwagę na kogoś takiego jak ja. Strasznie ciężko mi się to piszę, bo nigdy nie czułam do kogoś tego co do Ciebie. Wiem, że dla Ciebie to była tylko jedna noc, a właściwie to tylko noc, dzięki której wygrałeś ten swój zakład, mam nadzieję że wygranie go sprawiło, że jesteś szczęśliwy. Dzięki Tobie zaznałam małą garstkę szczęścia. W tym liście chciałam Ci podziękować i życzyć szczęścia, mam nadzieję że znajdziesz te prawdziwą miłość. Ja nie będę Ci w tym przeszkadzać, podejrzewam, że teraz jak to czytasz ja jestem już bardzo daleko stąd. Wiem, że to pewnie nie ma dla Ciebie znaczenia, ale bardzo Cię kocham. Duli :* " 
Byłem zszokowany, pierwszy raz moje oczy się zaszkliły. Poczułem się jakby ktoś wbił mi sztylet w serce, wiedziałem że Dulce jest dla mnie bardzo ważna. Miałem wiele dziewczyn, ale z żadną nie czułem się tak jak z Dul. Musiałem ją zatrzymać, miałem nadzieję, że jej samolot jeszcze nie odleciał. Szybko wsiadłem do samochodu mojego ojca i ruszyłem, jechałem ulicami Meksyku niczym jakiś pirat drogowy. Wbiegłem szybko na lotnisko, spotkałem tam Dulce mamę.
-Przepraszam, gdzie jest Dul? - spytałem zdyszanym głosem.
-Widzisz ten samolot, co startuje?
-Tak.
-Właśnie nim leci Dulce - powiedziała jej matka, a ja wybiegłem na taras widokowy i machałem w kierunku samolotu.

--Dulce--
Siedziałam zapłakana, mama kupiła mi bilet w pierwszej klasie. Wpatrując się w okno i słysząc, powiadomienia o tym, że za chwilę odlatujemy myślałam o Uckerze. Nagle na tarasie widokowym zobaczyłam go, desperacko machał w moją stronę. Uśmiechnęłam się blado i lekko mu odmachałam. Poczułam jak mój telefon za wibrował, wzięłam go do ręki i przeczytałam SMS, był on od Uckera.
,,Dulce nie wyjeżdżaj, ja Cię kocham" - w tym momencie moje serce zabiło mocniej, z oczu popłynęły łzy, popatrzyłam na Uckera, który ręce złożył w serce. Wykonałam ten sam gest i odpisałam - ,,Tak będzie lepiej"
W tym momencie silnik od samolotu zaczął pracować. Ruszyliśmy, samolot po chwili oderwał się od ziemi i wzbił się do góry. Wyłączyłam telefon i płakałam patrząc na zdjęcie Christophera i moje, które zrobiliśmy dzień wcześniej.

Dodany specjalnie na urodziny Pelasi :* Wszystkiego Najlepszego kochany Ty mój zboczeńcu, gangsterze :*** Normalnie miał być dopiero jutro no ale :) 

środa, 14 stycznia 2015

Te Quedaras - Rozdział 6

-Chciałem się Ciebie spytać czy pomogłabyś mi dziś z matmą? - automatycznie się uspokoiłam.
-I po to zamykasz nas tu samych w sali? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
-Tak, wiedziałem że Anahi nie da nam porozmawiać  w spokoju - w sumie to ma rację, jednak mi się wydaję, że to on nie chciał aby widzieli nas jego znajomi.
-To jak pomożesz mi ? - ponowił pytanie, a ja nie wiedziałam co mu odpowiedzieć.
-Nie wiem czy to dobry pomysł - powiedziałam skubiąc kawałek bluzki.
-Proszę wiesz, że od tego sprawdzianu zależy to czy nie obleję, a Ty jesteś świetna z matmy - i znów to robi, te jego oczy czarują.
-Dobrze, niech Ci będzie ale tylko raz - przystałam na jego prośbę, wiem jestem stanowczo za dobra.
-To dziś po szkolę pójdziemy do mnie, a i ślicznie dziś wyglądasz - zanim zdążyłam mu odpowiedzieć to cmoknął mnie w policzek, otworzył salę i wyszedł. Stałam przy tych drzwiach jak głupia. Po pierwszym szoku wyszłam zamykając za sobą drzwi. Do końca lekcji została tylko chemia. Minęła ona w zaskakująco błyskawicznym tempie. Nim się zorientowałam stałam już przed szkołą, czekając na Uckera.
-Idziemy? - spytała An podchodząc do mnie i łapiąc pod rękę.
-Gdzie?
-No do domu, a gdzie - stwierdziła z uśmiechem.
-Nie ja jeszcze mam coś do załatwienia wrócę wieczorem.
-Ale jak to? Duli czyżbyś miała randkę? - spytała znaczącą ruszając brwiami, co strasznie mnie rozbawiło.
-Nie no co Ty, matematyczka kazała mi pomóc Christopherowi przygotować się do egzaminu - wyjaśniłam Any ze zniesmaczoną miną.
-Współczuję, to ja idę już może umówię się z Carlosem.
-Powodzenia - pożegnałam się z nią i już po chwili pojawił się mój ,,uczeń"
Całą drogę do jego domu przebyliśmy w milczeniu, a w ogóle to mieszka on dosyć blisko. Byłam w nie małym szoku, gdy zobaczyłam dom, a właściwie to rezydencję Uckera. Była ogromna, przed domem znajdywał się idealnie wypielęgnowany ogród, od progu przywitała nas jakaś gosposia, pytała czy chcemy coś do picia czy jedzenia. Ja odmówiłam chciałam mieć to jak najszybciej za sobą. Siedzieliśmy w pokoju Uckera, ja wyjęłam książki i zeszyty, a on wpatrywał się we mnie.
-No to co zaczynamy? - zapytałam z uśmiechem.
-A co powiesz, żebyśmy najpierw obejrzeli jakiś film? - zaraz, zaraz to miały być korepetycję, a nie seans filmowy.
-Jednak wolałabym wszystko Ci wytłumaczyć.
-To ja mam pomysł. Wytłumaczysz mi i później obejrzymy coś? Nie przyjmuję odmowy - już nie chciałam się sprzeczać, dlatego przytaknęłam i zaczęłam go douczać. Szczerze myślałam, że będzie gorzej. Albo Ucker naprawdę tak szybko łapie albo na prawdę tylko udaję, że nie umie matmy. Po nie całej godzinie wszystko rozumiał, a nawet teraz on mógłby wytłumaczyć komuś innemu.
-To ja już będę się zbierać - powiedziałam i złapałam za kurtkę.
-Ej, a film?
-Jest już późno - próbowałam się jakoś wymigać.
-Obiecałaś.
-No dobrze - jego argument mnie przekonał, bo taka prawda obiecałam mu.
-To co oglądamy?
-Wybierz coś - szczerze było mi to obojętne. Już po 10 minutach siedzieliśmy, a właściwie leżeliśmy u niego w pokoju na łóżku, oczywiście w przyzwoitej odległości. Oglądaliśmy jakiś horror, nie cierpię filmów tego gatunku. Co jakiś czas zakrywałam oczy, co nie ubiegło uwadze Christophera. Przysunął się do mnie i objął, nie żeby mi to jakoś pasowało, ale czułam się pewniej.
-To może skończymy już oglądać ? - spytałam jakoś w połowie filmu, nie miałam już ochoty go oglądać, był obrzydliwy.
-Jeśli chcesz - powiedział i wyłączył pilotem telewizor, w pokoju zrobiło się ciemno, a ja słyszałam tylko oddech Uckera.
-To ja już pójdę - powiedziałam i chciałam zejść z łóżka, jednak Ucker mi to uniemożliwił złapał mnie za rękę, a ja wylądowałam wprost na nim. Już po chwili całowaliśmy się, w pewnym momencie Chris zrobił jeden ruch i znajdywałam się pod nim. Nasz pocałunek trwał już z dobre 10 minut, gdy poczułam że jego ręka zaczyna wdzierać się pod moją koszulkę, drażniąc przy tym moją skórę. Wtedy nie odzywałam się jeszcze nic, ale jak jego jedna dłoń znalazła się na mojej piersi, a druga obok zapięcia od stanika zrozumiałam do czego on dąży.
-Ucker nie - powiedziałam odpychając go.
-Nie chcesz? - spytał i spojrzał na mnie, tymi pięknymi świecącymi oczami.
-Nie chce tego żałować.
-Nie będziesz, na prawdę Cię lubię, spokojnie będę delikatny - nie wiem czemu, ale jego słowa działały na mnie kojąco. We wszystko mu wierzyłam, dałam mu zgodę na dalsze poczynania. Ściągnął swoją koszulkę i od razu pozbył się mojej. Teraz leżałam przed nim w samym staniku i spodniach, krępowało mnie to trochę, a on patrzył na mnie i moje ciało z wielką fascynacją, nie widziałam w jego oczach jeszcze nigdy czegoś takiego co jest w nich teraz. Jego ręka wsunęła się pod moje plecy i bez większych problemów odpięła zapięcie od stanika. Nie odrywając się od moich ust, zaczął pieścić ręką moje piersi, sprawiał mi tym wielką przyjemność, między pocałunkami cicho dyszałam. Jego usta oderwały się od moich i zostawiły ścieżkę pocałunków na szyi i dekolcie zatrzymując się na piersiach. Całował je zachłannie, a zarazem dokładnie. Na chwilę zaprzestał ściągając moje obcisłe spodnie, potem ponownie powrócił do moich ust, w których po raz kolejny tego wieczoru się zatracił. Jedną ręką podpierał swoje ciało, żeby nie opaść na mnie, a drugą złapał za sznureczek od moich majtek. Wtedy pojawiła się w mojej głowie jakaś blokada.
-My nie możemy - wydyszałam z siebie, ponownie odpychając Christophera od siebie, szybko zakryłam się leżącą nie daleko bluzką Uckera.
-Kochanie spokojnie, nie chce Cię skrzywdzić wręcz przeciwnie - i znów on coś mówi, a ja  w to ślepo wierzę, złożył na moich ustach pocałunek, odrzucił gdzieś w kąt bluzkę którą się zakrywałam. Ponownie złapał za materiał od mojej bielizny i tym razem go zsunął. Nie odrywając się od moich ust, zaczął jeździć ręką po moim kwiecie kobiecości. Nie wiedziałam czy na pewno dobrze robię pozwalając mu na to co teraz robi, jednak ufałam mu. Po chwili wszedł we mnie palcem przygotowując tym samym do tego co ma mieć miejsce za chwilę. Nie drażnił się ze mną zbyt długo i w końcu zdjął bokserki i wszedł we mnie wolnym, delikatnym ruchem. Poczułam mały ból, cicho syknęłam co nie uszło uwadze Christophera, który automatycznie mnie pocałował. Po chwili ból, który odczuwałam na początku zamieniał się w przyjemność. Niedługo później już w ogóle znikł. Wydawałam z siebie jęki, które stłumione były ciągłymi pocałunkami Uckera. Nie wiem ile to trwało, czas przestał się liczyć, w końcu czułam zbliżający się szczyt. Doszłam z Christopherem chyba w tym samym czasie. Było mi z nim cudownie, Ucker był niezwykle czuły i delikatny. Po wszystkim ubrałam się i Ucker odprowadził mnie pod samą bramę bramę mojego domu.
-Dobranoc - powiedziałam z uśmiechem i już chciałam iść do domu jak zatrzymał mnie Christopher, wpił się w moje usta, później jeszcze chwilę staliśmy pod moim domem, zrobiliśmy sobie wspólne zdjęcie w trakcie pocałunku to było słodkie, taka pamiątka, którą mam tylko ja i Christopher.
-Dobranoc, śpij dobrze - powiedział i poszedł do domu. Szczęśliwa weszłam do domu, na szczęście nikogo nie było, to dość dziwne jest 21, a w domu pusto. Nie miałam ochoty nic jeść, dlatego też od razu poszłam do siebie, wzięłam szybki prysznic i zasnęłam.

Tak jak obiecałam dodaję w środę :) Kolejny może sobota? Coś takiego :) A no i oczywiście jest dla mojej Pelasi, już kochanie czytam twój :*

sobota, 10 stycznia 2015

Te Quedaras - Rozdział 5

-W jak najlepszym - powiedziała szczęśliwa, ta dziewczyna coraz bardziej mnie zadziwiała, nie miałam pojęcia co się z nią stało stała i patrzyła na mnie z takim durnym uśmiechem.
-Wstałaś sama z siebie? Wow An. A tak w ogóle to po co miałam Cię budzić? - spytałam, już nie mogłam się doczekać o co jej chodziło. No, bo to musi być bardzo wyjątkowa sytuacja jeśli An prosi, żeby ją obudzić i to tak wcześniej.
-Obiecałam, że Ci pomogę tak?
-No tak
-Wracam do pokoju za 5 minut, a Ty załóż ciuchy, które leżą na łóżku i nie chce słyszeć sprzeciwu - zanim zdążyłam cokolwiek odpowiedzieć jej już nie było. Zirytowało mnie jej zachowanie już tyle razy mówiłam jej, żeby odpuściła sobie moje wielkie metamorfozy. Podeszłam do łóżka, na którym leżały rozłożone ciuchy. Długo się zastanawiałam czy ubrać je, a może po prostu po raz kolejny odmówić mojej ukochanej An. Argumentem, który zadecydował o mojej decyzji był Christopher, wiem może kiepski pomysł podejmować decyzję przez chłopaka, ale wczorajsze wydarzenia wciąż siedziały w mojej głowie. No więc ubrałam się w te ciuchy, a swoją drogą nie wyglądało to źle ani wulgarnie. Obcisłe dżinsy podkreślały moje zgrabne nogi i jędrną pupę, a t shirt na ramiączka z dekoltem afiszował moje atuty. Nie sądziłam, że taki nieudacznik jak ja może wyglądać aż tak korzystnie. Szczerze nawet spodobałam się sobie.
-No, no, no wiedziałam, że mam atrakcyjną siostrę ale aż tak. Dulce wyglądasz jak bogini - An nadawała jak przekupka na targu, przecież to tylko zwykłe szmatki.
-No to co chyba możemy już iść? - spytałam z delikatnym uśmiechem.
-Chyba sobie żartujesz jeszcze makijaż - jak to usłyszałam to z jednej strony mnie zatkało bo myślałam, że na tych ciuchach zakończymy moją ,,przemianę" ale z drugiej An powiedziała to tak śmiesznym głosem, że nie mogłam wyrobić ze śmiechu. Nawet nie zauważyłam kiedy,  a  Any siedziała przy mnie z tymi swoimi manatkami. Czułam się dość dziwnie trochę jak nie ja, makijaż to nie mój styl. Mniejsza z tym, gdy moja siostra skończyła moją metamorfozę podeszłam do lustra i szczerze? Nie poznałam się, miałam wrażenie, że patrzę na zupełnie inną osobę, bardziej atrakcyjną. W tym momencie dostrzegłam w sobie coś więcej niż tylko zwykłego kujona.
-Teraz możemy iść do szkoły - stwierdziła An poprawiając usta błyszczykiem.
-Nie jestem pewna...
-Dulce wyglądasz cudownie i chodź już, bo się spóźnimy - nawet nie dała mi dokończyć tylko tak bezczelnie przerwała. Ubrałam na siebie skórzaną kurtkę, a właściwie An wcisnęła mi ją na siłę, a do tego szpilki. W sumie nawet moja siostra się dziwiła, że na kogoś kto chodzi pierwszy raz w szpilkach idę perfekcyjnie. Jak już kiedyś wspominałam do szkoły mam nie daleko, dlatego już po chwili stałyśmy pod bramą placówki. Przy wejściu zobaczyłam mój ukochany ,,komitet powitalny", z którego oczywiście składał się Christopher, Alfonso i Christian oraz jakieś puste plastiki pałętające się nie daleko ich. Na sam widok zrobiło mi się nie dobrze, a moja pewność siebie ponownie osiągnęła poziom 0. Any szła pewnym krokiem do przodu, a ja stałam przy tej cholernej bramie.
-Dulce idziemy- powiedziała ponaglając mnie i tym samym wyciągając z transu.
-Tak już - rzuciłam na odczepnego i podążyłam za moją siostrą. Gdy wchodziłam na schody liceum czułam na sobie wzrok każdego przechodzącego ucznia, szczególnie tych płci męskiej. Było to dla mnie dość dziwne, bo kiedyś jeśli patrzyli na mnie to tylko w celu ponabijania się, a tu po prostu przechodzili wgapiali się we mnie i moje ciało, które nie oszukujmy się że dziś było dosyć mocno wyeksponowane.
-Any, a gdzie podziałaś swoją pokrakę ? - jak można się domyślić odezwał się najmądrzejszy z całego trio Christian.
-Jestem tutaj, ale jeśli masz problemy ze wzrokiem to udaj się do specjalisty - sama nie wiem czemu to powiedziałam, jeszcze wczoraj stałabym grzecznie za moją siostrą i czekała na kolejne obelgi.
-Wowo, a to co? Nasza ukochana Dul? To co może skoczymy do męskiej na małe co nie co ? - bezczelny idiota, za kogo on się uważa.
-Daj jej spokój Chris - nie wierzę, chyba mam przesłuchy właśnie w mojej obronie stanął największy dupek naszej szkoły Christopher Uckermann we własnej osobie. Uśmiechnął się do mnie, a ja po prostu odwróciłam wzrok i weszłam do szkoły. Nie wiedziałam czemu to robi, czy na prawdę lubi mnie bardziej niż koleżankę, a może chodzi mu tylko o moją zmianę. Nie chciałam już nad tym debatować, dlatego udałam się do klasy. Wszyscy nauczyciele byli zdziwienie moją przemianą, a niektórzy wręcz zszokowani. Po ostatniej lekcji, miałam zostać i pozamykać klasę, nauczycielka od matmy zostawiła mi klucz w drzwiach. Jednak zanim zdążyłam do nich podejść Christopher poczekał aż zostaniemy sami i zamknął drzwi. Nie ma co ukrywać, bo trochę mnie wystraszył, nie miałam pojęcia co chce zrobić.
-Otwórz - powiedziałam podchodząc do drzwi i szarpiąc za klamkę. Jednak on nie reagował, patrzył na mnie i czekał chyba na to, aż usiądę.
-Otwórz, bo zacznę krzyczeć - groziłam coraz bardziej się denerwując.
-Nie spokojnie - szybko podszedł do mnie i złapał za ramiona.
-Czego chcesz?

No i jest kolejny, dodany tylko ze względu na umowę. A ja zawsze dotrzymuję słowa :) Pelasiu dziś chce u Ciebie no ! :) Więc u mnie kolejny będzie nie szybko czyli gdzieś koło środy? Chce napisać więcej na zapas, bo na razie mam napisane do 7, a w pierwszy tydzień mnie nie będzie, a chce dodawać, bo jak będę u Pelasi to przecież będzie mnie psychicznie nękać, żebym dodawała :) No to do następnego, ale mimo że nie będę dodawać to informujcie mnie o swoich ;)

piątek, 9 stycznia 2015

Te Quedaras - Rozdział 4

-Wybaczysz mi?- nie no dziś mamy jakiś chyba dzień dobroci. Na prawdę nie wiem co mam powiedzieć, przecież Ucker nie raz robił sobie ze mnie żarty ale pierwszy raz przeprasza.
-Nie jestem na Ciebie zła - powiedziałam i spojrzałam wprost w jego oczy. Pierwszy raz widziałam człowieka, z którego oczu nie dało się wyczytać dosłownie nic, były puste, żadnych emocji.
-Przepraszam, ale muszę wracać do domu, martwią się pewnie o mnie już - powiedziałam, a on jakby nie dotarło stał zagradzając mi drogę. Nie odezwał się nic tylko uśmiechnął i ręką odgarnął z mojej twarzy niesforny kosmyk włosów. Byłam zmieszana, ale także strasznie zdenerwowana.
-Ja już na prawdę muszę iść - mówiłam, a mój głos drżał. On nie odezwał się nic tylko zbliżył swoją twarz do mojej i musnął moje usta swoimi. Ponownie stałam jak zaczarowana, nie miałam pojęcia czemu to robi. Pewnie albo znów ze mnie kpi, bądź może chce mieć pewność, że nikomu nie naskarżę. Gdy w końcu odessał się ode mnie na mojej twarzy pojawił się wielki rumieniec. Szybko zgarnęłam rzeczy z trawy i przecisnęłam się obok niego, zaczęłam biec do domu, nie chciałam żeby szedł za mną czy mnie wołał. Błyskawicznie znalazłam się pod bramą, otworzyłam furtkę i wbiegłam do domu. W swoim pokoju znalazłam się jak burza i kogo tam zastałam? Moją ukochaną siostrzyczkę. Stałam cała zdyszana, a ona wpatrywała się we mnie w milczeniu. W końcu, gdy mój oddech się uspokoił, a serce w końcu zaczynało bić normalnym tempem spytałam jej.
-Co Ty tu robisz?
-Czekam na Ciebie - nie da się zauważyć. Przewróciłam tylko oczami, odłożyłam plecak i usiadłam na łóżku wyczekując gadki Any.
-Powiesz mi co się stało dziś w szkole?
-Mówiłam Ci, że nic szczególnego po prostu miałam chwilę słabości - skłamałam, nie wiem czemu nigdy nie miałam tajemnic przed An, ale teraz po tym całym zdarzeniu w parku i w szkole nie chciałam wydać Uckera, nie chciałam żeby miał problemy.
-Nie wierzę, okłamujesz mnie - dlaczego ona musi wszystko wiedzieć.
-Okej powiem Ci tylko nikomu mnie nie wydaj dobra?
-Obiecuję - powiedziała i położyła rękę na sercu w geście przysięgi.
-Miałam dosyć tego, że wszyscy się ze mnie nabijają nie wyrabiam już rozumiesz? Ciągłe obelgi, moja psychika jest na wykończeniu - kłamałam jak z nut, muszę przyznać że rzadko to robiłam, a wyszło mi to świetnie. W moich oczach pojawiły się łzy, a An mocno przytuliła mnie do siebie. To był znak, że połknęła haczyk.
-Pomogę Ci - powiedziała uradowana.
-An nie chce, żebyś znów się za mną wstawiała to i tak nic nie da zrozum  w końcu - mówiłam cichym, podłamanym głosem. 
-Dlatego zrobimy coś innego, jutro rano obudź mnie - powiedziała z dziwnym uśmiechem.
-Kochanie Ciebie się nie da obudzić rano - rozbawiła mnie tym, przecież każdy kto ją zna o tym wie.
-Tym razem wstanę - przyrzekła. Uwielbiałam z nią rozmawiać. Tak ogólnie to An była jedną z nielicznych osób, które mimo tego, że były piękne to jeszcze mądre i nie wywyższały się. Siedziałyśmy i uczyłyśmy się, w sumie to ja starałam się wytłumaczyć Any matematykę, ale coś opornie jej to wychodziło. Po godzinie stałyśmy ciągle w jednym punkcie, myślałam że zasnę z nudów. Moim wybawieniem był dzwonek do drzwi. Any podbiegła do nich jak oparzona, nie wiedziałam czemu. Po chwili wróciła do mojego pokoju z wysokim blondynem, był cudowny jak się domyśliłam był to jej chłopak.
-Cześć jestem Carlos - powiedział i podał mi rękę, na pierwszy rzut oka wydaję się być sympatyczny. Oczywiście również podałam mu swoją dłoń i uśmiechnęłam się.
-No to Dul jutro wytłumaczysz mi do końca te matmę, a teraz pozwolisz że my już pójdziemy - jak powiedziała tak zrobiła, wzięła tego blondyna za rękę i podążyła z nim do swojego pokoju. Co oni będą tam robić i to sami? Matko przecież to jasne, niech się An cieszy, że rodzice wrócą z pracy dopiero koło 22. Było gdzieś po 20, a ja nie odrobiłam jeszcze lekcji. Stwierdziłam, że od razu się do tego wezmę. Byłam strasznie przewrażliwiona na punkcie lekcji, ale wszystko było tak łatwe, że uporałam się z tym w niecałe pół godziny, nudziło mi się, a spać nie chciało mi się w ogóle. Dlatego też odrobiłam lekcję Any, wiedziałam że będzie mi wdzięczna, bo dziś raczej ma ważniejsze sprawy niż lekcję. Później wzięłam szybki prysznic i położyłam się do łóżka. Jednak sen nadal nie chciał przyjść, przewracałam się z boku na bok, a w każdej myśli przechodzącej przez moją głowę był Christopher i wszystkie zdarzenia dzisiejszego dnia. Musiałam wyglądać dość głupio, bo leżałam z wielkim uśmiechem na ustach, tak właśnie działał na mnie ten człowiek. Nawet nie zorientowałam się kiedy moje oczy się zamknęły i odpłynęłam w błogą krainę snów.
Rano jak zawsze obudził mnie budzik, szybko wstałam, umyłam zęby i ubrałam się w pierwsze lepsze ciuchy. Spojrzałam na zegarek, który wskazywał godzinę 6:40, a do szkoły dopiero mieliśmy na 8. Wtedy przypomniało mi się, że miałam obudzić An. Wiedziałam, że to nie realne no ale jej obiecałam. Weszłam do jej pokoju i doznałam szoku.
-An wszystko w porządku? - spytałam zdziwiona. 

No i jest kolejny :) Coś czuję, że to opowiadanie skończę wcześniej niż poprzednie, mam nadzieję że to nie jest tylko ta początkowa wena :) Rozdział tradycyjnie dla Pelasi i Patrycji, która jak widać opierdziela się z czytaniem ! :)

środa, 7 stycznia 2015

Te Quedaras - Rozdział 3

Wtedy odwrócił mnie do siebie, a ja spojrzałam prosto w jego czekoladowe oczy. Przez chwilę nawet zapomniałam, że tak na prawdę to w tym momencie on mnie napastuje, molestuje. No, bo jak inaczej nazwać sytuacje, w której ktoś obmacuje Cię wbrew twojej woli.
-Czego chcesz?- powtórzyłam moje pytanie cicho, niepewnie.
-No jak to czego Ciebie - powiedział i wpił się prosto w moje usta, nie wiedziałam co zrobić, zgłupiałam. Stałam jak wmurowana, a najgorsze jest to, że oddawałam każdy jeden pocałunek. W końcu to był mój pierwszy pocałunek, a na dodatek był on z chłopakiem, do którego mam taką straszną słabość. Dla mnie ten pocałunek, był czymś niesamowitym od dawna marzyłam o tym, pewnie dla niego był to kolejny buziak z kolejną dziewczyną. Gdy Christopher zaczął wodzić swoją ręką po zapięciu od mojego stanika, automatycznie go odepchnęłam. Spojrzałam na niego przestraszonym wzrokiem, do moich oczu zaczęły napływać łzy, bałam się, strasznie się bałam. On bezczelnie znów podszedł do mnie i objął mnie, wyrywałam się jednak to na nic. Zaczął składać pocałunki na mojej szyi, dekolcie.
-Jesteś aż takim chamem żeby zgwałcić dziewczynę?- spytałam cicho, a on na te słowa szybko oderwał się ode mnie i spojrzał tym swoim dziwnym, zmieszanym wzrokiem.
-Czy Ty się źle czujesz nigdy bym nie tknął takiego czegoś jak Ty - po tych słowach wyszedł, po prostu wyszedł, zostawił mnie samą, praktycznie pół nagą i w dodatku upokorzoną. Zsunęłam się po szafce i zaczęłam płakać, ponownie dał mi do zrozumienia, że jestem dla niego nikim, tylko jakąś ofiarą szkolną. Nigdy nikomu o tym nie mówiłam, jednak jego słowa raniły mnie. Wolałam jak robił sobie żarty, a nie jak coś mówił. Czyny mniej bolą niż słowa. Zadzwonił dzwonek i do szatni wbiegła Any, gdy zobaczyła że płaczę od razu przytuliła mnie mocno, za to ją kochałam nigdy nie pytała co się stało, tylko od razu dodawała mi otuchy.
-Duli ubierz się tu jest strasznie zimno - powiedziała pocierając moją zmarznięta skórę. Cała się trzęsłam sama nie wiem czy spowodowane to było zimnem, czy szokiem w jakim jeszcze byłam. W końcu doprowadziłam się do porządku co wcale nie było łatwe, ubrałam się i przemyłam spuchnięte od płaczu oczy. Wyszłam z Any z szatni i poszłyśmy na lekcje. Nauczyciel pytał się co jest spowodowane naszym spóźnieniem na szczęście moja kochana siostra nas wytłumaczyła. Jak na złość dziś nauczycielka od historii wzięła mnie do odpowiedzi, najgorsze było to, że wszystko zapomniałam, a historia to przecież jeden z moich ulubionych przedmiotów. Nie mogłam mieć złej oceny z żadnego przedmiotu, przecież nauka to mój azyl. Niestety nadszedł i ten dzień dostałam jedynkę, cała klasa patrzyła na mnie jak na jakiegoś kosmitę, pewnie bardziej spodziewaliby się piątki czy nawet czwórki, ale nie jedynki. Spuściłam głowę i poszłam do ławki, oczywiście nie obyło się bez głupich docinek Christophera i jego bandy idiotów. Reszta lekcji jakoś minęła na każdej byłam nie obecna co nie umknęło uwadze Any. Chyba mój stan musiał ją bardzo zdenerwować, bo podeszła do mnie i jak nigdy wypytywała co mi się stało. Nie powiedziałam jej nic, nie chciałam żeby kto kolwiek wiedział. Tym jeszcze bardziej ją zdenerwowałam, bo odeszła ode mnie, zostawiła mnie i sobie po prostu poszła. Wzięłam swój plecak i wyszłam ze szkoły. Jak już wcześniej mówiłam nie mieszkaliśmy daleko od szkoły, w sumie to musiałam przejść tylko przez park. Gdy byłam już w parku, stwierdziłam, że nie chcę jeszcze wracać do domu i słuchać kazań od Any na temat szczerości i zaufania, dlatego też usiadłam pod jakimś drzewem i zaczęłam odrabiać lekcje. Wiem niezbyt wdzięczne zajęcie, ale lubiłam to. W momencie, w który kończyłam już matematykę, pojawiła się nade mną jakaś osoba, a mianowicie Christopher. No i mam za swoje, mogłam iść do domu, a nie znów słuchać tych wszystkich upokarzający docinek. Wstałam i spojrzałam na niego błagalnym wzrokiem, chciałam żeby odszedł i zostawił mnie w spokoju. On nic się nie odzywał tylko stał wgapiony we mnie.
-Czego chcesz? Znów przyszedłeś mnie upokorzyć? A może znów obmacywać? - spytałam zła, nie wiem skąd wzięłam w sobie tyle siły i odwagi. Christopher stał jak wryty chyba nie spodziewał się tego po mnie. Nic dziwnego no, bo co może powiedzieć taki nieudacznik jak ja.
-Nie ja, ja chciałem Cię przeprosić - w tym momencie to ja musiałam wyglądać idiotycznie, otworzyłam usta i rozszerzyłam oczy ze zdziwienia, myślałam że mi się przesłyszało, ale nie on rzeczywiście przeprosił i to mnie. Nie wiedziałam co odpowiedzieć, było mi trochę głupio. On przyszedł przeprosić, a ja na niego naskoczyłam. Nie odezwałam się nic, czekałam może on coś powie.

To chyba jakaś tradycja dodawania rozdziałów co 2 dni :) Będzie trzeba to zmienić, bo w takim tempie to już nie długo będzie koniec i powrót do 2 części poprzedniego opowiadania ;) No, ale umowa to umowa Pelasia dodała swój więc i ja dodaję obiecany ;) A i chciałam Ci kochanie przypomnieć, że widzimy się już za 10 dni :* Mam nadzieję, że podoba się rozdział :)

poniedziałek, 5 stycznia 2015

Te Quedaras - Rozdział 2

Jak już wspominałam teraz mamy lekcję wf, nie przepadam za nią, gdyż nie jestem zbyt sprawna w żadne gry ani biegi. Jednak bardziej lubię te zajęcia od siedzenia na przerwie i gnębienia mnie przez Christophera. Wciągnęłam na siebie dres i bluzkę, która dokładnie izolowała moje ciało. Nie lubiłam się afiszować ze swoją figurą. Przed lekcją weszła do nas nauczycielka co strasznie mnie zdziwiło, nigdy nie wchodziła do nas przed lekcją. Ubrana też była inaczej niż zwykle, nie wyglądała jak nauczycielka, a raczej jak jakaś tancerka czy coś w tym stylu. Byłam bardzo ciekawa po co przyszła do nas.
-Przepraszam, ale do początku lekcji mamy jeszcze 10 minut, czy mogłabym wiedzieć dlaczego Pani już do nas przyszła? - spytałam grzecznie, z resztą ja zawsze jestem uprzejma.
-Oczywiście Dulce, że możesz wiedzieć. No więc przyszłam was powiadomić, że od dziś nie ma zajęć wf, ponieważ są one przekształcone w zajęcia taneczne dla dziewcząt. - mówiła z uśmiechem, nie za bardzo podobał mi się ten pomysł za to moja siostra była wniebowzięta.
-Tutaj macie stroje - powiedziała Pani od wf w sumie teraz to już od zajęć tanecznych i rzuciła nam wielki worek. Wszystkie dziewczyny podbiegły do niego i zachwycały się skąpymi strojami, które składały się z bardzo krótkiej spódniczki i bluzkach, które odsłaniały więcej niż powinny. Nie chciałam się tak ubierać, nie chciałam tak wyglądać. To było wbrew moim zasadom.
-Przepraszam jednak ja zrezygnuje z tych zajęć - powiedziałam z bladym uśmiechem i już, gdy miałam wychodzić z szatni odezwała się Pani Trish.
-Dulce nie możesz z nich zrezygnować, ponieważ one liczą się do średniej i wtedy będziesz niedyskwalifikowana więc będziesz mogła się pożegnać ze studiami- tymi słowami nauczycielka zagięła cały mój system. Nie mogłam z tam tąd wyjść, marzyłam o studiach i o byciu kimś więcej niż tylko kasjerką w jakimś tanim supermarkecie. Niechętnie przystałam na te zajęcia i te okropne stroje. Najgorszy był fakt, że podczas naszych zajęć męska część naszej klasy w tym także Christopher mieli wf, w tej samej części co my. Niechętnie ubrałam się w spódniczkę, jednak do bluzki miałam jeszcze większy opór. Stałam i wpatrywałam się w nią, musiało to wyglądać dość śmiesznie.
-Dulce ubieraj się zaraz idziemy na boisko- no tak mojej siostrzyce łatwo jest mówić, jest chodzącym ideałem. A ja krępuję się.
-Nie wiem Any to jest bardzo skąpe -mówiłam, uważnie przyglądając się owej bluzce.
-Ej masz takie ciało, że nie masz się czego wstydzić. Pokaż tym pustakom, że jesteś czegoś warta i nie jesteś taką grzeczną dziewczynką- mówiła pocierając mnie w ramię, żeby dodać mi otuchy.
-Dul myśl o swoich studiach przecież przez te jedną ocenę nie możesz się narazić na pożegnanie z nimi -tym argumentem zdołała mnie przekonać, studia są dla mnie priorytetem. Niechętnie włożyłam na siebie te szmatkę, przejrzałam się w lusterku i nie mogłam uwierzyć, że zgodziłam się na ten strój. Odsłaniał on moje nogi i brzuch nie czułam się z tym dobrze. Już miałam się rozbierać, gdy do szatni wpadła Pani Trish i zgarnęła nas wszystkie na boisko. Wszystkie dziewczyny szły i szalały z pomponami, jednak ja jak zawsze trzymałam się na końcu. Any szła pierwsza, nic dziwnego w tańcu nie ma sobie równych.  W końcu znalazłyśmy się na boisku szłam niepewnie, a na domiar złego chłopcy już byli na placu. Spuściłam głowę, jednak mimo wszystko czułam na sobie, a uściślając na swoim ciele wzrok całej męskiej części naszej klasy. Byłam strasznie skrępowana, to było zbyt wiele. Słyszałam jak wszyscy szeptali, a najgorsze było to co mówił Christopher usłyszałam dokładnie każde jego słowo. Mówił, że gdyby nie moja twarz i sposób ubioru to już dawno by się do mnie dobrał, bo ciało mam jak bogini. To było co najmniej przykre. W tym momencie utwierdziłam się tylko w przekonaniu, że Christopher i jego paczka to banda pustych, rozpieszczonych dzieci, którzy tylko liczą na swoich rodziców, bo sami nie są stanie nic osiągnąć. Jednak nie wiem dlaczego nadal tliłam do niego jakieś uczucie, to było z jednej strony przykre, jak można czuć coś do osoby, która systematycznie Cię upokarza i wyśmiewa? Sama tego nie rozumiem. Przechodzą do zajęć nie były wcale takie złe, jeszcze jakby każdy mógł się ubierać jak chce to może nawet bym je polubiła. Nigdy nie lubiłam się afiszować, jednak tańczyć umiem dobrze. Lekcja minęła zaskakująco szybko, niestety jak zawsze musiałam zostać po niej i zbierać rzeczy takie jak magnetofon itp. Zazwyczaj robiła to osoba wyznaczona, a ja zgłaszałam się sama, żeby podwyższyć sobie zachowanie. Gdy weszłam do szatni dziewczyn już tam nie było, w sumie to nawet lepiej nie lubiłam przebierać się przy wszystkich. Ściągnęłam ze swoich bioder te krótką spódniczkę, a że jak już mówiłam nikogo nie było to od razu i bluzkę. Gdy stałam w samej bieliźnie, która była dość skąpa, mimo że ubierałam się dość zakrycie to lubiłam mieć uwydatnione piersi i pośladki, nie wiem czemu po prostu taka moja fanaberia. Już miałam zakładać moje ubranie, gdy ktoś złapał mnie z tyłu i zakrył twarz. Byłam przerażona, a zarazem zawstydzona nie miałam pojęcia kto stoi za mną. Najpierw myślałam, że to kolejny głupi żart An ale przecież to były męskie ręce. Stałam jak słup soli nie miałam odwagi się ruszyć, strach sparaliżował moje całe ciało. Czekałam na kolejny ruch mojego napastnika. Jego obleśne ręce wodziły po moim delikatnym ciele.
-Jak to możliwe, że taka łamaga jak Ty ma takie cudowne ciało?- gdy usłyszałam ten głos mój strach lekko zmalał. Doskonale wiedziałam do kogo należy. Od razu na mojej twarzy pojawiły się dwa czerwone ślady w postaci rumieńców. Nie wiem dlaczego taka była moja reakcja, przecież to że on mi się podoba nie upoważnia go do obmacywania mnie.
-Czego chcesz? - spytałam cicho.

No i jest kolejny i znów tak szybko :/ No ale tak już jest jak się powie Pelasi, że napisało się 4 rozdziały do przodu xd No więc chciałam jeszcze bardzo podziękować Patrycji za nowy wygląd :) I ogólnie to mam nadzieję, że się podoba :)

sobota, 3 stycznia 2015

Te Quedaras - Rozdział 1

Mój budzik zaczął cichutko dzwonić, co od razu spowodowało, że się obudziłam. Byłam strasznie wrażliwa na każdy dźwięk, więc nie potrzebowałam ustawiać go jakoś głosno. Wstałam z łóżka i poszłam obudzić moją siostrę. Tu jak zawsze był problem bo Ana nie miała zamiaru wstawać z łóżka.
-Any wstań bo się spóźnisz - mówiłam błagalnie, a tak tylko mamrotała coś pod nosem.
-Jak chcesz ja idę się ubierać - odpuściłam, doskonale wiedziałam, że wyciągnięcie jej z łóżka, gdy mamy na 8 graniczy z cudem. Poszłam do łazienki i spojrzałam w lustro, często tak stałam i wpatrywałam się w swoje odbicie. Wiedziałam, że nie wyglądam dobrze, a przynajmniej na tyle dobrze, żeby podobać się sobie, a co dopiero Christopherowi. Wzięłam głęboki wdech i weszłam pod prysznic. Po krótkim czasie wyszłam i dokładnie osuszyłam się ręcznikiem. Szybko przebiegłam do pokoju, zapomniałam wziąć ze sobą ciuchów. Wyjęłam z szafy pierwsze lepsze rzeczy, nigdy nie dbam jakoś specjalnie o ciuchy. No bo przecież do szkoły chodzę się uczyć, a nie na jakiś pokaz mody. Wciągnęłam na siebie luźne czarne spodnie i golf. Włosy rozpuściłam i przeczesałam szczotką, jak zawsze były w nieładzie. Gdy spojrzałam na zegarek była 7:35. Wyszłam z pokoju jeszcze raz spojrzałam do pokoju Any, ale ona nadal spała. Zeszłam na dół, a na dole stało śniadanie do szkoły, moja kochana mamusia zawsze mi je robi i zostawia. Uśmiechnęłam się, spakowałam jedzenie i wyszłam do szkoły. Doszłam tam w 10 minut, mieliśmy bardzo blisko. Od razu w moje oczy rzucił się Ucker, stojący ze swoją bandą przy drzwiach do szkoły. Chciałam przejść niezauważona jednak jak zawsze okazało się to niemożliwe.
-Kogo my tu mamy -powiedział podwyższonym tonem głosu Ucker.
-Zostawcie mnie w spokoju, spieszę się na lekcję.
-Oj nie złość się, chyba nie boisz się nas? - spytał głupkowato ten jego koleżka. Ucker podszedł do mnie i wyjął z mojego plecaka wszystkie notatki i jak można się domyślić porozrzucał je. Byłam strasznie smutna, nie zła, smutna. Pośpiesznie zaczęłam zbierać moje rzeczy, a oni stali i śmieli się. Co tu dużo mówić przywykłam do takiego traktowania. Na szczęście na razie na tym skończyli. Jak zawsze chwilę się ponabijali i odpuścili, najgorzej jest wtedy, gdy Christopher ma zły humor. Nie raz wyrzucili do kosza moje rzeczy, czy też zamykali mnie w łazience. Pierwsza była matematyka, czyli uściślając jeden z moich ulubionych przedmiotów. Na dziś było sporo zadane, i gdy tylko zaczęła się lekcja każdy wymieniał między sobą zadania, żeby spisać. Ja nigdy tego nie robiłam, w sumie nie rozumiałam dlaczego oni to robią? Czy tak ciężko usiąść do lekcji i je po prostu odrobić. Oczywiście po przyjściu nauczycielki do klasy każdy siedział z odrobionymi lekcjami, każdy hmm był jeden wyjątek, a mianowicie Christopher, który nigdy lekcji nie odrabiał i nie spisywał, uważał to za stratę cennego czasu. Gdy przyszło do zbierania pracy domowej poczułam, że ktoś ciągnie mnie z tyłu w swoją stronę. Niechętnie odwróciłam się i oczywiście jak można było się domyśleć był to Pan Christopher we własnej osobie.
-Dulce proszę daj mi lekcję - no tak teraz to prosi, a tak to śmieję się przed całą szkołą, ale przywykłam to jest jego styl bycia.
-Nie mogłeś sam odrobić - powiedziałam i odwróciłam się, nie mogłam patrzeć na niego i te cudowne oczy, bo doskonale wiem, że oddałabym mu te pracę.
-Proszę nie mogę dostać kolejnej jedynki, nie zdam, a Tobie ona i tak nie zaszkodzi - kurcze w sumie ma rację mi ta jedna jedynka nie zmieni oceny, a on może nie zdać. Z wielkim bólem dałam mu te pracę. Oddał na co zdziwiona matematyczka mało co nie przewróciła się o jego torbę, gdy podeszła do mnie cicho wymamrotałam, że nie zrobiłam zadań. Oczywiście nie obyło się bez cichych szeptów w całej klasie. Na 3 lekcji pojawiła się moja siostra. Mogłam się tego spodziewać kolejny jest wf, a ona by go nie odpuściła. Jest jeden plus, gdy Ana jest ze mną to oni mi nie dokuczają. Ma na nich ogromny wpływ, z resztą w tej szkole ma wpływ każdy, który ładnie wygląda. Jest ona, to znaczy szkoła przepełniona hipokrytami, kłamcami, każdy stara się wywyższać co jeszcze bardziej mnie denerwuje. Jednak nie ja, jestem zwykłą szarą uczennicą, a takie osoby są wręcz skazane na wyśmiewanie przez rówieśników. Na przerwie nie opuszczałam An nawet na moment, wiem że gdybym to zrobiła zaraz zleciała by się ta zgraja mądrali. An opowiadała mi o swojej nowej miłości ma na imię Carlos i jest straszy od nas, podobno teraz studiuje prawo, jest umięśnionym blondynem z błękitnymi oczami. Taki facet marzenie. Jednak byłam ciekawa czy wygląda on dokładnie tak jak opisuje go moja siostra.

Dodaje tak szybko, tylko dlatego że prolog i opis postaci był dość krótki więc taki rozdział na zaostrzenie ciekawości :) Kolejny nie będzie już tak szybko :) 

piątek, 2 stycznia 2015

Te Quedaras - Prolog

Jak to jest kiedy miłość przyćmiewa wszystko? Czy da się kochać wbrew wszystkim swoim zasadom ? Mówią, że miłość zniesie wszystko, ale czy tak też będzie w tym przypadku? Czy na pewno ta miłość będzie odwzajemniona? Mimo wielu upokorzeń z jego strony, ona ślepo jest w niego wpatrzona, nie widzi świata poza nim. Czy tak będzie też po niespodziewanych wydarzeniach, które będą miały miejsce w jej życiu już niebawem? A może to i on zacznie tlić jakieś ciche uczucie?

Prolog krótki, no ale nie chce żeby zdradzał całe opowiadanie, a ja jakbym się rozpisała to pewnie tak by było :) W rekompensacie szybciej postaram się dodać pierwszy rozdział :)

czwartek, 1 stycznia 2015

Te Quedaras - Opis Postaci




Dulce Espinoza Savinon - Jest to śliczna, skromna 17 letnia dziewczynka. Jak na swój wiek bardzo nieśmiała i trochę fajtłapowata. Przyjaciele, a właściwie tylko jedna przyjaciółka, a zarazem jej siostra mówi do niej Dul. Jest pośmiewiskiem całej szkoły, kpią z jej ubioru, fryzury, zachowana. Jednak na niej nie robi to dużego wrażenia, priorytetem jest nauka i jak najlepsze oceny. Dulce kiedyś marzy o pracy w jakimś biurze. Matematyka obok Historii to jeden z jej ulubionych przedmiotów. Bardzo podoba jej się kolega z klasy Christopher, jednak to właśnie on najbardziej gnębi ją. Ciągłe poniżanie, wyzywanie czy głupie żarty to dla niej codzienność. Jej rodzice nie należą do cholernie bogatych, jednak dają radę finansową, a swoją córkę kochają nad życie. Mimo wszystko ta dziewczyna jest bardzo pozytywna i z uśmiechem patrzy w przyszłość.

Christopher Casillas Von Uckermann - ma 17 lat i jak można się domyślić to właśnie on skradł małe serduszko Duli. Ma miano najprzystojniejszego chłopaka w liceum, co nie raz pomaga mu w wyrywaniu najładniejszych panienek. Należy on do tak zwanej elity liceum. Jest arogancki i bezczelny, jednak ma w tym swój urok, którym przyciąga do siebie ludzi. Ucker tak mówią do niego przyjaciele i rzesza faneczek. Jest on oczkiem w głowie swoich rodziców, którzy są dumni z posiadania takiego syna. Chłopak nie ma żadnych planów na przyszłość, jest pewien że ojciec mu pomoże. Nie przejmuje się dosłownie niczym, a jednym z jego hobby jest dręczenie i wyśmiewanie się ze słabszych, jego ulubiony obiekt kpin to Dulce, doskonale wie, że dziewczynie się podoba co nie raz wykorzystuje przy pomocy na sprawdzianach czy braku pracy domowej.



Anahi Espinoza Savinon - siostra, a zarazem jedyna przyjaciółka Dulce, jest bardzo atrakcyjną dziewczyną w sumie to  najładniejszą w liceum. Także ma 17 lat. Nie raz zapraszali ją do ,,elity" jednak jej nie podoba się ich sposób bycia. Mimo swojego wyglądu jest bardzo mądra i nie podoba jej się ciągłe poniżanie ludzi, w tym także jej siostry. Przyjaciele mówią do Niej Any, Ana bądź An.



Alfonso Herrera -17 latek, jeden z najlepszych przyjaciół Uckera. Jest dokładnie taki sam jak on, pewnie dlatego tak dobrze się dogadują. Uwielbia kpić z ludzi, co nie raz udowadnia. Zazwyczaj zakłada się po prostu z Uckerem, że upokorzy kogoś. Od Uckera różni go tylko fakt, że nie wyrywa każdej panienki, mimo tego, iż każda klei się do niego. Należy do elity, a przyjaciele mówią do niego Poncho. Nie raz próbował zaprosić do swojego środowiska siostrę Dulce, jednak ta zawsze stanowczo odmawia.



Christian Chavez- kolega Uckera. Jest on tysiąc razy gorszy od Poncha i Christophera razem wziętych. Jego podłość osiąga zenit. To on bardzo często podsyca nowe zakłady między chłopaki, bądź sam je wywołuje. Do szkoły dołączył trochę później niż reszta, jednak szybko się ,,wylansował" poniżaniem słabszych uczniów.


Dobra na razie dodaje obsadę, podejrzewam iż nie długo już pojawi się prolog :) Blog też pewnie w najbliższym czasie zmieni wygląd tylko czekam na mojego wrednego grafika Patrycję, która chyba wczoraj za bardzo zabalowała hahah :) No to miłego czytania ! :*