środa, 22 marca 2017

"Chyba nie wiesz dziecinko kim jestem"

Od tygodnia nie zajmuję się niczym innym jak przygotowaniami do projektu, o który walczę z tym ulizanym karaluchem. Nikt w całym świecie nie działa mi tak na nerwy jak on, nawet ta idiotka, która zwie się też moją pracownicą jest mniej irytująca. Właśnie szkicowałam jeden z projektów, gdy do gabinetu cała rozpromieniona weszła moja przyjaciółka Isabell. Była jak zawsze ubrana w idealnie dopasowaną sukienkę, która opinała jej smukłą sylwetkę. Zawsze jej tego zazdrościłam, bo kto nie chciałby mieć lekko ponad metr siedemdziesiąt, do tego prawie metrowe nogi, które w szpilkach wyglądają obłędnie. Tak, żeby się pocieszyć ja mam całe metr pięćdziesiąt siedem i nie potrafię sięgnąć bez szpilek do najwyższych półek w sklepach.
- Coś Ty taka zadowolona? - spytałam nie odrywając wzroku od szkicu. Miałam za dużo pracy, a każda minuta liczyła się coraz bardziej. Nie mogłam się obijać, gdy wiedziałam, że ta wsza Uckermann pracuje, żeby mnie zniszczyć i pogrążyć.
- Znalazłam miłość - opadła na krzesło obok mnie, tylko po to żeby za chwilę energicznie się z niego podnieść i zaklaskać w dłonie. Była tak podekscytowana, więc już wiedziałam, że to coś więcej niż tylko chwilowe zauroczenie. Ona serio wpadła i to po uszy.
- To gratuluje - uśmiechnęłam się nadal szkicując, mój głos zapewne nie brzmiał zbyt przekonująco, ale serio cieszyłam się.
- Dulce - walnęła ręką w moje biurko - czy to Cię w ogóle obchodzi? - spytała pretensjonalnym tonem. Westchnęłam, odkładając szkic na biurko.
- Jasne, że tak. Po prostu projekt, nie daje mi spokoju. Muszę go wygrać - oparłam się rękoma o biurko, rozmasowując sobie skronie.
- Wiem, ale proszę poświęć mi teraz parę minut i wieczorem parę godzin - ostatnie dwa słowa powiedziała bardzo szybko, tak żebym najprawdopodobniej nie zrozumiała i zgodziła się w ciemno. Jednak znam ją już na tyle dobrze, że zrozumiałam ten jej końcowy bełkot.
- Parę godzin? Bell nie mam paru godzin nawet dla siebie -westchnęłam. Serio ostatni czas nie jest najlepszym.
- Proszę - złożyła dłonie, tak że wyglądała jak modlący się aniołek. Wiem, że jestem jej winna więcej uwagi. W końcu to moja przyjaciółka, chyba jedyna, której nie obchodzi kim jestem pod względem zawodowym.
- Dobra, ale po dzisiejszym wieczorze dajesz mi spokój - zacięłam się na chwilę, żeby pomyśleć ile dokładnie spokojnego czasu potrzebuje - do czasu ukończenia projektu, okej?
- Stoi - klasnęła w dłonie, wstała i momentalnie podbiegła do mnie, zaciskając uścisk, którym zabierała mi tak wiele tlenu.

~~~~

Wyszłam z firmy od razu, żeby później nie mieć wątpliwości. Zapewne szukałabym dziesięciu tysięcy wymówek, dzięki którym finalnie nie ruszyłabym się z gabinetu.

- Więc gdzie idziemy? - spytałam zakładając moje spore okulary przeciwsłoneczne.
- Jak to gdzie? Na zakupy - Bell była niesamowita, miała tyle pomysłów i w ogóle wolnego czasu. Jednak co się jej dziwić, jej ojciec nadal pracował, a ona nie miała na głowie gigantycznej korporacji. Kiwnęłam głową i poszłam za nią. Mimo, że nie byłam w pracy to i tak myślami ciągle przy niej tkwiłam. W głowie odtwarzałam sobie coraz to nowsze pomysły na kolekcję ubrań, na coś takiego co mogłoby zmieść Uckermanna całkowicie z rynku modowego.
- Wchodzimy tutaj, haloo Dulce - machała mi ręką przez oczami, a ja wróciłam do rzeczywistości.
- Jasne, chodźmy - wzięłam ją pod rękę i dumnym krokiem udałyśmy się do sklepu. Przechadzałam się między regałami, nie mogąc znaleźć kompletnie nic. Wszystko było takie zwyczajne, takie nijakie. Bell stała już przed przymierzalnią z wielką stertą przeróżnych sukienek, a ja nadal nic.
- Dulchi, wybierz coś w końcu - westchnęłam tylko, biorąc do rąk pierwszą lepszą, czarną sukienkę. Weszłam do przymierzalni, tej obok Bell i założyłam ją. Była nieco za krótka, mówiąc nieco mam na myśli to, że sięgała trochę wyżej, niż połowa uda. W sumie do pracy nie mogłabym się tak ubrać, ale na kolację, czemu nie. Zdjęłam ją, przebierając się z powrotem w moje ubrania.
- Może być ta? - moja przyjaciółka odsłoniła zasłonkę i obróciła się dookoła siebie. Miała na sobie równie krótką złotą sukienkę.
- Jest piękna - uśmiechnęłam się. Taka prawda, wyglądała jak księżniczka.
- A Ty jak na pogrzeb? - wskazała na sukienkę w moim ręku, zaśmiałam się przytakując. Finalnie wyszło na to, że ja opuściłam sklep tylko z sukienką, a Bell miała ze sobą około czterech toreb.

~~~~

Pół godziny przed tym jak miałam zjawić się w restauracji, przypomniałam sobie o tym, że w ogóle tam mam być. Wzięłam szybki prysznic, po którym dosłownie błyskawicznie wciągnęłam na siebie sukienkę, co nie było łatwym zadaniem. Na górze była dość obcisła, a mokre ciało wcale w tym nie pomagało. Gdy udało mi się z tym uporać, postawiłam na dość mocny makijaż oczu, a usta maznęłam pierwszą lepszą pomadką. Wydaję mi się, że mój wygląd był co najmniej dobry:

Jechałam dość nieostrożnie, bo za wszelką cenę chciałam być tam jak najszybciej. No wiecie nie bardzo, wypada mi się spóźniać. Spojrzałam na telefon.
- Kurwa - zaklęłam pod nosem, gdy zobaczyłam parę nieodebranych połączeń od Isabell.Wykręciłam jej numer, gdy stałam na światłach.
- Daj mi góra dziesięć minut i jestem - powiedziałam zanim zdążyła się odezwać.
- Dul, bo Adam przyprowadził kolegę no i wiesz, czekamy na Ciebie - od razu się rozłączyła, a ja już miałam zafundować jej porządny opierdziel. Znów wkręca mnie w jakieś podwójne randki. Od razu odechciało mi się, ale nie mogłam przecież jej wystawić. Dojechałam w końcu pod te cholerną restaurację, jeden z pracowników wziął mój samochód i odprowadził go na parking. Weszłam do środka, mówiąc do jednej z pracownic, aby zaprowadziła mnie do stolika, który zarezerwowała moja przyjaciółka.
- Przykro mi ale nie zajmuję się tym - myślałam, że się przesłyszałam, co za bezczelna gówniara.
- Chyba sobie Pani żartuje - powiedziałam oburzona.
- Nie jestem od oprowadzania gości - uśmiechnęła się ironicznie, a ja miałam ochotę iść i złożyć na nią skargę.
- Chyba nie wiesz dziecinko kim jestem, teraz nie mam humoru, ale daj mi parę dni i nie znajdziesz pracy nigdzie w Meksyku - powiedziałam, grożąc jej palcem. Już miałam kontynuować, gdy podszedł do mnie jeden z kelnerów.
- Ohh Pani Savinon zapraszam - powiedział, w końcu jeden inteligenty pracownik. Ta mała, która była tak złośliwa, zrobiła się czerwona, chyba zdała sobie sprawę z kim zadarła. Powiedziałam mu, gdzie ma mnie zaprowadzić.
- Dziękuję, poradzę sobie już - oddelegowałam go, gdy zobaczyłam moją koleżankę, podeszłam do stolika.
- Dulce już jesteś - wstała uradowana, cmokając mój policzek.
- Przepraszam za spóźnienie, ale... - zacięłam się, krzyżując wzrok z kolegą Adama.





Hejka.
Wracam z nowym rozdziałem, jeszcze was nie opuściłam. Nie pozbędziecie się mnie tak łatwo. Dość długi rozdział jak na moje bloggerowe dodawanko. Kolejny jak napiszę, czyli za X czasu. Dziękuje za wszelkie wyświetlenia i komentarze, jesteście najlepsi :)

poniedziałek, 6 marca 2017

"W końcu Pani prezes powiedziała coś mądrego"


- Cholera - zaklęłam pod nosem, gdy okazało się, że mój super niezawodny budzik tym razem mnie zawiódł i najnormalniej w świecie nie zadzwonił. Zerwałam się na równe nogi i pobiegłam do łazienki. Było już długo po ósmej, a ja jeszcze znajdowałam się w moim mieszkaniu. Wzięłam wręcz błyskawiczny prysznic i wykonałam minimalistyczny makijaż, włosy spięłam w kucyk wypuszczając z niego parę kosmyków włosów, aby mogły swobodnie opadać po obu stronach twarzy. Do tego założyłam tak zwaną małą czarną i spore szpilki, które przy moim minimalistycznym wzroście, były nieuniknione. Wybiegłam z mieszkania, zjeżdżając windą na podziemny parking, podeszłam do samochodu i gdy chciałam go otworzyć okazało się, że zapomniałam kluczyków.
- Dul Ty idiotko - pacnęłam się ręką w czoło.
- W końcu Pani prezes powiedziała coś mądrego - usłyszałam ten kpiący głos za sobą, a krew w moich żyłach zaczęła się gotować, to niesamowite jak jedna osoba może szybko i skutecznie podnieść ciśnienie, lepszy niż poranna kawa.
- Pan prezes tak sam? A gdzie mamusia? Chyba, że może rzuciła parę peso na autobus? - odgryzłam się, wracając z powrotem do windy, nacisnęłam przycisk, który ją przywoływał i czekałam jak w końcu przyjedzie.
- Mogę Panią podwieźć, oczywiście jeżeli tylko usłyszę piękne błaganie o to - otworzył drzwi od strony pasażera i gestem ręki zapraszał mnie do środka.
- Wolałabym iść po schodach na to cholerne dwudzieste piętro, niż jechać z takim karaluchem  - uśmiechnęłam się ironicznie, akurat gdy przyjechała widna, do której wsiadłam naciskając guzik, pomachałam jeszcze temu idiocie i drzwi się zamknęły. Cudowne zaczęcie dnia.


~~~~


- Pani prezes, można? - spytała jedna z moich asystentek.
- Już weszłaś, więc co to za różnica - rzuciłam oschle, byłam dość surowym szefem, ale to dlatego, że gdy pokażesz pracownikowi serce to skończysz jako bankrut, a tak chociaż inni czują wobec Ciebie respekt.
- Na zewnątrz czeka Pani ojciec, chciałby się z Panią spotkać, wpuścić go?  - spytała, spojrzałam na nią zła.
- Czy Ty jesteś idiotką? To mój ojciec, chyba naturalne jest to, że może wejść - walnęłam ręką w stół, a ona drgnęła, jej dłonie były splecione, a kciuki co chwila nerwowo się o siebie ocierały. Widziałam, że zdenerwowała się, bardziej niż ja. Była taką ciamajdą, że gdyby nie fakt, iż jej rodzina pracuje u nas od pokoleń, dawno zwolniłabym ją, wyrzuciła na zbity pysk.
- Przepraszam Pani prezes, już proszę do środka - miała wychodzić, gdy zatrzymałam ją, każąc zrobić dwie kawy.
- Tylko mają być idealne, bo jak nie to po premii - westchnęłam, gdy wyszła. Wiedziałam, że mój ojciec za sekundę tu wejdzie przez co czeka mnie naprawdę trudna rozmowa z nim, zazwyczaj jest tak, że wymaga cudów, a nie łatwo osiągać takie sukcesy jakich on wymaga.
- Dulcita - powiedział radośnie od progu, rozłożył ramiona. Podeszłam do niego przytulając go lekko, żeby nie wygnieść sobie sukienki, a jemu garnituru.
- Więc co Cię do mnie sprowadza? - spytałam, siadając w fotelu prezesa, a jemu wskazałam miejsce naprzeciwko siebie. Wyprostowałam się, zakładając nogę na nogę, tak aby wyglądać nieco dostojniej.
- Jest projekt do wykonania, cała kolekcja, niesamowicie wielkie pieniądze, niesamowicie wielka sława - zatarł ręce, a w jego oczach ukazały się iskierki.
- Rozumiem, że my dostaliśmy ten projekt? - uśmiechnęłam się, nasza firma zawsze dostawała takie zlecenia, ze względu na swój prestiż.
- Dul trzeba zorganizować pokaz, ubrań, które wcześniej zaprojektuje firma, trzeba stworzyć biznes plan, rachunki kosztów, tego jest cała masa - zaczął wymieniać rzeczy, które przy tak dużych projektach są oczywiste.
- Tato nie siedzę w tym od dziś, wiem czym to się je - przerwałam mu w pewnym momencie, nie byłam już stażystką, a prezesem, więc wiedziałam jakie mam obowiązki.
- Tutaj nie chodzi o to, że Ty nie wiesz dziecko - pokiwał głową, poprawiając swoje siwe włosy.
- Więc o co? - już miał mi odpowiedzieć, gdy do gabinetu weszła ta idiotka z kawą, postawiła ją na ławie, szepcząc krótkie proszę. Jak można być tak niekompetentnym.
- Musimy walczyć o ten projekt - uciął krótko, wyraźnie czekając na moją reakcje. Zmarszczyłam brwi nie bardzo rozumiejąc co to ma znaczyć, to zawsze firmy ubiegały się o to, abyśmy to my coś dla nich produkowali, ale nigdy na odwrót.
- My nie walczymy o projekty, jest wręcz na odwrót, więc odpada - od razu zaprzeczyłam, podnosząc filiżankę.
- Jeżeli oddasz ten miliardowy projekt od tak, dostanie go firma Uckermanna.
- Więc zaczynamy rzeź - odstawiłam kawę - nie oddam tego projektu tak łatwo - uśmiechnęłam się, jedno nazwisko, jeden właściciel firmy, tak łatwo sprawił, że zmieniłam swoje zdanie, on nigdy ze mną nie wygra.










Hejko! 
Dodaje po niezbyt długim okresie czasu jak na mnie i to tutaj (bo wiadomo na watt dodaje co trzy dniXD)
Ale chyba grunt, że coś jest prawda?
Jak wam się podoba? 
+
tak się jaram bo już za 4 dni trzecia płyta Dulka! <3 


sobota, 25 lutego 2017

Un Minuto Sin Dolor - opis bohaterów, prolog + notka.



Dulce Maria jest prezesem jednej z najlepiej prosperujących firm modowych w całym Meksyku, jak nie całej Ameryce Łacińskiej. Ma dwadzieścia dziewięć lat i jest niezależną kobietą, którym jedynym marzeniem jest utrzymanie pozycji firmy.Nie potrzebuję stałego partnera, chociaż wielu potencjalnych kandydatów kręci się wkoło niej. Zazwyczaj to ona wykorzystuje mężczyzn do własnych korzyści, przyjemności, a później porzuca zakochanych facetów. Oprócz tego, że jest tak zwaną zimną suką ma też drugą delikatniejszą stronę, od lat gra na pianinie i gitarze co owocuje licznymi utworami, które komponuje, jednak robi to tylko i wyłącznie dla siebie. Wychowywała się w bardzo zamożnej rodzinie, w końcu firmę po kim przejąć musiała, niestety wraz z tym, że była jedyną córką Państwa Savinon ciężar prowadzenia biznesu jest na niej. Musi spełniać obowiązki syna, którego tak bardzo chciał mieć Fernando Savinon. Jest ona kobietą z klasą, która nie okazuje swoich słabych stron, zaraz, zaraz czy ona je w ogóle ma ?




Christopher Uckermann jest młodym, bo zaledwie dwudziestopięcioletnim mężczyzną, który otworzył wpierw mały biznes, zajmujący się modą. Nie sądził, że w tak krótkim czasie zacznie piąć się po szczeblach kariery, aż w końcu zajmie drugie w rankingu miejsce, pod względem najlepszych firm modowych w Meksyku. Christopher jest bezuczuciowym dupkiem, który nigdy w życiu nie zaznał miłości. W przeciwieństwie do Dulce sam doszedł do całego swojego dorobku, nie dostał biznesu po nadzianych rodzicach, bo najnormalniej w świecie ich nie miał. Wychowywała go babcia, do której ma niesamowity szacunek, wspierała go, wzięła kredyt, aby on mógł rozwinąć wizję swojej własnej działalności. Nikt nie sądził, że pójdzie to tak dobrze, że w przeciągu dwóch lat spłacą kredyt, kupią piękny dom w jednej z najbardziej ekskluzywnych dzielnic Meksyku oraz będą posiadali zabezpieczenie finansowe minimum na kolejne czterdzieści lat. 


Co się stanie, gdy Ucker zacznie rywalizację o pierwsze miejsce na rynku mody? Czy Dulce przepuści mu łatwo, a może będzie to początkiem jednej z największych afer biznesowych oraz prasowych w całym Meksyku? Wszystkiego dowiesz się czytając "Un Minuto Sin Dolor" 










Powrót? 
Wydaję mi się, że tak mogę nazwać ten krótki opis postaci i mini prolog. Wracam z nowym pomysłem i nową siłą do pisania? Postaram się skończyć to opowiadanie,a do tamtego niestety nie wrócę. Czuję się dużo pewniej pisząc ff, wiecie wattpadowa wprawa, więc tamten styl pisania i generalnie pomysł uważam za totalny niewypał. 
Mam nadzieję, że jeszcze ktoś tutaj pozostał, bo jeżeli nie no to nie widzę sensu pisania.
Także:
CZYTAM = KOMENTUJE  

niedziela, 22 stycznia 2017

Hola Amigos!

Wiem, że nie pojawia się tutaj nic od...dawna. Niestety moja wena i chęć pisania jest taka, że po prostu nic nie mogę z siebie wycisnąć, aby tutaj dodać. Zawsze pisanie o Dulce i Uckerze sprawiało mi ogromną radość, a teraz jest to bardziej katorgą. Potrafię odpalić notatnik i siedzieć wgapiając się w ekran przez parędziesiąt minut, nadal nie mogąc złożyć nawet jednego porządnego zdania. Nie wiem czy ktoś tutaj jeszcze w ogóle zagląda. Chciałam bardzo podziękować za te wszystkie wyświetlenia, ponad 100k, za komentarze, wsparcie. Za to, że byliście bądź nadal jesteście. Nie, nie żegnam się z wami, nie usuwam bloga. Nie wykluczam tego, że kiedyś tutaj wrócę z nowymi pomysłami, nową weną.
Jednak, jeżeli lubicie mój styl pisania, pomysły to serdecznie was zapraszam na mojego wattpada, na którym regularnie publikuje nowe rozdziały.
Tutaj zostawiam wam link do prologu mojego najnowszego dzieła :
https://www.wattpad.com/308581096-who's-that-boy-prolog

Besoos *-*

piątek, 18 listopada 2016

Es Un Drama - Rozdział 9

Pilotem włączyłam muzykę, która cichymi dźwiękami rozprzestrzeniała się w salonie. Podeszłam do Uckera, stając za nim. Delikatnie rękoma, zaczęłam wodzić po jego klatce piersiowej, czułam jak jego serce bije jak oszalałe.
-Mówiłem im, że nie...- nie skończył, ponieważ znalazłam się przed nim, usiadłam na kolana zmysłowo ocierając się o jego krocze. W przeciągu paru chwil, można było poczuć jaką przyjemność mu tym sprawiam. Wiłam się wkoło niego jak oszalała, to jeszcze nie był czas na zdjęcie mu chustki z oczu.
-Rozwiążę Ci rączki, ale Ty nie odsłonisz oczu? - spytałam, delikatnie zmieniając swój głos. Nie mogłam powiedzieć w 100% jako ja, bo od razu by ogarnął kim jestem. Kiwnął głową, zatwierdzając mój warunek. Odwiązałam mu ręce, a one od razu przyciągnęły mnie na jego kolana. W przeciągu chwili poczułam jak jego usta wbijają się wprost w moje. Był niezwykle namiętny, to było takie cudowne. Jedną ręką ciągle przyciągał mnie bliżej siebie (jakby to było jeszcze możliwe), zaś druga spoczęła na moim pośladku, co chwila go gładząc i szczypiąc. W końcu nasz pocałunek przerodził się w coś więcej, wiedziałam że jeżeli ma do czegoś między nami dojść, to chce aby Ucker wiedział kim jestem. Z trudem moje ręce odnalazły supełek, który trzymał zakrycie jego oczu. Odwiązałam je i oderwałam się od niego.
-Dul? - spytał zdziwiony, spojrzałam na jego twarz, na której z podniecenia pojawiły się dwa wielkie rumieńce. Jestem pewna, że ja wcale nie wyglądam lepiej. Myślałam, że mnie odepchnie i powie, żebym więcej tego nie robiła, bo jestem tylko napaloną gówniarą, ale wcale tak nie było.
-Wyglądasz tak cholernie seksownie, chce Cię pieprzyć Dul - nie spodziewałam się takich słów z jego ust. To nie było typowe dla Uckera, najwidoczniej musiało mu brakować nutki niegrzecznej dziewczynki. Co się dziwić, przez pół życia myślałam, że Lena uda się do zakonu.
-To na co czekasz - chciałam wstać z jego kolan, ale mi to uniemożliwił, znów przyciągnął mnie do siebie i wpił się w moje wargi. Wstał wraz ze mną, a ja oplotłam nogi wkoło jego bioder. Nawet nie mieliśmy tyle czasu i cierpliwości aby pójść do sypialni. Ucker dosłownie rzucił mnie na sofę, a ja leżałam czekając na niego. Położył się na mnie i znów wpił się w usta. Wpierw obstawiałam, że jego namiętność i chętność do rożnych igraszek spowodowana jest ilością wypitego alkoholu, ale on był całkowicie trzeźwy. Zjechał ustami na moją szyję, piersi, aż doszedł do brzucha, gdzie zębami odpiął mój guzik od spodenek, które po chwili zsunął z moich bioder i nóg. Teraz leżałam przed nim w samych seksownych stringach, crop topie i staniku. Wiem. że miałam mu się oprzeć! Że miałam się nie poddawać i pokazać mu moją gorszą stronę, ale ja po prostu nie umiem. Za bardzo go kocham, żeby go odrzucić gdy jest już tak blisko.
-Jeju Dul, czemu ja tyle zwlekałem - powiedział, gdy zdjął moją bluzkę i ujrzał mnie w samej bieliźnie. Moje piersi, były idealnie wyeksponowane przez co wyglądały dużo bardziej kusząco. 
-A sam zostaniesz w ubraniach? - spytałam między pocałunkami, zagryzając wargę.
-Nie poczekam jak Ty je ze mnie ściągniesz - nieco zamieniliśmy się pozycjami, teraz to ja siedziałam na nim, ściągając mu koszulkę. Moim oczom ukazała się zadbana sylwetka Uckera, był idealny, a moja miłość (tak dobrze słyszycie miłość) z dnia na dzień rosła. Złączyłam nasze usta w namiętnym pocałunku, jego ręce spoczęły na moich pośladkach zaciskając się i przyciągając coraz bardziej. Po długiej grze wstępnej, byliśmy już całkiem pozbawieni zbędnych ubrań. Ucker wszedł we mnie ciągle patrząc mi w oczy, i co chwila składając cudowne pocałunki na moich ustach i na moim ciele. Nasz stosunek trwał długo, bardzo długo. Nie wiem, o której to wszystko się skończyło, ale byłam wyczerpana. Oboje praktycznie w tym samym czasie osiągnęliśmy szczyt. Jeszcze nigdy z żadnym mężczyzną nie było mi tak dobrze. Ucker, był cholernie ostrym kochankiem, bo chyba tak powinnam go teraz nazywać? Po wszystkim założył swoje bokserki, a moje zmęczone ciało zaniósł do łóżka, na którym położył się wraz ze mną. Przytuliłam się do niego i w przeciągu chwili odpłynęłam.




Heja :) 
Cóż chyba należą wam się przeprosiny ode mnie. Wiem, że ten blog praktycznie nie istnieje. Ale nie myślcie sobie, wchodzę tutaj prawie codziennie i patrzę na wasze komentarze, usiłując się zmusić i zachęcić do pisania dalej tego opowiadania. Aktualnie skupiam się na mojej działalności na wattpadzie, gdzie piszę o Jemi. W sumie sama nie wiem czym jest spowodowane to, że przerzuciłam się na wattpada i pisanie o Jemi. Może to wina ostatnich wydarzeń jakie miały miejsce w świecie RBD, no wiecie wiecznie nie zadowolony Ucker. To tak serio jest ostatni rozdział, który miałam napisany, więc dopóki moja chęć pisania tego nie wróci to możemy się pożegnać z rozdziałami. Ale pamiętajcie, że ja tutaj jestem, więc jeżeli chcecie się o coś zapytać to wystarczy tam w komentarzu i ja odpowiem! :)
Przepraszam was i wysyłam mnóstwo buziaków! <3

wtorek, 13 września 2016

Es Un Drama - Rozdział 8

Rano ledwo co otworzyłam oczy, byłam tak cholernie zmęczona. Co się dziwić w końcu poszłam spać dopiero koło 2, a może nawet i 3. Przeciągnęłam się i dosłownie stoczyłam z łóżka. Drzwi od mojej sypialni, były otwarte co już mnie zdziwiło, zawsze je zamykam. Kto jak kto, ale ja swoją prywatność cenie, aż za bardzo. Do moich nosdrzy uderzył niesamowicie przyjemny zapach. Związałam włosy w niedbałego koka i jak najszybciej zbiegłam po schodach na dół. Po tym co zobaczyłam, byłam w ciężkim szoku. W kuchni stał Ucker, miał na sobie tylko spodenki i przewiązany uroczy fartuszek. Na stole leżały porozkładane dwa talerze i sztućce.
-Co to jest? - spytałam zaspanym głosem, przez co wydał się niesamowicie spokojny. Ale nie martwcie się nadal miałam ochotę go zabić.
-Przepraszam, nie potrzebnie tak wczoraj wyskoczyłem do Ciebie, nie chciałem - podszedł do mnie i spojrzał w oczy. Było mi ciężko nie rozpłynąć się pod wpływem jego spojrzenia, ale nie mogłam się ugiąć. A jeżeli to on teraz planował na mnie jakiś zamach?
-Nie potrzebuję twoich przeprosin, znam swoją wartość - ominęłam go, totalnie zlewając na ucztę, którą nam przygotował. Wyjęłam z lodówki marchewkę, sok pomarańczowy i poszłam z tym do salonu. Rozsiadłam się na kanapie, odpaliłam telewizor i oglądałam durne programy.
-Chodź zjeść, nie unoś się swoją dumą - usłyszałam jak krzyknął z kuchni.
-Smacznego - odkrzyczałam mu, nawet nie ruszając się z kanapy. Po chwili zobaczyłam jak dosyć nieudolnie wchodzi do salonu z dwoma talerzami, na których znajdowały się smakowicie wyglądające naleśniki. Miałam ochotę się na nie rzucić, ale tak jak wcześniej mój ,,przyjaciel" wspominał nie miałam zamiaru tego zrobić z powodu mojej dumy. Wyciągnął do mnie rękę z jednym talerzem, a ja dzielnie wgryzłam się w moją marchewkę.
-Weź to i mnie nie denerwuj - wycedził już nieźle wkurzony.
-Wypchaj się - pokazałam mu język i ponownie przeniosłam wzrok na ekran. Jednak on nadal nie odpuścił. Usiadł obok mnie, jeden talerz odłożył na szafeczkę, a drugi nadal trzymał w ręku.
-Leci samolocik - zaczął się wygłupiać, widelcem zataczał jakieś dziwne kształty, aż w końcu znalazł się przy mojej buzi.
-Nie kompromituj się, takie rzeczy działają na dzieci w przedszkolu, a wykonują je osoby niedorozwinięte - odepchnęłam od siebie ten widelec, przez co cała jego zawartość wylądowała na podłogę.
-Mam Cię serdecznie dosyć! Człowiek stara się być dla Ciebie miły, za miesiąc będziemy rodziną, a Ty zachowujesz się jak suka! - krzyknął po czym wstał i walnął talerzem o ziemię, przez co cały rozprysnął się na małe kawałeczki.
-Pojebany jesteś, mogłeś mnie skaleczyć! - mimo jego słów, które niesamowicie mnie zabolały, nie miałam zamiaru zejść z tonu.
-Mam Cię serdecznie dość - powiedział i wyszedł z salonu, udał się od razu po schodach na górę. Zostałam sama, skuliłam nogi, a z moich oczu zaczęły lecieć łzy. Nawet jakbym chciała być dla niego miła, nie umiałam. Ciągle przed oczami miałam szczęśliwy obrazek, czyli jego i moją siostrę.
-Ogarnij się - wycedziłam przez zęby sama do siebie. Wytarłam oczy i również udałam się do swojego pokoju. Musiałam mentalnie przygotować się do dzisiejszego pokazu. To, że się pokłóciłam z nim, to nie znaczy że mi nie zależy. Może to jest ostatni moment, w którym mogę być z nim nieco bliżej. Siedziałam w pokoju już z dobre 3 godziny, co chwila dzwoniła do mnie Any, ale nie odbierałam, potrzebowałam totalnego wyciszenia. Po raz kolejny mój telefon, zaczął dzwonić, spojrzałam na wyświetlacz, i ujrzałam numer, którego kompletnie nie znałam.
-Halo? - spytałam dosyć mało przyjemnie.
-Dulce?
-Dzwonisz i nie wiesz do kogo? Gratuluje mądrości - powiedziałam zgryźliwie - to ja powinnam zapytać kim jesteś - dodałam.
-Alfonso, bądź gotowa za godzinkę, gdy Ucker już będzie ogarnięty zapukam do  twoich drzwi, a ja się usunę. Mam nadzieję, że nie nawalisz - po tych słowach się rozłączył. To był moment, w którym musiałam się powoli ogarniać, i to już nie mentalnie. Wstałam i udałam się do łazienki, wzięłam szybki prysznic. W szafie znalazłam ultra krótkie spodenki z wysokim stanem i crop top. Ubrałam standardowo czerwoną bieliznę, założyłam ubrania i zajęłam się makijażem. Oczy podkreśliłam niesamowicie mocno ciemnymi cieniami, zrobiłam idealną kreskę eyelinerem, wytuszowałam rzęsy i wszystko dopełniłam czerwoną szminką. Włosy zakręciłam w bujne loki, gdy na siebie spojrzałam wyglądałam jak jakaś prostytutka, no ale o to chodziło, miało być kusząco. Wsunęłam na swoje nogi, wysokie czarne szpilki. Wtedy usłyszałam pukanie do drzwi.
-Już możesz schodzić, a ja wychodzę - usłyszałam cichy szept Alfonso. Spryskałam się jeszcze perfumami i zeszłam. Moje szpilki rytmicznie uderzały o schody, gdy schodziłam. Weszłam do salonu, w którym było niesamowicie klimatycznie. Ciężkie zasłony, zakrywały każdy skrawek świata z zewnątrz, wszędzie stały zapachowe świece, które robiły niesamowity klimat. Ucker siedział na środku, miał zawiązane oczy, ręce również przywiązane były do tyłu krzesła. Wzięłam oddech, a w mojej głowie pojawiła się jedna myśl: ,,Przedstawienie czas zacząć"


niedziela, 21 sierpnia 2016

Es Un Drama - Rozdział 7

-Jak zapewne wiesz twoja siostra... - tutaj po prostu musiałam mu przerwać.
-Nie nazywaj jej tak, lepszym określeniem będzie szm...Lena - uśmiechnęłam się sztucznie.
-Dobrze w takim razie Lena wyjechała na miesiąc panieński, i chce coś również urządzić Uckerowi. Wiesz striptizerka, jakaś gorąca nocka, imprezka co Ty na to? - na samą myśl promiennie się uśmiechnęłam. Wstałam i z gracją obkręciłam się wkoło jego.
-No to jak myślisz nadaje się na tancerkę erotyczną? - w mojej głowie zapalił się świetny plan, Dulowy plan.
-Ty? Chcesz tak poważnie?
-A co nie mam warunków? - spytałam się wskazując na swoją pupę i poprawiając piersi w staniku.
-Wręcz przeciwnie jesteś niesamowicie seksowna - w jego oczach pojawiły się iskierki.
-To kiedy i gdzie?
-Jutro i najlepiej będzie tutaj, Ucker odkąd jest z twoją sio... znaczy z Leną strasznie zesztywniał i nie chce wychodzić do żadnych klubów.
-To mi nowość, Lena to manipulantka i zrobi wszystko, żeby trzymać go na smyczy - cóż mówiłam zgodnie z prawdą, dlatego nie miałam jakiś specjalnych wyrzutów, że nagadywałam na moją siostrzyczkę. Dogadałam ostatnie szczegóły z Poncho i pożegnaliśmy się, szczerze już nie mogłam się doczekać jutrzejszego dnia. Koło 22 usłyszałam jak drzwi się otwierają, byłam już co prawda w piżamie (w moim przypadku są to krótkie dresowe spodenki i sportowy stanik), nie powiem przestraszyłam się trochę, bo z mojej głupoty po prostu zapomniałam je zamknąć. Zeszłam na dół, było ciemno, nie widziałam nikogo. Czułam jak serce mi coraz mocniej biję, oddech przyspieszył. Poczułam jak ktoś łapie mnie z tyłu, tym samym unieruchamiając moje ręce.
-AAAA!!!! - zaczęłam krzyczeć jak opętana. Wierzgałam się, próbowałam gryźć, kopać, szczypać ale to nie wiele pomagało.
-Puść mnie!!!
-Spokojnie - wyszeptał mi do ucha i od razu wiedziałam kto to, powoli zaczęłam się uspokajać to był Ucker.
-Popierdoliło Cię?! Myślałam, że umrę ze strachu! - miałam ochotę przyłożyć mu prosto w te jego ładną mordkę.
-Może nuczysz się zamykać drzwi, nie jeden by teraz robił z Tobą coś innego, ciesz się że to jestem ja - albo ja jestem głupia, albo to zabrzmiało cholernie dwuznacznie.
-Jeszcze jakby Cię zobaczył w takim stroju, to już w ogóle - zmierzył mnie wzrokiem od góry do dołu, tak jakby oceniał każdy skrawek mojego ciała.
-A co na Ciebie to nie działa? - podeszłam do niego bliżej, tak że lekko stykałam się z jego ciałem.
-Może kiedyś działało, ale odkąd jestem z Leną, nie zwracam uwagi na inne - jego słowa ponownie podcięły mi skrzydła, dosłownie straciłam całą ochotę, na jutrzejszą zabawę, ona na prawdę wyprała mu mózg.
-No tak teraz będziesz pedofilem, w końcu jej ciało dużo nie różni się od ciała takiej hot dwunastki - rzuciłam chamsko i poszłam do kuchni, otworzyłam lodówkę wyjęłam z niej sok, później otworzyłam szafkę, z której wyjęłam szklankę i mocno trzasnęłam jej drzwiczkami. Nalałam sobie i wypiłam wszystko jednym duszkiem, byłam wściekła, jednak z zewnątrz utrzymywałam pozory niewzruszonej.
-A może Ty nie możesz znieść tego, że wolę twoją siostrę od Ciebie - odwróciłam się i to był mój błąd, Ucker stał tuż nade mną i patrzył mi wprost w oczy.
-Ccc...co? - przez jego wzrok zaczęłam się jąkać, nogi miałam jak z waty. Zbliżył się do mnie, był milimetr od moich ust, zamknęłam odruchowo oczy.
-Na prawdę myślałaś, że Cię pocałuje? Wiedziałem, że jesteś łatwa, jak każda w twoim typie. Dlatego właśnie szanuje swój związek z twoją siostrą - do moich oczu zebrały się łzy, gdyby on wiedział co ja do niego czuję, jednak nie on woli być podłym skurwielem. Wyminęłam go, już miałam iść, gdy na chwilę się zatrzymałam. Odwróciłam się i z całą siłą dałam mu z liścia w twarz, musiało go zaboleć skoro moja ręka tak cholernie piekła. Pobiegłam na górę, zamknęłam się w pokoju i może was zdziwie, ale nie płakałam! Chciałam, ale wiedziałam, że on nie ma prawa mnie oceniać, nie zna mnie! Jutro zobaczymy kto ulegnie, odwalę mu ten teatrzyk, a gdy on będzie chciał coś więcej upokorzę go dokładnie tak jak on mnie! Dopiero teraz pozna on te moją gorszą stronę, którą przez tyle czasu ukrywałam.


Witam :)
Wstawiam, bo dawno nie było. Niestety od tamtej pory nic się u mnie nie ruszyło. Zostały mi jeszcze dwa rozdziały w zapasie, a później nic, totalna pustka. Chce tu pogratulować naszej Duli, wygranej na KCA nagrody dla najlepszej meksykańskiej artystki! <3