poniedziałek, 29 grudnia 2014

Zakazany Owoc - Epilog

6 miesięcy później:
W tym momencie jestem najszczęśliwszą osobą na ziemi, właśnie wychodzę z gmachu sądu i jestem wolna. Rozwód dostałam bez problemu, mimo ciągłych błagań Juana udało się! Idę za rękę z Uckerem, a on trzyma na rączkach małą Bell, a w sumie to już nie taką małą rośnie jak na drożdżach, ma już prawie 7 miesięcy.
-To co idziemy to uczcić? - spytałam zadowolona.
-Proponuje małą podrzucić do Any- powiedział z głupim uśmiechem, nie wierzę w niego nawet w takim dniu myśli tylko o jednym. Jednak moje szczęście było tak wielkie, że zgodziłam się. Any oczywiście zgodziła się bez problemu, jakby nie było Bell to jej ulubienica. Często sama pyta się czy by mogła się nią zająć. Przez te 6 miesięcy sporo się zmieniło, oczywiście na lepsze. Ucker ograniczył pracę, opiekował się mną i Bell, niczego nam nie brakowało. Mogłabym wykrzyczeć całemu światu, że jestem szczęśliwa, ale po co? Ważne, że wiem to ja i osoby, które te szczęście mi dają. Po chwili staliśmy już pod drzwiami Any, a ona jak zawsze z wielką radością wzięła małą pod swoje skrzydła.
-No to co będziemy robić?- spytałam przytulając się do Christophera.
-Ja proponuje wrócić już do domu- wyszeptał mi wprost do ucha na co ja zaczęłam się śmiać.
-Mieliśmy uczcić mój rozwód -mówiłam przez śmiech. Jeszcze trochę mojego męczenia i Ucker zgodził się, poszliśmy na obiad, a później wróciliśmy do domu. Ja chciałam się jeszcze gdzieś przejść no ale przecież z nim nie ma żadnej ugody, chociaż nie on stwierdził, że poszedł mi na rękę z obiadem. Nie zdążyłam nawet zdjąć płaszcza, gdy Ucker już wpił się w moje usta. Ponownie mnie rozbawił i śmiałam się w niebo głosy, jednak jemu niekoniecznie to przeszkadzało. Później wiadomo co się stało, nigdy nie sądziłam, że dane będzie mi zasypiać i budzić się przy mężczyźnie, którego pokocham całym sercem, i który da mi dziecko, dom po prostu rodzinę.


No i zakończone :) Strasznie było mi ciężko pisać epilog, dopiero co pisałam prolog, a tu już koniec :( Kurde no nie wiem co powinnam jeszcze tu napisać, no może spytam chcecie, żebym pisała tu kolejne opowiadanie? :)

niedziela, 28 grudnia 2014

Zakazany Owoc - Rozdział 25

-Bo ja zrobiłam coś sama, bez ustalenia z Tobą - powiedziałam i spojrzałam na niego, był lekko zdziwiony, ale też spokojny co było u niego rzadkością.
-To powiesz mi w końcu co takiego zrobiłaś ?
-Byłam dziś u adwokatka i złożyła papiery rozwodowe- ponownie spojrzałam niespokojnie na Uckera, na jego twarzy zagościł szczery uśmiech. Od razu przyciągnął mnie do siebie i mocno przytulił, przez chwilę nawet zastanawiałam się czy nie chce on mnie przypadkiem udusić czy coś w tym stylu, jednak szybko odgoniłam od siebie te myśli. Siedzieliśmy tak może z 10 minut, a on nadal lekko kołysał mnie w swoich ramionach.
-Nic nie powiesz? - spytałam nadal trzymana w ramionach Uckera.
-Jesteś najcudowniejszą osobą, którą dane mi było spotkać w życiu -po jego słowach do moich oczu napłynęły łzy, nie chciałam żeby je widział więc mocniej wtuliłam się w jego ramiona. Teraz już po moich policzkach spływały tysiące łez szczęścia. Od zawsze marzyłam o takiej chwili, w której będę siedziała z mężczyzną którego pokocham równie mocno, a nawet bardziej niż Pabla. Na domiar szczęścia mam jeszcze dziecko, które jest moim skarbem.
Długo siedzieliśmy, później przebyliśmy przez poważną rozmowę, a na sam koniec zasnęliśmy wtuleni w swoje ramiona. Obudziłam się jeszcze w środku nocy, a tak właściwie to obudziła mnie Bell. Poszłam do pokoju i tak jak się domyśliłam moja księżniczka zgłodniała, wzięłam ją na ręce i usiadłam na fotelu po czym zaczęłam karmić. Nie zajęło mi to dużo czasu, a Bell usnęła gdy trzymałam ją na rękach. Wsadziłam ją delikatnie do łóżeczka, a sama udałam się do kuchni. Cała ta sytuacja kompletnie wybiła mnie ze snu, wiedziałam, że już nie zmrużę oka. Siedziałam z kubkiem gorącej herbaty i wpatrywałam się uważnie w miasto, praktycznie nikogo nie było, no ale co się dziwić mamy godzinę 4:30. Siedziałam tak i myślałam, w sumie taka pora jest najlepsze na głębsze przemyślenia, nikt Ci nie przeszkadza i możesz w spokoju wszystko poukładać. W mojej głowie plątały się myśli, które oczywiście dotyczyły Uckera, mimo tego, że jest przy mnie i kocha mnie to mam pewne obawy. Nie wiem nawet czym są spowodowane przecież nie powinnam w niego wątpić. No bo co będzie jeśli kiedyś mu się odwidzę i znajdzie sobie kolejną? Zostanę wtedy sama z Bell i nie dam sobie rady, a jak by nie patrzeć Juan byłby przy mnie na zawsze, no bo jaka inna kobieta by go chciała? Zanim się zorientowałam herbata wystygła, a zegarek pokazywał godzinę 7:30. Wiedziałam, że za chwilę obudzi się Ucker dziś miał być wcześniej w pracy. Leniwie zsunęłam się z parapetu i otworzyłam lodówkę, w której jak można się domyślić nie było nic oprócz światła. Weszłam do sypialni najciszej jak potrafiłam, otworzyłam szafę i wyjęłam z niej dresy i obcisły top. Szybko ubrałam się i wyszłam po podstawowe produkty spożywcze. Pocieszał mnie fakt, że sklep był bardzo blisko i już po chwili w nim byłam. Dziś na dworze nie było zbyt przyjemnie, padał straszny deszcz, a ja zapomniałam parasola. Najgorsze było to, że ciągle miałam wrażenie, że ktoś za mną idzie i mnie obserwuje, jednak przecież nie mogłam się przejmować każdą moją fanaberią. Kupiłam jakieś bułki i inne rzeczy. Wyszłam ze sklepu, już prawie byłam pod klatką, gdy na mojej drodze stanęła jakaś osoba. Podniosłam lekko i niepewnie głowę do góry i ujrzałam Juana. W pierwszej chwili się przestraszyłam, jednak już po nie długim momencie cały strach uciekł, a zastąpiła go złość i zdziwienie.
-Co Ty tu robisz? Śledzisz mnie? - powiedziałam dość głośno, a on stał i wpatrywał się we mnie, a dokładnie w moje ciało. Co mu się dziwić przez ten cholerny deszcz moja bluzka zaczęła bardzo prześwitywać.
-Mówię coś do Ciebie- krzyknęłam
-Nie kochanie ja przepraszam wróć do mnie, przecież byliśmy tacy szczęśliwi, a bez Ciebie moje życie ono nie ma sensu -przez chwilę nawet zrobiło mi się go żal, jednak nie miałam zamiaru zagłębiać się w jego cierpienie. Jeszcze raz popatrzyłam na niego i wyminęłam. Myślałam, że da mi po prostu odejść, ale nie to nie w stylu Juana. Pociągnął mnie za rękę i z powrotem stałam twarzą w twarz z nim.
-Czego Ty ode mnie jeszcze chcesz?- spytałam dość spokojnie, ale uwierzcie mi musiałam się bardzo opanowywać.
-Wróć do mnie Duli- to co robi jest żałosne czy on naprawdę nie może zrozumieć, że ja nie chcę z nim być?
-Nie, a teraz przepraszam ale mam inne problemy- powiedziałam i wyrwałam się z jego rąk, ale i tym razem nie miał zamiaru mi odpuścić.
-Pójdziesz po dobroci czy naprawdę muszę pomóc Ci siłą? - o nie to już podchodziło pod groźby on jest jakiś psychiczny, przecież nie zmusi mnie do bycia ze sobą.
-Daj spokój i proszę Cię zostaw mnie w spokoju, bo swoim zachowaniem jeszcze bardziej obrzydzasz mi swoją osobę - mówiłam spokojnie, doskonale wiedziałam, że krzyk i tak nic tutaj nie pomoże.
-To wróć do mnie ! - i ponownie krzyknął, tego było za wiele.
-Zostaw mnie w spokoju, nigdy nie chciałam z tobą być zawsze znosiłam Ciebie, bo potrzebowałam twoich pieniędzy nie Ciebie! - tym chyba go rozwścieczyłam mocno mną szarpnął, spodziewałam się że mnie uderzy bądź coś takiego, a on mnie pocałował? Wtedy usłyszałam jak drzwi mojej klatki się otwierają, a z niej wybiega wściekły Ucker. Trzeba chłopakowi przyznać, że ma wyczucie czasu zawsze pojawia się wtedy kiedy go potrzebuję. Już po chwili odepchnął ode mnie Juana, ale w sumie zdziwiło mnie jego zachowanie, bo wcale nie zaczął go bić tylko od razu mnie objął, a w stronę Juana rzucił tylko parę gróźb i wyzwisk. Otulona w ramionach Uckera szłam z nim do domu, mój oddech powoli się uspokajał, a serce zwalniało i zaczynało bić normalnym tempem. Po chwili siedzieliśmy już w domu, byłam cała przemoczona. Trzęsłam się z zimna, ale nic z tym nie robiłam. Siedziałam ze wzrokiem pusto wbitym w podłogę, a Ucker rzucił zakupy gdzieś w kąt, wziął swój telefon i z tego co się zorientowałam zadzwonił do pracy i wziął sobie dziś wolne. Poczułam jak Ucker bierze mnie na ręce. Chwilę później stałam pod prysznicem, a Ucker zdejmował moje ciuchy, nie przeszkadzało mi to w sumie było mi już wszystko jedno, ciągle w głowię miałam groźby Juana, nie wiedziałam co może mu przyjść do głowy, on jest psychiczny. Poczułam ciepły strumień wody, który zalewał moje całe ciało oraz ręce Uckerka, który podstępnie dotykał każdy skrawek mnie. Czemu podstępem? Bo podobnież mnie mył. No ale mniejsza z tym, gdy byłam już ,,umyta", wytarł mnie i ubrał w ciepłe i suche ciuchy. Nawet mu nie podziękowałam tylko wyszłam z łazienki i udałam się do pokoju Bell, tak słodko spała. Ona to jednak miała szczęście, nie zdawała sobie sprawy z tego co teraz dzieję się w moim życiu, była taka bezbronna. Wzięłam ją na ręce i usiadłam na puchatym dywanie, siedziałam tak, a z moich oczu zaczęły lecieć łzy. Potwornie bałam się o życie swojej i mojej córeczki. Po chwili poczułam czyjeś ręce mimo, że doskonale wiedziałam do kogo należały to nerwowo odwróciłam się. Nie wiem czemu to taka trauma.
-Nie bój się to tylko ja - powiedział i zabrał Bell po czym odłożył ją z powrotem do łóżeczka, a ja nadal siedziałam i płakałam. Usiadł przy mnie i mocno objął, wtedy pękło coś we mnie mój płacz stał się 2 razy mocniejszy. Gdy uspokoiłam się spojrzałam na Chrisa, który cierpliwie czekał na ten moment.
-Już lepiej?- spytał czule, a zarazem z troską w głosie. Nie wiem jak on to robi, ale gdy słyszę jego głos od razu robi mi się lepiej na sercu.
-Boję się - mówiłam z przerażeniem, a do moich oczu ponownie napłynęły łzy, jednak tym razem nie pozwoliłam im spłynąć.
-Nie masz czego jestem z Tobą i nie dam Cię skrzywdzić.
-Teraz jesteś, a co będzie za 5 lat? - spytałam niepewnie nie chciałam sprawić mu przykrości.
-Będę z Tobą do końca naszych dni rozumiesz? Nigdy Cię nie zostawię, to Ty nauczyłaś mnie kochać, a jedyna osoba która jest w moim sercu to Ty, nigdy to się nie zmieni chociaż miałabyś mnie dosyć to i tak zostanę z Tobą. Tworzymy rodzinę Ja, Ty i nasza córeczka, a jak tak dalej pójdzie to do 50 będziemy mieli tuzin dzieci. Mimo tego, że jesteś uparta trochę wredna, czasem nie do zniesienia to i tak jesteś urocza, a no i niezwykle seksowna. Kocham Cię rozumiesz? -tego się nie spodziewałam po jego słowach z moich oczu poleciały łzy, ale już nie te łzy strachu i bezsilności, a szczęścia. Teraz moje poranne przemyślenia nie miały nic do rzeczy.
-Ja też Cię kocham -powiedziałam przez łzy, która zalewały wręcz moje rumiane policzki, już nic nie powiedziałam więcej, a w sumie uniemożliwiły mi to usta Uckera, który zachłannie całował moje usta, a już później każdy skrawek mojej twarzy i ciała. Odsunęłam się od niego.
-Teraz jestem szczęśliwa- powiedziałam i przytuliłam się do niego.

No to na tym zakończymy :) Jutro bądź pojutrze dodam jeszcze epilog :) I tak zakończę Zakazany Owoc, a przynajmniej jego pierwszą część :* Haha miałam się nie wygadywać upss xd.
No więc dziś nie piszę dedyków, bo byłoby to nie sprawiedliwe :) Chciałam wam wszystkim podziękować za czytanie tego opowiadania, bo każdy czytelnik jest dla mnie wielką motywacją do pisania kolejnych rozdziałów i opowiadań :) Tak na marginesie nowe już mam zaczęte i nie długo zacznę publikować :) Więc w takim razie bardzo wam dziękuje za to, że jesteście ze mną i zaglądacie na bloga :* 

piątek, 26 grudnia 2014

Zakazany Owoc - Rozdział 24

-Ucker bierzmy się za sprzątanie, muszę zaraz jechać po Bell - ponaglałam go, a on dalej stał wtulony w moje plecy.
-Halo słyszysz mnie? - powiedziałam i wyrwałam się z jego objęć. Zaczęłam zbierać wszystkie rzeczy z podłogi, poczynając od mojej bielizny i ciuchów. Wzięłam się za to, a on nadal stał w progu z głupim uśmiechem. Stwierdziłam, że nie będę już zwracała na niego uwagi. Gdy kończyłam wycierać podłogę, która cała była w jakimś świństwie, a mianowicie w moim pysznym sosie od spaghetti do pomocy wziął się i Ucker. Haha on jest komiczny zrobiłam najgorszą robotę, a ona przetarł stół ścierką i wyrzucił śmieci. Nie no każdy chciałby takiego pomocnika. Zanim Ucker wrócił z dworu, ja zdążyłam się już ubrać i szybko ogarnąć. Spięłam włosy i ubrałam szpilki, gdy już miałam wychodzić pojawił się Chris, nie wiem ale on chyba po węchu czuje kiedy wychodzę.
-A gdzie Ty się wybierasz? - spytał i objął mnie mocno.
-Hmmm zastanówmy się może po nasze dziecko? - spytałam, a zarazem stwierdziłam.
-A no tak poczekaj założę tylko buty i odwiozę Cię.
-Nie rób sobie problemu przejdę się -kurde nie na rękę mi to było, chciałam załatwić jeszcze jedną sprawę przed odebraniem Bell.
-Żaden problem i tak jadę do firmy - no i super teraz już nic nie wymyślę, posłałam mu tylko delikatny uśmiech. Już po chwili jechaliśmy samochodem do domu Any.
-Dobra kochanie to Ty jedź do pracy, a ja się przejdę z Bell - mówiłam, gdy staliśmy już pod posiadłością Anahi.
-Mogę Cię odwieźć to dla mnie żaden problem - mówił z uśmiechem.
-Nie dziecku dobrze zrobi spacer, a i tak nie mam jakoś daleko, leć do pracy miłego dnia- dałam mu buziaka i szybko wysiadłam z jego samochodu, doskonale wiem, że gdybym została tam dłużej to Ucker uparłby się i nie wywinęłabym się z odwózki do domu.
Podeszłam do drzwi i zapukałam, już po chwili otworzyła mi Any, która trzymała Bell na rękach. Od razu wzięłam moją księżniczkę na ręce i wycałowałam. Niby nie widziałam jej jeden dzień, a już się stęskniłam. Weszłam do Anahi, usiadłyśmy w salonie i zaczęłyśmy rozmawiać.
-Mam nadzieję, że mała była grzeczna - powiedziałam przytulając Bell.
-Ona jest jak anioł, a wy byliście grzeczni? - spytała Anahi na co wybuchnęłam śmiechem. Sama nie wiedziałam co mam jej odpowiedzieć z jednej strony jest to moja najlepsza przyjaciółka i mówimy sobie wszystko, ale z drugiej to żeby aż tak dzielić się informacjami.
-Oczywiście - odpowiedziałam z uśmiechem, który pojawił się na mojej twarzy na samo wspomnienie wcześniejszej nocy.
-Any czemu Ty z Poncho nie macie dzieci? - wiem, że może te pytanie nie jest na miejscu, ale strasznie mnie to nurtowało. Przecież są idealnym małżeństwem, kochają się niczego do szczęścia im nie brakuje, oczywiście oprócz potomka.
-To trudny temat- widziałam, że jak to mówiła od razu uśmiech zszedł z jej twarzy.
-Nie chcesz o tym rozmawiać? Jeśli tak to ok rozumiem - mówiłam z delikatnym uśmiechem.
-Nie w porządku po prostu Poncho on nie chce mieć na razie dzieci - powiedziała i wysiliła się na blady uśmiech.
-A Ty?
-Sama nie wiem - widziałam jak kłamie, nie umiała tego robić.
-Przecież widzę, że chciałabyś mieć dziecko - mówiłam, jednak ona dalej trzymała się swojej wersji. Nie chciałam już więcej naciskać. 
-Any zmieńmy temat mam do Ciebie prośbę - no cóż trzeba przejść do konkretów.
-Więc zamieniam się w słuch - odpowiedziała już z dużo większym entuzjazmem.
-Zajmiesz się jeszcze Bell tak na 3 godziny?
-Jasne nie ma problemu, a coś się stało? - powiedziałam Anahi o moich planach i co chce dziś zrobić, bez problemowo została z małą, a ja szybko załatwiłam swoje sprawy. Później poszłam po Bell i udałam się do domu. Uckera jeszcze nie było no, ale nic dziwnego mówił, że dziś trochę dłużej posiedzi w firmie. Trochę to dla mnie dziwne jak mieszkaliśmy jeszcze u Juana nie był tak często w pracy no ale trudno. Czas szybko mi zleciał, nakarmiłam Bell, wykąpałam ją, a teraz usypiałam. Mała rosła jak na drożdżach. Dziś była wyjątkowo marudna i zasnęła po ponad godzinie. Weszłam do kuchni i wstawiłam jakieś szybki danie do mikrofalówki. Gdy się zrobiło wyjęłam na stół, usiadłam i odruchowo spojrzałam na godzinę w telefonie dochodziła już 22. Nagle usłyszałam, że ktoś wchodzi do domu. Oczywiście był to Ucker.
-Myślałam, że już dziś nie wrócisz - powiedziałam z uśmiechem i przytuliłam się do niego.
-Idę wziąć szybki prysznic zaraz wracam -wow jaki on uczuciowy. No nic aż mi się jeść odechciało, więc wyrzuciłam te cudowne danie z mikrofalówki. Poszłam do sypialni, położyłam się na łóżku i zaczęłam czytać. W sumie to tylko czekałam jak Ucker przyjdzie. Jego prysznic był aż błyskawiczny, bo już po chwili leżał obok mnie.
-Ale jestem dziś zmęczony - mówił, słyszałam po jego głosie, że naprawdę dostał dziś w kość. Jak na dobrą dziewczynę przystało spytałam.
-To co może ja Ci zrobię masaż ?
-Dulce jesteś bogiem - powiedział i automatycznie położył się na brzuch. Odłożyłam książkę na szafkę przy łóżku. Szybko poszłam do łazienki po jakiś olejek i wróciłam do sypialni. Usiadłam okrakiem na pośladkach Uckera i zaczęłam rozprowadzać olejek po jego plecach. Już po chwili delikatnie rozmasowywałam jego napięte mięśnie.
-Już dawno nikt nie robił mi tak dobrze jak Ty teraz -no nie wierzę on sobie żarty robi.
-A wczoraj to co? - spytałam oburzona i mocniej przycisnęłam ręce do jego kręgosłupa.
-Ałłł delikatniej, wczoraj sprawiłeś że byłem w niebie - powiedział rozmarzonym głosem.
-To może teraz Ty mi zrobisz dobrze? - spytałam, a po chwili zorientowałam się, że moje pytanie mogło, a nawet na pewno zabrzmiało dosyć dwuznacznie. Ucker szybko podniósł się sprawiając tym samym, że spadłam z jego pośladków i leżałam na łóżku. Oczywiście jak na niego przystało w przeciągu sekundy leżał na mnie i całował, a jedną ręką próbował dostać się do mojego zapięcia od stanika.
-Ucker chodziło mi o masaż - powiedziałam nie mogąc powstrzymać śmiechu. Ucker od razu zszedł ze mnie i spojrzał na mnie śmiesznym wzrokiem.
-To jak będzie?
-No dobra kładź się - powiedział śmiesznym głosem, ja już doskonale wiedziałam co mu chodziło po głowie. Po chwili leżałam w samym staniku, a Ucker dokładnie nasmarował moje plecy olejkiem. On ma do tego dar, masował mnie tak, że czułam się jak w niebie. Był niesamowicie delikatny i sprawiał mi wielką przyjemność.
-Wiesz co ja muszę to odpiąć, bo mi przeszkadza- stwierdził z uśmiechem, ja już doskonale wiedziałam, że chodzi mu tylko o to, żeby po prostu pozbawić mnie tego stanika. Masował mnie dalej, wtedy stwierdziłam, że to najwyższy czas żeby poinformować Uckera o tym co dziś zrobiłam. Trochę się bałam, bo on nie lubi gdy odwalam samowolkę ale trudno raz się żyję.
-Ucker muszę Ci coś powiedzieć - powiedziałam i zapięłam sobie sama stanik. Ucker zszedł ze mnie i siedział naprzeciwko mnie, spojrzałam na niego niepewnie.
-Zamieniam się w słuch - cmoknął mnie w usta i wyczekiwał na odpowiedź, wzięłam głęboki oddech i zaczęłam mówić.
-........

No i jest napisany był już w wigilię, ale nie mogłam nikomu powiedzieć, bo by mnie dręczyli żebym wstawiała oczywiście chodzi tu o dwie dziewczynki Pelasie (szantażystkę) i Patrycję (panią czekającą) mimo, że się nie znają to mają jakiś chyba tajny gang założony naprzeciw mi hahaha. No więc postaram się, a w sumie to jestem nawet pewna, że skończę pisać to do nowego roku :)

wtorek, 23 grudnia 2014

Zakazany Owoc - Rozdział 23

Jechaliśmy już dość długo co strasznie mnie dziwiło przecież centrum handlowe nie było jakoś bardzo odległe od miejsca zamieszkania Uckera. Oparłam głowę o szybę i nawet nie zorientowałam się kiedy przysnęłam. Obudził mnie dopiero Chris, który otworzył drzwi od samochodu z mojej strony, a na moich ustach złożył słodki pocałunek. Od razu otworzyłam oczy i się uśmiechnęłam, Ucker podał mi rękę i pomógł wysiąść z samochodu. Moim oczom ukazało się gigantyczne centrum handlowe, nigdy wcześniej tu nie byłam, uśmiechnęłam się szeroko na samą myśl o tych setkach sklepów.
-Czy ja jestem w niebie?- spytałam nie odrywając wzroku od wielkiego budynku.
-Kochanie w niebie będziesz wieczorem - odpowiedział Ucker obejmując mnie i lekko muskając moją szyję swoimi ustami. Zareagowałam na to lekkim śmiechem, cóż mój ukochany uważa się za jakiegoś boga seksu?
-Zobaczymy, a teraz chodźmy już na te zakupy -ponaglałam.
W końcu Christopher ruszył się z miejsca, weszliśmy do centrum i doznałam szoku, było tam jeszcze więcej sklepów niż się spodziewałam. Jestem pewna, że Any byłaby zachwycona nie mniej niż ja.
-To gdzie idziemy najpierw? - spytał Ucker. Jestem bardzo pozytywnie zadowolona, że w ogóle przyszedł tu ze mną no, bo przecież nie każdy mężczyzna chciałby iść z kobietą na zakupy. Tym bardziej, że muszę kupić sobie wszystko przez spodnie, bluzki, sukienki aż po bieliznę czy kosmetyki.
-To może tutaj - powiedziałam i wskazałam palcem na pierwszy lepszy sklep z butami. Siedzieliśmy tak około 20 minut, wiem że krótko jednak nie chciałam spędzać całego dnia w sklepie z butami. Później udaliśmy się do sklepów z ubraniami nie ukrywam, że współczuje Uckerowi, bo spędziliśmy w nich z dobre 3 godziny, ale tak to jest gdy kupuje się wszystko od podstaw. Następny cel - kosmetyki. Tutaj nie zeszło nam się długo, weszłam tylko do sklepu i wzięłam te same produkty co zawsze. Widziałam, że mój misiak jest już zmęczony, dlatego postanowiłam się sprężać do kupienia została tylko bielizna więc i to powinno pójść szybko. Weszliśmy za rękę do sklepu, a gdy Ucker zobaczył jego zawartość szeroko się uśmiechnął. Na stojakach stały przeróżne komplety bielizny przez te zakryte, aż do tych najbardziej skąpych. Wzięłam do ręki pierwsze lepsze rzeczy i już chciałam się kierować do kasy, gdy mój wielce zmęczony miś ożył. Pociągnął mnie za rękę i triumfalnie stwierdził.
-Wydaję mi się, że nie powinnaś kupować bielizny przed wcześniejszym przymierzeniem jej.
-Spokojnie doskonale wiem jaki mam rozmiar -odpowiedziałam mu z uśmiechem i ponownie chciałam udać się do kasy, jednak Uckerek nie miał zamiaru tak szybko odpuścić.
-No ja też chce mieć coś do powiedzenia w sprawie twojego ubioru- mówił śmiesznym głosem i założył ręce na klatce piersiowej, wyglądał przekomicznie jak takie małe dziecko, któremu mama nie chce kupić cukierka.
-Jakoś jak kupowaliśmy inne części mojej garderoby to nie byłeś taki chętny do pomocy- stwierdziłam z uśmiechem.
-Po prostu ten sklep bardzo mnie zaintrygował.
-Chyba pobudził twoje żądze - powiedziałam cicho pod nosem.
-To jak mogę Ci pomóc? -spytał słodko, a w jego głosie można było usłyszeć wielką nadzieję.
-Niech stracę - odpowiedziałam z uśmiechem, a Ucker pospiesznie zaczął przechadzać się po wszystkich alejkach z półkami, na których stały różne komplety idealnie poukładanej bielizny. Po chwili stał już przy mnie i dawał mi kolejne zestawy. Wybrał ich chyba z 20 z czego wszystkie były koloru czerwonego bądź czarnego, ale cud jeden trafił się biały.
-No to co chodźmy już do kasy - powiedziałam zadowolona.
-Nie no przecież Ty musisz je przymierzyć- on chyba sobie żartuje przecież po co mam przymierzać stanik? No bez przesady.
-Ucker po co mam to przymierzać skoro będzie dobre?
-A skąd ta pewność?
-Znam swoje ciało i wiem, że będzie dobre - mówiłam oczywistym tonem głosu.
-Tak się składa, że ja je też znam i chce żebyś to przymierzyła - jaki on uparty!
-Okej wybierzesz z tego jeden komplet i ja go przymierzę, jeśli będzie dobry idziemy do kasy dobrze? - spytałam
-Niech będzie no to może ten - powiedział i wyjął z tej sterty jeden czerwony zestaw, który cały pokryty był koronką i jak na gust Uckera przystało więcej odkrywał niż zasłaniał. Spojrzałam na niego z uśmiechem, złapałam komplet i weszłam do przymierzalni. Szybko zsunęłam z siebie krótką spódniczkę i zdjęłam bluzkę. Przymierzyłam te bieliznę i muszę stwierdzić, iż wyglądałam w niej niesamowicie.
-Ucker dobry jest - powiedziałam i już miałam się przebierać, gdy do przymierzalni wparował sam zainteresowany.
-Wyjdź stąd - syknęłam cicho, no bo proszę kto by się nie zirytował, gdyby ktoś wparował mu do przymierzalni, co musiała pomyśleć obsługa sklepu, jaki wstyd.
-Poczekaj chce sam ocenić jak wyglądasz - mówił z uśmiechem, a ja stałam przed nim ręce założone miałam na biodrach i do tego zrobiłam śmieszną minę. Jednak nawet i to nie przeszkadzało Uckerowi w wodzeniu po mnie wzrokiem.
-Już popatrzyłeś, a teraz wyjdź chce się przebrać -mówiłam śmiejąc się.
-Musisz koniecznie założyć ten komplet dziś wieczorem -stwierdził po czym szybko cmoknął mnie w usta i wyszedł z przebieralni. Przebrałam się i wraz z Uckerem poszłam do kasy, zapłaciliśmy za zakupy. Dochodziła już godzina 16, po całodziennych zakupach byłam dość głodna więc poszliśmy coś zjeść. Wyszliśmy w końcu po tylu godzinach z tego centrum, zapewne byśmy szli za rękę, gdyby nie fakt, że Ucker był cały obładowany zakupami. Dobrze, że blisko zaparkował samochód. Tym razem nasza droga powrotna minęła w tempie ekspresowym, pewnie to dlatego, że ciągle rozmawialiśmy, śmialiśmy się. Jednak zanim dojechaliśmy do domu to wskoczyliśmy szybko do sklepu po jakieś zakupy, chciałam zrobić kolację. Tak ja Dul, której umiejętności kulinarne są ograniczone do minimum będę robiła kolację. Pierwsze co wpadło mi do głowy to zrobienie spaghetti jest chyba najprostsze do wykonania i jest dobre. Ucker został w samochodzie, a ja zrobiłam szybkie zakupy. Później pojechaliśmy prosto do domu. Zdziwił mnie fakt, że Christopher tylko pomógł mi wnieść zakupy i od razu udał się do firmy. Przecież mieliśmy spędzić cały dzień razem, no ale obiecał, że nie długo wróci więc nie będę szukała dziury w całym. Rozpakowałam ciuchy i kosmetyki. Było koło 17:30 więc wzięłam szybki prysznic, chciałam się odświeżyć. Tak jak mój ukochany prosił założyłam dla niego te bieliznę niech stracę. Ubrałam się w obcisłą sukienkę, która idealnie podkreślała płaski brzuch i uwydatnione piersi. Zrobiłam delikatny makijaż i rozpuściłam włosy. No i teraz czekało mnie najgorsze zajęcie, a mianowicie gotowanie. Wychodziło mi to dość nie udolnie, jednak po godzinie męczarni udało się spaghetti było gotowe wolałam go nie próbować. Tak to mój na pewno sukces kulinarny jednak nie mam zamiaru do tego wracać. Teraz zostały do przygotowania małe detale, wzięłam duże zapachowe świece i postawiłam je na stole, zapaliłam, a już po chwili w całym pomieszczeniu roznosił się przyjemny zapach. Stwierdziłam, że nie długo powinien wrócić już Ucker, dlatego postanowiłam otworzyć wino. Wzięłam korkociąg i butelkę, jednak ona była jakaś feralna. Szarpałam się z nią już z dobre 10 minut, w końcu udało się jednak nie wyszło tak jak powinno. Butelka rozprysła się i praktycznie cała zawartość wylądowała na mojej sukience, cieszę się tylko dlatego, że była to czarna sukienka. Wtedy usłyszałam za sobą śmiech, odwróciłam się i ujrzałam rozbawione Uckera.
-To nie jest śmieszne- mówiłam poddenerwowana. - A w ogóle to ile tu już stoisz? - spytałam trzymając otworzoną już butelkę wina.
-No przyszedłem jak już się dobrze męczyłaś z tą butelką - mówił wyraźnie rozbawiony, a ja podeszłam do stołu i nalałam resztki wina do kieliszków.
-Świnia, a teraz zjedzmy, bo jestem już głodna - powiedziałam i usiadłam wskazując Uckerowi miejsce naprzeciw mnie. Zrobił to co prosiłam. Patrzył na mnie, a ja na niego żadne z nas nie było spieszne do jedzenia.
-No spróbuj - ponaglałam z uśmiechem, chciałam wiedzieć czy mu smakuje. Ucker posłusznie wziął do ręki widelec, zawinął na niego makaron i zjadł. Jego mina była naprawdę normalna, a nawet powiedział, że mu smakuje. Ucieszyłam się i sama spróbowałam, jednak albo mamy inny smak albo to naprawdę było tak ohydne. Szybko podbiegłam do kosza i wszystko wyplułam. Spojrzałam na Uckera i spytałam.
-Tobie to naprawdę smakuje?
-Szczerze? Jest prze okropne - mówił ze śmiechem, na co i ja się zaśmiałam.
-To po co to jadłeś? - spytałam zdziwiona.
-Bo widziałem jak się starałaś- powiedział, podszedł do mnie i objął. Spojrzałam na niego z uśmiechem, już dawno nie czułam się tak dobrze jak w tej chwili. Wiedziałam, że Ucker jest mężczyzną z, którym chce spędzić resztą moich dni, resztę życia. Z moich zamyśleń wyrwały mnie usta Uckera, które spoczęły na moich. Byłam nim oczarowana oddawałam każdy pocałunek, a on pozwalał sobie na coraz śmielsze pieszczoty. Jego ręce wodziły po moim ciele, już teraz wiedziałam co będzie miało miejsce za chwilę. Tym razem już nie ma Bell więc nikt nam nie przeszkodzi.
-A może byśmy poszli do pokoju?- zaproponowałam  w między pocałunkami.
-Po co ? - spytał patrząc mi w oczy.
-Chyba nie chcesz robić tego na stole?- spytałam przez śmiech, jednak on spojrzał na mnie poważnym wzrokiem i już po chwili wszystkie talerze i świecę leżały gdzieś na ziemi, a ja w błyskawicznym tempie leżałam na stole. Ucker stał i patrzył na mnie z uśmiechem nic dziwnego w sumie moja mina musiała być dość śmieszna, byłam zmieszana. Jednak szybko miałam inne zajęcie, a mianowicie ponowne smakowanie ust mojego ukochanego. Ucker praktycznie leżał na mnie, a jego ręce spoczęły na moich udach, ciągle lekko je masował. Za to moje ręce odpinały guziki jego czarnej koszuli. Po chwili całkowicie się jej pozbyłam, a on zabrał się za rozpinanie mojej sukienki, muszę przyznać, że wychodzi mu to jak zawsze dobrze. On powinien wziąć udział w jakimś konkursie rozbierania kobiet, bo ja już po chwili byłam w samej bieliźnie. Stwierdziłam, że co za szybko to nie zdrowo, dlatego też wstałam ze stołu i położyłam na nim Uckera, który był bardzo zdziwiony moim zachowaniem. Usiadłam na nim okrakiem i odpięłam guzik od jego spodni, które po chwili zmysłowo ściągnęłam. Usadowiłam się wygodnie na jego brzuchu i wpiłam się w jego usta, jednocześnie ręką jeżdżąc po jego dolnej części ciała. Wiedziałam, że sprawiam mu tym przyjemność, a nawet to czułam. W końcu Ucker był jedynym mężczyzną przed, którym aż tak się otworzyłam i przełamałam wstyd. Z jego ust przerzuciłam się na szyję i zostawiłam na jego klatce piersiowej ścieżkę pocałunków, którą schodziłam coraz niżej. Gdy byłam już przy jego bokserkach ściągnęłam je, jednak wtedy Ucker podniósł się i ponownie to ja leżałam przywarta do stołu. Uważnie wpatrywałam się w ruchy Uckera, leżałam bezwładnie, a on składał pocałunki na całym moim ciele. W końcu poczułam jego rękę, która sprytnie wślizgnęła się pod moje plecy, docierając tym samym do zapięcia od stanika. Już po chwili czułam, że rozluźnia się on i zobaczyłam jak ląduje gdzieś w kuchni. Teraz już zostałam w samych majtkach, a może nawet i nie w końcu w błyskawicznym tempie Ucker się ich pozbył. Leżeliśmy już bez żadnych ubrań, czułam wielką przyjemność z tego jak Chris pieścił moje całe ciało, jedną ręką masował moje piersi, a drugą udo. Czekałam już na moment, w którym połączymy się w jedność, jednak widziałam, że Ucker chce mnie podenerwować i jak najdłużej sprawiać mi przyjemność. Poczułam jak wszedł we mnie palcem, na jego czynność cicho jęknęłam, a on spojrzał na mnie z uśmiechem i zatopił się w moich ustach. Wiedziałam, że robi mi na złość jednak nie mogłam już wytrzymać moje podniecenie sięgało zenitu.
-Ucker już - wysapałam do jego ucha. On jeszcze chwilę się ze mną podrażnił, całując moje piersi i brzuch. Pociągnęłam go do siebie wpijając się w jego usta i wtedy stało się to na co miałam już ochotę. Wszedł we mnie szybkim ruchem, a ja jęknęłam wprost do jego ust. Doskonale zdawał sobie sprawę jaką przyjemność daje mi swoimi działaniami. Poruszał się we mnie coraz szybciej, co doprowadzało mnie do istnego obłędu. Czułam, że zaraz osiągnę szczyt. Mój oddech robił się coraz szybszy z resztą nie tylko mój Uckera także. Widziałam, że był spragniony mojego ciała, mnie. Ostatnie dwa szybkie ruchy Chrisa i poczułam jak fala gorąca zalewa moje całe ciało, czułam się cudownie. Z Uckerem osiągnęliśmy spełnienie w tym samym momencie. Mój ukochany ledwo dysząc podniósł mnie do góry nie odrywając nawet na milimetr od swojego ciała i przeniósł na łóżko w naszej wspólnej sypialni. Położył mnie na łóżko i delikatnie pocałował, opadł obok mnie i przygarnął moje nagie ciało do siebie. Wtuliłam się w niego i zasnęłam. Byłam strasznie zmęczona z resztą co się dziwić.
Rano wstałam pierwsza, nadal leżałam wtulona w jego ramiona, już dawno nie byłam aż tak szczęśliwa mam przy sobie osobę, którą kocham nad życie. Nie chciałam wstawać, jednak było to nieuniknione budzik wskazywał godzinę 10. Leniwie podniosłam się, gdy wstałam obudził się także mój Ucker. Patrzył na mnie z głupim uśmieszkiem nie zorientowałam się o co chodzi więc spytałam.
-Z czego Ty się tak cieszysz?
-Jaki facet by się nie cieszył z takiego widoku - powiedział oczywistym tonem głosu, a moja twarz przybrała kolor dojrzałego pomidora. Zorientowałam się, że przecież stoję przed nim zupełnie naga. Szybko wskoczyłam na łóżko i zakryłam się kołdrą.
-O kochanie czyżbyś chciała powtórkę z rozrywki? - spytał rozbawiony i zostawił na mojej szyi ślad w postaci czerwonej malinki. W tym momencie mogę śmiało stwierdzić, że jest on w 100% zboczony, ponieważ jego jedna ręka już wylądowała na mojej piersi i zaczęła ją delikatnie masować. Jednak szybko zabrałam jego rączkę i zaśmiałam się wprost w jego twarz.
-Ty naprawdę jesteś jakiś niewyżyty.
-Kto by nie był z taką kobietą jak Ty jesteś cudowna- powiedział i zatopił się w moich ustach, oddałam pocałunek, jednak po chwili już wstałam z łóżka i szczelnie okryłam się kołdrą. Wzięłam z szafki jakieś szorty i bluzkę, a no i oczywiście bieliznę poszłam do łazienki i się ubrałam. Wyszłam, a Uckerek nadal leżał na łóżku z laptopem i intensywnie coś przeglądał. Stwierdziłam, że zrobię nam jakieś śniadanie, a mianowicie płatki. Weszłam do kuchni i doznałam szoku, w sumie to było nawet zabawne.
-Ucker chodź tutaj - zawołałam moje kochanie, przecież nie miałam zamiaru sama sprzątać tego bałaganu.
-Co chcesz kocha... Wow - powiedział zdziwiony i objął mnie.

No to na tym już zakończę :) Ostatni rozdział przed świętami więc z okazji ich życzę wam wszystkiego najlepszego zdrowia szczęścia, spełnienia marzeń no to chyba najważniejsze NAJLEPSZEGO ! <3 
Rozdział dla Pelasi, ale ona to doskonale wie <3 No i dla ciągle czekającej Patrycji :* A tak całkiem poważnie to wy mnie wprost nękacie o te rozdziały hahah Mówię do Pań powyżej hahah xd 

niedziela, 21 grudnia 2014

Zakazany Owoc - Rozdział 22

Obudziłam się rano, już dawno nie byłam taka szczęśliwa. Przejechałam ręką po miejscu, w którym powinien leżeć Ucker, ale go nie było. Zdziwiłam się no, bo gdzie on mógł iść jeszcze tak rano, była godzina 8. Wstałam pośpiesznie i weszłam do kuchni, na stole stało śniadanie moje ulubione płatki i sok pomarańczowy, a obok niego leżała karteczka. Od razu wzięłam ją do ręki i przeczytałam:
Kochanie :* 
Musiałem jechać do pracy, nie długo wrócę mam nadzieję, że trafiłem ze śniadaniem. 
Ucker
Uśmiechnęłam się i zabrałam się za jedzenie śniadania. Zajęło mi to chwilę, weszłam do sypialni i otworzyłam szafę Uckera no tak przecież przy sobie miałam jedynie parę dżinsów i jeden t-shirt. Wzięłam jakąś koszulę Chrisa, gdy wróci on z pracy musimy koniecznie iść na jakieś zakupy, przecież nie będę chodzić ciągle w jego ciuchach.  Ubrałam się i poszłam do mojego szkraba. Bell jak by na zawołanie otworzyła swoje piękne brązowe oczka spojrzała na mnie i ślicznie się uśmiechnęła. Kocham ją i nie wyobrażam sobie życia bez niej, a pomyśleć że kiedyś jej nie chciałam. Ale nie będę się teraz tym zamartwiać, wzięłam małą na rączki i nakarmiłam, później przewinęłam. Po wszystkich podstawowych czynnościach zaczęłyśmy się bawić, jej uśmiech jest dla mnie najważniejszą rzeczą jaką mogę od niej dostać. Bawiłyśmy się już z 20 minut, gdy usłyszałam, że ktoś wchodzi do mieszkania. Wstałam z małą na rękach i odwróciłam się przeżyłam szok, w drzwiach oparty o futrynę stał Juan. Zamarłam nie mogłam nic powiedzieć. Czułam jak grunt zawala mi się pod nogami, serce biło jak oszalałe, a do oczu zaczęły napływać łzy bezsilności. Tak reagowałam na mojego ,,męża". Przecież jeszcze nic mi nie zrobił stał i patrzył się na mnie i Bell.W końcu ruszył w naszą stronę z moich oczu zaczęły lecieć łzy. Spodziewałam się, że mnie uderzy bądź będzie chciał zabrać mi Isabell, ale nie on przytulił mnie i małą. Byłam zszokowana jednak nie próbowałam się wyrywać, kto wie co przyszłoby mu do głowy. Bałam się nie tyle co o siebie, a o dziecko. Stałam jak wryta w podłogę i czekałam na kolejny gest Juana.
-Chodź - pociągnął mnie za rękę jednak ja nie miałam zamiaru się nigdzie ruszać.
-Gdzie? - spytałam cichym głosem.
-Idziemy do domu kochanie - powiedział, a na jego twarzy za widniał dziwny uśmiech. Wyglądał jak jakiś obłąkany bądź coś w tym stylu.
-Ja nigdzie nie idę tu jest mój dom -odpowiedziałam mu stanowczo i wyszarpałam rękę, za którą mnie trzymał.
-Nie mylisz się twoje miejsce jest przy mnie, bo jesteś moją żoną.
-Juan nie! Zrozum, że nigdy Cię nie kochałam daj mi żyć w spokoju proszę - mówiłam wprost do jego oczu.
-Jesteś moja, tylko moja -powtarzał ciągle, aż w końcu znów złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie. Nie zauważyłam nawet kiedy, a wpił się w moje usta. Nie zważał nawet na to, że na rękach trzymam dziecko. Próbowałam się wyrwać, jednak Bell trochę uniemożliwiała mi ruch. Nie chciałam jej upuścić. W końcu sam odpuścił, odwróciłam się i odłożyłam małą do łóżeczka. Wzięłam jeden głęboki wdech, minęłam Juana i podeszłam do drzwi wyjściowych. Otworzyłam je i zawołałam Juana, który w przeciągu sekundy pojawił się przy mnie.
-Słucham kochanie ? - musiałam się mocno powstrzymywać, żeby nie dać mu w twarz bądź nie wykrzyczeć jak go nie cierpię.
-Wyjdź - powiedziałam i zamknęłam oczy. Łudziłam się, że po prostu wyjdzie bez żadnych kłótni.
-Wyjdę tylko z Tobą.
-Zaraz wróci Ucker więc lepiej żebyś już sobie poszedł - próbowałam nazmyślać, miałam nadzieję, że się przestraszy.
-Nie kłam -stwierdził z szyderczym uśmiechem i zamknął drzwi, złapał mnie w pasie i przyciągnął ponownie do siebie. Wpił się w moje usta, a mi zebrało się na wymioty. On był obleśny. Całował mnie zachłannie, a ja próbowałam się wyrwać, nie było ta łatwe patrząc na posturę ciała moją i Juana. Wziął mnie na ręce, myślałam że w tym momencie dam radę się jakoś wyrwać jednak nie tym razem. Po chwili byliśmy w sypialni mojej i Uckera. Juan siedział na mnie okrakiem i całował każdy skrawek mojego ciała. W pewnej chwili, gdy uważałam że to już koniec i nie ma nadziei na uniknięcie tego co miałoby się zdarzyć, usłyszałam, że ktoś otwiera drzwi. Wiedziałam, że to Chris, zaczęłam krzyczeć. Juan najwidoczniej był tak zafascynowany moją osobą, że nawet nie usłyszał jak ktoś otwiera drzwi od sypialni. Do pokoju wpadł wściekły Ucker, który w przeciągu chwili zrzucił ze mnie Juana i zaczął go okładać. Patrzyłam na wszystko przerażona to już druga taka sytuacja. Zastanawiałam się ile jeszcze muszę przejść w życiu, żeby w końcu być szczęśliwą kobietą.
-Jeszcze raz się do niej zbliżyć to nikt Ci nie pomoże!- z przemyśleń wyrwał mnie krzyk Uckera, który wcale nie miał zamiaru odpuścić Juanowi i dalej go bił. Po chwili podniósł go i dosłownie wyrzucił za drzwi, zamknął je na klucz. Podszedł do mnie i przytulił, wtedy wszystkie emocje zaczęły opadać. Zaczęłam jeszcze mocniej płakać, nie panowałam już nad łzami. Zalewały one moje policzki, a Ucker ciągle kołysał mnie w swoich ramionach. Powoli zaczynałam się uspokajać.
-Przepraszam to moja wina, nie zamknąłem drzwi na klucz - mówił Ucker, który wyraźnie był zdołowany całą sytuacją.
-Nie to nie twoja wina. To ja zniszczyłam sobie życie -chciałam go jakoś pocieszyć, nie mógł obwiniać siebie za to, że wzięłam ślub z jakimś psychopatą.
-Nie mów tak. Jesteś najlepszą rzeczą jaka mnie w życiu spotkała- po jego słowach poczułam się znacznie lepiej.
-Dziękuje, że jesteś ze mną.
-Jutro zawieziemy małą do Any i Poncha, a my zrobimy sobie taki swój dzień. Pójdziemy na zakupy, żebyś kupiła sobie jakieś ubrania i coś dla małej, a później no wiesz- nie wierzę w niego, tak jestem w 100% pewna, że mój mężczyzna jest zboczonym erotomanem, ale i tak go kocham.
-Dobrze się składa, bo ja kompletnie nie mam w co się ubrać -stwierdziłam z uśmiechem.
-Wiesz jak dla mnie to możesz chodzić bez ubrań -po jego słowach wybuchłam niekontrolowany śmiechem.
-Wiesz teoretycznie bym mogła, jednak wtedy byś nie wychodził z domu, a pomyśl co by było gdyby zobaczyli mnie tak inni mężczyźni? Jestem pewna, że spodobałby im się ten widok- mówiłam przez śmiech, mina Uckera cudowna. A swoją drogą cieszę się, że mam go przy sobie. W jego towarzystwie w chwilę zapomniałam o wydarzeniach, które miały miejsce nie dawno.
-Wtedy siedziałabyś ciągle w domu, bo nikt nie ma prawa patrzeć na takie cudo natury jak Ty- mówiąc to zmierzył mnie od góry do dołu, a ja ponownie wybuchnęłam śmiechem.
Cały dzień spędziłam w towarzystwie dwóch najważniejszych osób w moim życiu - Uckera i Isabell. Bawiliśmy się z Bell, razem ją wykąpaliśmy, a później oglądaliśmy jakiś film do późna, aż zasnęliśmy w swoich objęciach. Rano wstałam zadowolona, z resztą jaka kobieta nie cieszyłaby się budząc się w objęciach takiego mężczyzny jakim jest Ucker? Przeciągnęłam się i pocałowałam Chistophera, który zadowolony otworzył oczka.
-Takie pobudki proszę codziennie-stwierdził z uśmiechem i ponownie zatopił się w moich ustach, tym razem pocałunek trwał znacznie dłużej. Uckerek chciał zdziałać coś więcej, gdy ponownie ukazałam się wredna ja i wstałam z łóżka. Stanęłam centralnie przed Chrisem, założyłam ręce na biodra.
-Poczekaj do wieczora napaleńcu - stwierdziłam z uśmiechem i poszłam do pokoju Bell. Mała jeszcze słodko spała. Aż chce się stwierdzić, że jest ona po prostu złotym dzieckiem, jest tak grzeczna. Nie długo później zjedliśmy śniadanie z Uckerem, nakarmiłam małą i ubrałam ją. Nie minęło dużo czasu, a staliśmy pod drzwiami Any i Poncha, którzy byli powiadomieni o tym, że podrzucimy im małą na jeden dzień no i noc oczywiście. Any z radością się zgodziła, zawsze chciałam mieć dziecko. W sumie to nawet nie wiem czemu jeszcze Poncho się o to nie postarał, przecież są już razem tyle czasu. Muszę koniecznie o tym porozmawiać z Any, ale to nie dziś. Siedziałam już w samochodzie Uckera.
-To co może jedźmy już do domu - powiedział z uśmiechem i położył rękę na moim udzie.
-O nie kochanie teraz jedziemy na zakupy- odpowiedziałam mu z równie pięknym uśmiechem.  


No i napisany, tak mi się wydaje, że te rozdziały są stanowczo za szybko, ale spokojnie jak zacznę nowe opowiadanie to nie będzie tak szybko ; ) 
A no właśnie i mam dla was informację, że są to już ostatnie rozdziały tego opowiadania. Wstępnie wydaję mi się, że będzie tak jeszcze 3 rozdziały + epilog :) 
Co do tradycji Pelasiu zboczeńcu (teraz mogę to śmiało napisać biorąc pod uwagę twój komentarz pod ostatnim rozdziałem) jak zawsze dla Ciebie :3 . Patrycja widzisz i Ty masz dedyka, ale ja też chce u Ciebie :* 
Rozdział głównie dodany, dlatego że dziś obchodzimy jeden z najważniejszych dni dla mnie <3 A mianowicie dziś dokładnie 6 lat temu odbył się ostatni koncert RBD <3 Ale ta data nie jest związana tylko z tym wydarzeniem. Dziś cały świat obchodzi DZIEŃ VONDY czyli moich ulubieńców <3 Wszystkiego Naj Dul i Ucker <3 <3 <3 

 

piątek, 19 grudnia 2014

Zakazany Owoc - Rozdział 21

Przy wannie nachylony nade mną stał Ucker, a na jego twarzy widniał ten uśmieszek. 
-Ucker co Ty tu robisz? - spytałam szybko i niezdarnie próbowałam zakryć całe swoje ciało pianą. Musiało wyglądać to prześmiesznie. 
-No jak to co? Nie ma Cię już tak długo więc stwierdziłem, że Ci pomogę - nie no on to ma pomysły gorsze niż pięciolatek. Nie ma mnie może z 15 minut, a on już. Po prostu Ucker próbuje wykorzystać każdą możliwą okazję, żeby się do mnie podobierać. 
-Dam sobie radę spokojnie - powiedziałam z uśmiechem i za gestykulowałam Chrisowi żeby wyszedł, jednak jak widać za bardzo do niego nie dociera.
-Nie będę ryzykował - po tych słowach zaczął zdejmować swoją koszulkę, zdziwiłam się ale jego widok tak mnie urzekł, że stwierdziłam iż nie będę mu przeszkadzać. Gdy Ucker został w samych bokserkach i zabierał się już do ściągania ich odwróciłam głowę w drugą stronę. Na mojej twarzy widniał uśmiech, a policzki były całe purpurowe. Sama nie wiem dlaczego tak zareagowałam, przecież my już byliśmy ze sobą. Nawet nie zorientowałam się kiedy, a Ucker już siedział ze mną w dużej wannie, a dokładniej mówiąc naprzeciw mnie. Starałam się jak najlepiej unikać jego wzroku, co wychodziło mi naprawdę dobrze. Jeszcze większe speszenie obleciało mnie, gdy poczułam rękę Uckera na moim udzie, byłam cała czerwona ze wstydu. Nie miałam pojęcia dlaczego tak się dzieję, w sumie to mogę nawet stwierdzić, że wstydzę się tego, że wstydzę się Uckera. To zupełnie nie ma sensu. No ale przejdźmy do konkretów Chris pozwalał sobie na coraz śmielsze ruchy, jedną ręką wodził ciągle po moim udzie, a drugą próbował przyciągnąć do siebie.
-Kochanie przecież miałam się wykąpać - tak mądra ja próbowałam łapać się ostatnich desek ratunku, ale tak w sumie to czemu to robię? 
-No przecież siedzisz w wodzie - powiedział i już chciałam odpowiedzieć coś mądrego, gdy Uckerek uniemożliwił mi to składając na moich ustach słodki pocałunek, który z sekundy na sekundę stawał się coraz bardziej namiętny. W końcu Ucker praktycznie leżał na mnie i zachłannie całował, a rękoma drażnił całe moje ciało, jak to na mojego ukochanego przystało szczególną uwagę poświęcał moim piersiom i pośladkom. Cały Christopher, jednak mi to nie przeszkadzało, a wręcz przeciwnie. W końcu stwierdziłam, że i ja muszę się przełamać. Mocno zacisnęłam oczy, a moja ręka niepewnie powędrowała do męskości Uckera. Gdy w końcu się przełamałam otworzyłam oczy mina mojego mężczyzny była bezcenna, nie spodziewał się tego. Widziałam jaką przyjemność mu sprawiam, jednak gdzieś tam w środku płonęłam ze wstydu. No ale czego nie robi się dla mężczyzny swojego życia. Już mieliśmy połączyć się w jedność, gdy z pokoju dobiegł głośny płacz Bell, ma dziewczyna wyczucie czasu. 
-No idź tatuśku - powiedziałam i wybuchnęłam śmiechem, a Ucker był chyba zły, nie on był na pewno zły. Jego humor jeszcze bardziej mnie rozbawił, a obrażona mina po prostu boska. 
-No idź już i nie dąsaj się - stwierdziłam i dałam mu małego buziaka. A on wstał z wody ja oczywiście zakryłam sobie oczy, nie wiem w sumie czemu taki odruch. Owinął się w ręcznik i wyszedł. Chciałam jeszcze trochę poleżeć, jednak zorientowałam się, że woda już trochę wystygła, a wręcz zrobiła się mocno chłodna. Dlatego i ja postanowiłam wyjść, dokładnie osuszyłam się ręcznikiem, ubrałam bieliznę i koszulkę Uckera. Wyszłam z łazienki i od razu postanowiłam zajrzeć do pokoju małej. Widok, który ujrzałam bezcenny. Chris z malutką na rączkach, słodko ją kołysał i podśpiewywał cichutko jakieś piosenki. Weszłam do środka i usiadłam na bujanym fotelu, gestem dałam znać Uckerowi żeby podał mi Bell. Tak też zrobił po chwili trzymałam mój największy skarb w ramionach i kołysałam lekko. Przy fotelu ukucnął Ucker, który patrzył na mnie z uśmiechem. Po chwili mój, a właściwie nasz skarb spał, odłożyłam ją delikatnie do łóżeczka i patrzyłam na nią, nie wiem czemu ale lubiłam przyglądać się jak śpi. Na swojej talii poczułam zacieśniające się ręce Uckera objął mnie, a głowę położył na moich ramionach.
-Jest cudowna, tak jak Ty. 
-Dziękuje - powiedziałam ze łzami w oczach i odwróciłam się do Uckera posyłając mu uśmiech. 
-Ej czemu płaczesz? - spytał i otarł mi łzy spływające po policzkach. 
-Cieszę się, że Ciebie mam - po tych słowach mocno wtuliłam się w Chrisa. 
-Kocham Cię -po jego słowach, zrobiło mi się ciepło na sercu, nogi uginały się pode mną, a ja czułam jak w moim brzuchu lata stado motyli. Serce kołatało jak oszalałe. Pierwszy raz tak zareagowałam na słowa wypowiedziane przez inną osobę. 
-Ja Ciebie też - odpowiedziałam i pocałowałam Chrisa. 
-Chodźmy już spać -powiedziałam i pociągnęłam Uckera za rękę do sypialni. 
Weszliśmy, a ja od razu położyłam się do łóżka, byłam zmęczona dzisiejszym dniem. 
-Dul? - spytał Ucker, który już obejmował mnie leżąc za moimi plecami. 
-Tak? 
-Idziesz już spać? - spytał z nadzieją w głosie. Odwróciłam się do niego z uśmiechem, przygryzłam lekko dolną wargę, a moja ręka spoczęła na odkrytym torsie Uckera. Jego ręce błyskawicznie spoczęły na moim ciele. Jedna na mojej talii, a druga na udzie. Pocałował mnie delikatnie, a po chwili pozwalał sobie na coraz to śmielsze pieszczoty. Wtedy ja wredna Dulce oderwałam go od siebie i powiedziałam. 
-Dobranoc do jutra kochanie - odwróciłam się, zgasiłam lampkę i zasnęłam z uśmiechem na ustach. 

No i tyle xd Kolejny jakoś przy okazji, jak znajdę czas w moim napiętym grafiku hahah 
A teraz przejdę do dedykacji : 
1. Dla Zuzi, która uparła się żebym napisała jej dedyka, to taka kara, że dodaje dziś, a nie wczoraj więc proszę Ciebie bardzo Zuzu :) 
2. Pelasiu Ty................ Mój kochany misiaczku <3 
3.Patrycja, która czeka i jest świetnym grafikiem i w ogóle taka fajna haha 
No to tradycję mamy załatwioną :)Pelasiu mówiłam że ja po prostu nie umiem pisać tych słodkich momentów xd Do następnego :* 

czwartek, 18 grudnia 2014

Zakazany Owoc - Rozdział 20

Stałam jak wryta, nie mogłam wypowiedzieć żadnego słowa. Byłam zszokowana? To mało powiedziane, sama nie wiedziałam co zrobić. W całym domu były porozrzucane rzeczy, zbite szklanki, ogólnie straszny harmider. Pierwsze co przyszło mi na myśl to napad. Od razu rzuciłam torby z zakupami i pobiegłam na górę sprawdzić co z małą i Uckerem. Wbiegłam do pokoju jak szalona, a w nim siedział Juan. Krew leciała mu z rozciętej wargi, pod okiem miał wielkiego siniaka,  koszulę miał całą poszarpaną. Moja kochana Bell leżała spokojnie w łóżeczku, od razu poczułam jak cały stres powoli mnie opuszcza. Najpierw dokładnie sprawdziłam, czy aby na pewno nic nie stało się mojemu skarbowi, ale na szczęście była calutka. Teraz stwierdziłam, że wypada spytać Juana co się stało, bo odkąd weszłam nie odezwał się ani słowem.
-Co tu się stało? Co ma znaczyć ten burdel na dole? - mówiłam podirytowana.
-A może byś spytała co mi się stało?- mówił kpiącym głosem. Byłam zdziwiona jego tonem.
-W takim razie co Ci się stało?
-Pobiłem się.
-O nie da się zauważyć. Z kim i po co? - dopytywałam nadal. Bójka? Nie to nie podobne do Juana.
-Z twoim kochankiem ! - krzyknął zły, a mnie wmurowało w ziemię. Nie wiedziałam czy on na pewno wie i ile wie.
-Z jakim kochankiem? O co Ci do diabli chodzi?
-Nie udawaj głupiej, ja już wszystko wiem, jak mogłaś dałem Ci wszystko - mówił z wyrzutem, pewnie chciał wzbudzić we mnie wyrzuty sumienia jednak nie wychodziło mu to najlepiej. Popatrzyłam na niego i wyszłam z pokoju. Cel? Sypialnia Uckera.
Nie pomyliłam się dużo myśląc, iż to z nim pobił się Juan. Ucker pakował swoje rzeczy, był strasznie zdenerwowany jednak on nie był, aż tak poturbowany jak Juan. Podeszłam do niego i przytuliłam, szybko się odwrócił i spojrzał na mnie.
-Ucker co tu się stało? Dlaczego nie zaczekałeś tygodnia?- chciałam wiedzieć co było przyczyną ich bójki.
-Jesteś pewna, że chcesz wiedzieć?
-Tak- no niech on już powie, bo umrę z ciekawości.
-Wróciłem ze sklepu z Bell zdziwił mnie wystrój naszej kuchni, wszędzie porozstawiane świeczki zapachowe, ładny obrus, kolacja ze świecami, wino taki typowy romantyczny klimat. Pierwsza moja myśl była taka, że wcześniej wróciłaś i chciałaś mi wynagrodzić sama dobrze wiesz co, ale z kuchni niespodziewanie wyszedł Juan. Podszedł do mnie i spytał czy mógłbym się ulotnić z domu i zaopiekować się Bell. Nie odpowiedziałem nic tylko poszedłem odłożyć małą do pokoju, bo w drodze do domu zasnęła w wózku. Wróciłem do niego i spytałem czemu miałbym wychodzić. On wtedy stwierdził, że zrobił dla was romantyczną kolację i ma zamiar dziś ponownie Cię zaliczyć, wtedy we mnie coś pękło powiedziałem mu o tym, że go nienawidzisz, i że to mnie kochasz. Opowiedziałem, a raczej wykrzyczałem mu, że Bell to moja córka, i że Ty jesteś moja kobietą. Dul ja wiem, że miałem czekać, ale nie mogłem znieść myśli... - nie dałam mu skończyć, najpierw byłam trochę zła, że wypaplał ale, gdy opowiedział mi jak było to cała złość minęła. Byłam nawet dumna z Uckera. Przynajmniej jego dzisiejsza postawa świadczy o tym, że mu na mnie zależy. No więc przerwałam mu buziakiem. Widziałam, że był trochę zaskoczony.
-Ale co teraz będzie? - spytałam tuląc się do niego.
-No jak to co wyprowadzamy się do mojego mieszkania.
-My? - spytałam z lekkim zdziwieniem.
-No tak Ja, Ty i Bell - powiedział zadowolony.
-Ale, że teraz? Już? - mówiłam niepewnie, no ale w sumie zostać na łasce Juana o ile takową by mi okazał.
-Nie chcesz?
-Jasne, że chce tylko to będzie trudne- mówiłam z bladym uśmiechem. Porozmawiałam jeszcze chwilę z Uckerem i stwierdziłam, że czas spakować mnie i Bell. Weszłam do pokoju, w którym nadal był wściekły Juan. Bez słowa podeszłam do szafy i wyciągnęłam 3 duże walizki. Otworzyłam jedną z nich i zaczęłam pakować rzeczy Bell. Wtedy poczułam jak Juan łapie mnie za rękę, przestraszyłam się.
-Puść mnie.
-Bo co naślesz na mnie swojego kochasia. A tak w ogóle gdzie Ty się wybierasz?
-Nie twój interes - powiedziałam i wyrwałam swoją rękę, kontynuując pakowanie.
-A właśnie, że mój jesteś moją żoną i nigdzie nie idziesz zrozumiałaś? - i znów ten ton dokładnie taki sam jak w ten wieczór, w który mnie uderzył.
-Będę robić co mi się podoba - od parsknęłam mu zła. Niestety w odpowiedzi usłyszałam tylko plask i poczułam piekący ból na policzku, chwilę później oberwałam jeszcze raz i teraz poczułam smak krwi w ustach. Chciałam zawołać Uckera, ale nie miałam siły. Leżałam na podłodze bezradna, a on pastwił się nade mną. Ciągle dotykał, albo bił. Bałam się, że dojdzie do tego samego co parę lat wcześniej. Juan siedział na mnie okrakiem, jego wzrok był zabijający. Moje przerażenie osiągnęło szczyt. Gdy ten zaczął dobierać się do mnie do pokoju wpadł Ucker. Nie wiem czy to telepatia, czy fakt, że długo nie wracałam ale zjawił się. Automatycznie poczułam jak Juan spada ze mnie. Chwilę później widziałam Uckera, który wściekle okłada go pięściami. Nie wiedziałam co zrobić, jak się zachować, dlatego w pośpiechu ubrałam Bell, zabrałam najpotrzebniejsze rzeczy i wyszłam z moją ukochaną córeczką. Stałam na dworze i zastanawiałam się co tam teraz się dzieję. Nie długo później z domu wyszedł wściekły Ucker, który podszedł do mnie i Bell i mocno nas przytulił. Spojrzał na mnie i moją posiniaczoną twarz. Widziałam w jego oczach smutek. Szybko otworzył swój samochód, posadziłam Bell w foteliku, a sama usiadłam na przednim siedzeniu. Jechaliśmy już z 20 minut, nie sądziłam, że Ucker mieszka tak daleko. W samochodzie panowała śmiertelna cisza, ale nie miałam zamiaru jej przerywać. W końcu dojechaliśmy, wyjęłam małą, a Ucker wziął walizki. Weszliśmy do klatki, na szczęście Ucker mieszkał na parterze. Po chwili byliśmy już w jego mieszkaniu, może nie było ono jakieś wielkie, bo tylko 2 pokoje, salon, kuchnia, mały przedpokoik i łazienka, ale było przytulnie. Trochę odbiegało od wcześniejszego mojego domu, no ale nie będę się czepiać.
-Tu jest pokój malutkiej - otworzył drzwi, a moim oczom ukazał się piękny różowiutki pokoik, idealnie wprost stworzony dla dziecka. Po oprowadzeniu, mnie po wszystkich pomieszczeniach, nakarmiłam i wykąpałam Bell. Po długich męczarniach usnęła. Wyszłam po cichu z jej pokoju. Weszłam do sypialni, którą od dziś dzielę z Uckerem i wtedy zdałam sobie sprawę, że wzięłam ze sobą tylko rzeczy mojej córeczki.
-Ucker mógłbyś mi coś pożyczyć do spania z tego zamieszania nie wzięłam nawet pidżamy.
-Jasne, wybierz sobie coś z szafy - powiedział z uśmiechem. Podeszłam do dość dużej szafy i otworzyłam ją, wszystko było tam idealnie poskładane, co mnie zdziwiło Ucker nie wygląda na pedanta czystości. Wybrałam sobie niebieską koszulkę.  Gdy się odwróciłam za mną stał mój mężczyzna. Matko jak dziwnie brzmi. Uśmiechnęłam się i zarzuciłam mu ręce na szyję. On swoją dłonią przejechał po mojej wardze i sinym śladzie na policzku. Tym gestem osłabił mój entuzjazm.
-Bardzo boli?
-Teraz już nie, nie mówmy o tym - powiedziałam i wysiliłam się na blady uśmiech. On lekko pocałował mnie w usta i odwzajemnił gest.
-To ja zaraz wracam - oderwałam się od Uckera i wyszłam do łazienki. Wlałam sobie gorącej wody do wanny. Leżałam zanurzona w wannie pełnej piany, właśnie tego było mi trzeba. Trochę relaksu, nie wiem czemu ale tutaj czułam się tak inaczej, lepiej. Leżałam już z dobre 10 minut, kiedy ktoś wszedł do łazienki, jak oczywiście można się domyślić mądra ja nie zamknęłam drzwi. Przy wannie nachylony nade mną stał Ucker, a na jego twarzy widniał ten uśmieszek.


Jest tak jak mówiłam w czwartek :) Troszeczkę późno, ale dodany, a ja teraz biorę się za moje zaległości u was :) Rozdział tradycyjnie dla marudy Pelasi i ciągle czekającej Patrycji :D

niedziela, 14 grudnia 2014

Zakazany Owoc - Rozdział 19

-Nie możemy być razem na próbę - po jego słowach do moich oczu zaczęły napływać łzy, byłam załamana. 
-Ale jak to czyli co to koniec?Zostawisz mnie i małą ? -histeryzowałam, nie chciałam być sama, nie chciałam żyć bez niego u boku, on i Bell są dla mnie całym światem, cząstką mnie. 
-Dulce... 
-Nie kończ rozumiem, chciałeś się mną pobawić przywykłam - powiedziałam i wstałam z sofy, już miałam odejść jednak Ucker pociągnął mnie za rękę co spowodowało, że wylądowałam wprost na jego kolanach. Popatrzyłam  na niego zaszklonym, a zarazem zdziwionym wzrokiem, byłam lekko zdezorientowana. No ale kto by nie był. Najpierw mówi, że nie możemy tak żyć, a teraz co?
-Daj mi dokończyć nerwusie - powiedział z ciepłym uśmiechem i pocałował mnie w czubek nosa. Już miałam coś powiedzieć jak Ucker położył mi swój palec na ustach. 
-Nie chce Cię zostawić, nie chcę was zostawić - już miałam się odezwać, gdy ponownie przerwał mi Ucker.
-Mówiłem daj mi powiedzieć, chcę tylko żebyś była nie tylko matką mojego dziecka, ale także moją kobietą. 
-Przecież wiesz, że jestem twoja - stwierdziłam z uśmiechem i cmoknęłam Uckera w usta. 
-Nie o to mi chodzi. 
-To o co ? - spytałam lekko zdezorientowana. 
-Nie chcę się z Tobą dzielić - czy ja się przesłyszałam? Albo wiem mam omamy, to pewnie dlatego, że się nie wyspałam. Stwierdziłam, że to przemilczę i poczekam jak Ucker coś powie. 
-Zrozum jak wczoraj wszedłem do tego pokoju i zobaczyłem Ciebie z Juanem i to w takiej sytuacji to coś we mnie pękło, nie chce się dzielić z kimkolwiek kobietą rozumiesz? 
-Teraz wiesz co ja czułam przez ten cały czas kiedy traktowałeś mnie jak.. - tym razem to on nie dał mi dokończyć.
-Nie wracajmy już do tego, teraz wiem że chcę abyś zostawiła Juana i była tylko i wyłącznie moja zrobisz to? - odkąd poczułam coś do Uckera marzyłam o tej chwili, a gdy ona przyszła wcale nie jestem pewna co mam mu powiedzieć. Nie wiem dlaczego tak jest. 
-Jeszcze nie teraz - powiedziałam i spuściłam głowę w dół, nie chciałam spojrzeć mu w oczy, a raczej bałam się jego wzroku. 
-Dlaczego do cholery nie chcesz go zostawić ? - spytał podirytowany, nie sądziłam że aż tak się tym przejmie. 
-Nie mówię, że nie chce.
-To o co chodzi? 
-Ja sama nie wiem, boję się go zostawić - powiedziałam i spojrzałam w jego oczy, patrzył tym swoim wzrokiem. 
-Czemu przecież jestem z wami -stwierdził z uśmiechem, tyle że ja się właśnie tego boję, że odejdzie, a ja zostanę sama z córeczką na wychowaniu. 
-Właśnie tego się boję, że wystraszysz się dorosłego i odpowiedzialnego życia i zostawisz nas, a ja sama sobie nie poradzę - mówiłam mu to z bólem serca, miałam nadzieję, że nie będzie miał mi tego za złe. Ucker wstał, strącając mnie tym samym ze swoich kolan. Popatrzył na mnie dziwnym wzrokiem. 
-Kiedy Ty zrozumiesz, że chce stworzyć Bell szczęśliwą rodzinę i chce mieć przy sobie Ciebie - zatkało mnie z resztą ponownie tego dnia, nie wiedziałam co odpowiedzieć, tak strasznie chciałam mu wierzyć. 
-Ucker daj nam jeszcze tydzień, jak to przetrwa obiecuje Ci, że zostawię Juana dla Ciebie. 
-Obiecujesz? Tydzień i ani dzień więcej? 
-Tak obiecuję- powiedziałam z uśmiechem. 
-Nie mogę już patrzeć jak on klei do Ciebie te swoje łapska. Ty jesteś moja - lubiłam jak to mówił, to mnie dowartościowywało? Tak z pewnością czułam się wtedy kochana i potrzebna. Przykro mi było, że jeszcze nie usłyszałam od Uckera tych dwóch słów na, które tak strasznie czekam.No ale nie będę naciskać, usiedliśmy na kanapie obok siebie. Siedzieliśmy wtuleni i Ucker ponownie próbował coś zdziałać, jednak nie tym razem. On nie może myśleć, że może mnie mieć kiedy tylko ma na to ochotę. Mój kochany już całował moją szyję, a rękoma zaczynał wodzić po moim ciele. 
-Idę zjeść -to był strzał w dziesiątkę, mina Uckera bezcenna. 
-Ale teraz? Później- mówił i ponownie wpił się w moje usta. Jednak ja nie dobra odepchnęłam go. 
-Jestem głodna nie dałeś mi zjeść - powiedziałam z uśmiechem i zostawiłam go samego. Jednak bardzo szybko, podążył za mną. 
-Dulce, ale ja już nie mogę no - powiedział łapiąc mnie i przytulając do siebie. 
-Wynagrodzę Ci to - powiedziałam z uśmiechem i musnęłam jego usta. 
-Dziś? - spytał z chytrym uśmiechem.
-Tak dziś, ale teraz idź sprawdź co u małej - powiedziałam z uśmiechem i wyswobodziłam się z jego objęć. Zjadłam śniadanie w spokoju, Ucker ponownie już dziś zajął się malutką, a ja miałam chwilę dla siebie. Poszłam na zakupy, kupiłam nowe ciuchy, bieliznę i posiedziałam trochę w SPA. Oczywiście we wszystkim towarzyszyła mi Anahi, opowiedziałam jej o moich relacjach z Uckerem i poprosiłam o radę. Zdziwił mnie fakt jak Any pierwszy raz stanęła po stronie Christophera, a wręcz namawiała mnie żebym z nim była. Wróciłam do domu i doznałam szoku. 

No i na tym skończę :) Kolejny będzie dopiero w czwartek przepraszam, że tak późno ale dopiero wtedy będę miała czas i mozliwość :) 
Dedyki dla Patrycji i Pelasi :) <3 
Rozdział nie podoba mi się za bardzo pisany na szybko bo ktoś mnie męczył hahaha :D 

piątek, 12 grudnia 2014

Zakazany Owoc - Rozdział 18

Siedzieliśmy wtuleni w swoje ramiona i rozmawialiśmy o Bell. Zastanawialiśmy się jaka będzie jak urośnie, kiedy powie pierwsze słowo, kiedy zacznie chodzić. W końcu stwierdziłam, że muszę go o coś zapytać.
-Ucker czy Ty coś do mnie czujesz? - wtedy rozluźnił swoje ręce i spojrzał mi w oczy, widziałam, że zrobił się lekko nerwowy. 
-Dulce to trochę skomplikowane nie rozmawiajmy teraz o tym - jak zawsze wywinął się od odpowiedzi, no cóż nie miałam zamiaru naciskać. Minęło sporo czasu jak na wyświetlaczu mojego telefonu pojawiła się godzina 23:00 dziwiło mnie to bo Juana dalej nie było. Byłam już strasznie zmęczona, dlatego wyswobodziłam się z objęć Uckera, wstałam z łóżka i podeszłam do drzwi, jednak zanim zdążyłam wyjść to już przy mnie był mój kochany. 
-Wiesz co grozi za wychodzenie bez zgody? - spytał, myślałam że wybuchnę śmiechem. Usłyszeć od Uckera taki tekst? Bezcenne. 
-Nie mam bladego pojęcia - powiedziałam z uśmiechem i ponownie złapałam za klamkę, jednak ponownie nie mogłam otworzyć drzwi. 
-Ucker idę spać jestem zmęczona - a on dalej stał i nie pozwalał mi wyjść.
-No masz rację idziemy spać - wziął mnie na ręce i rzucił na swoje łóżko, szczerze byłam zaskoczona jego postawą. Po chwili siedział na mnie okrakiem i delikatnie całował moje usta, policzki i szyję. Jego rączki zaczęły sprytnie wślizgiwać się pod moją bluzkę, ale nie tym razem Uckerku hahah. Odepchnęłam go od siebie, gdy zobaczyłam jego zawiedzione spojrzenie przysunęłam się do niego i obdarowałam słodkim buziakiem.
-Idę spać - powtórzyłam.
-Nie możesz spać tutaj ze mną? - on jest po prostu nie możliwy i uparty.
-Wiesz jak by nie było Juan kiedyś wraca do domu, a w ogóle tam śpi mała do jutra -wyszłam, ciężko mi było go zostawiać, był taki słodziutki. No ale cóż muszę pokazać jaka jestem twarda, weszłam do pokoju i doznałam szoku na łóżku siedział Juan. W tym momencie zastanawiałam się ile jest już w domu. 
-O jesteś już - stwierdziłam z uśmiechem, podeszłam do łóżeczka i poprawiłam kocyk Bell. Juan przyglądał mi się uważnie, lekko mnie to krępowało ale oczywiście jak na mnie przystało idealnie to ukryłam. Weszłam do łazienki wziąć krótki prysznic. Zajęło mi to może z 10 minut i wróciłam przebrana w mój dość skąpy zestaw do spania. Zdziwiło mnie to jak zobaczyłam Juana, który jeszcze nie śpi, jednak nie miałam zamiaru zwracać na niego uwagi. Jeszcze raz podeszłam do łóżeczka sprawdzić czy mała śpi spokojnie. Odeszłam i położyłam się do łóżka, wzięłam moją ulubioną książkę i zatraciłam się w lekturze. Gdy skończyłam Juan leżał obok mnie i nie spał? Przyglądał mi się uważnie co strasznie wyprowadzało mnie z równowagi. 
-To ja już idę spać - powiedziałam i zgasiłam lampkę palącą się przy moim łóżku. 
-Spać? Za długo czekałem jak będziesz wolna, żebyś teraz poszła spać - stwierdził z uśmiechem, zamurowało mnie co ja teraz zrobię tak to wykręcałam się ciążą, a teraz?
-Juan tu jest dziecko. 
-Śpi, a z resztą jest małe nie rozumie co jego rodzice będą robić - powiedział z uśmiechem i odwrócił mnie w swoją stronę. Od razu wpił się w moje usta i wtargnął do nich językiem. Myślałam, że zwrócę wszystko co dziś zjadłam. Modliłam się tylko w duszy, żeby ktoś zadzwonił do niego, albo żeby mała zaczęła płakać. Gdy Juan leżał już na mnie i pozbawił praktycznie ubrania (zostałam tylko w skąpej bieliźnie) do pokoju wparował Ucker. Jak go zobaczyłam to mój poziom zawstydzenia, zażenowania podniósł się chyba do maximum. Nie wiedziałam co zrobić jednak mój mąż się tym nie przejął. Dalej siedząc na mnie okrakiem spytał Christophera. 
-Coś chcesz? Jak widzisz ja i Duli jesteśmy zajęci - nie no za ten tekst powinien dostać Nobla w kategorii największego idioty ! 
-Chciałem się zapytać czy nie miałbyś nic przeciwko jak bym pożyczył na dziś twoje auto? - jak to na dziś ?! Jest po północy, a on się gdzieś wybiera. 
-Jasne, że nie kluczyki masz na szafce przy wyjściu - nie no tego już za wiele, nie będzie on sobie wychodził w środku nocy. 
-To nie przeszkadzam, udanej nocy - bezczelny! Wyszedł, a Juan zaczął całować każdy skrawek mojego ciała, już miał się brać za rozpinanie stanika, gdy zatrzymałam go. 
-Juan zaraz wrócę idę do kuchni - powiedziałam i złapałam go za rękę, która chciała odpiąć mój stanik. 
-Pójdziesz rano - powiedział i ponownie próbował rozpiąć mi górę od bielizny. 
-Nie idę teraz! - krzyknęłam, nie wiem skąd znalazłam w sobie tyle siły, ale zepchnęłam go z siebie i wybiegłam z pokoju w samej bieliźnie. Wybiegłam przed dom i w ostatniej chwili złapałam Uckera, który już chciał wsiadać do samochodu.
-Gdzie Ty się wybierasz ? -spytałam, wtedy nie liczył się dla mnie fakt, że stoję prze domem w samej bieliźnie, że jest zimno nic mnie nie obchodziło tylko on. 
-Wracaj do domu przeziębisz się- jaki on opiekuńczy. 
-Nigdzie nie wrócę dopóki Ty nie pójdziesz ze mną !
-Ale ja nie wrócę z Tobą.
-Dlaczego?!- krzyknęłam podirytowana. 
-Nie mam ochoty siedzieć w tym domu wiedząc, że za ścianą moja kobieta pieprzy się z innym! - teraz to on podniósł głos, moje oczy wytrzeszczyły się do granic możliwości, on ewidentnie był zazdrosny, a jak powiedział że jestem jego to aż mi się cieplej zrobiło. 
-Nie będę z nim nic robić tylko wróć do domu proszę - powiedziałam i spojrzałam na niego błagalnym wzrokiem. 
-Chodź bo Cię ktoś jeszcze tak zobaczy - powiedział i pociągnął mnie w stronę domu. Byłam szczęśliwa, że mam jakikolwiek wpływ na Uckera. Chyba mu chociaż troszeczkę na mnie zależy skoro liczy się z moim zdaniem i jest zazdrosny. Ucker odprowadził mnie pod same drzwi sypialni i pocałował w czoło. Odszedł jeszcze trochę stałam i patrzyłam czy aby na pewno wszedł do swojego pokoju, gdy już się upewniłam weszłam do sypialni. I znów się zdenerwowałam on nadal nie spał. Jak by można było pożerać wzrokiem to właśnie teraz byłabym już nie żywa. Juan jeździł wzrokiem po moim ciele, szczególnie zatrzymywał się na piersiach i pośladkach. Myślałam, że to Ucker jest zboczeńcem największym na tej planecie, jednak teraz to odwołuje. Przed wejściem do łóżka pozbierałam części mojej garderoby i ubrałam się. Wślizgnęłam się pod kołdrę i odwróciłam plecami do Juana, a ten objął mnie i zaczął całować szyję. 
-Po co się ubierałaś jak teraz znów będziemy musieli się tego pozbyć - nie no on jest chyba nie poważny. 
-Nie mam ochoty przepraszam - powiedziałam i zamknęłam oczy, chciałam jak najszybciej ranek, żeby nie było Juana w domu. 
-Ty nigdy nie masz ochoty - stwierdził i tak jakby do niego nie docierały moje słowa dalej całował mój kark i wodził rękoma po ciele. Na szczęście uratowała mnie Bell, która zaczęła płakać. Wstałam jak na zawołanie i podeszłam do mojej niuniu. Jak można się domyślić była głodna, nakarmiłam ją i zaczęłam tulić do snu. Po godzince usnęła, wtedy już i Juan spał, a ja położyłam się do łóżka i zasnęłam zmęczona dzisiejszym dniem. 
Wstałam rano wykończona nie wiem czemu, nie miałam siły, jeszcze złapał mnie katar i kaszel. No tak teraz wychodzi moje mądre wychodzenie na dwór w środku nocy w bieliźnie. Brawo Dul! 
Wstałam i odruchowo podeszłam do łóżeczka, zdenerwowałam się nie było w nim Bell. Szybko wybiegłam z pokoju i zaczęłam zaglądać do wszystkich pomieszczeń w domu, zbiegłam na dół i zobaczyłam Uckera, który usypiał małą, był to tak piękny widok. Stałam jak głupia i patrzyłam na nich. W końcu podszedł do mnie Ucker z malutką uśmiechnął się i powiedział.
-Bell trochę marudziła, a Ty tak słodko spałaś więc zająłem się nią. Mam nadzieję, że nie jesteś zła. 
-Oczywiście, że nie dziękuje - powiedziałam i pocałowałam go w policzek. Z uśmiechem na ustach weszłam do kuchni i zaczęłam robić moje standardowe śniadanie płatki i sok pomarańczowy. 
Już miałam odchodzić od blatu, gdy ktoś, a mianowicie Uckerek oplótł swoje ręce wokół mojej talii. 
-Kochanie chce zjeść - powiedziałam z uśmiechem i odwróciłam się do niego. Miał strasznie poważną minę, zaniepokoiłam się więc spytałam. 
-Coś się stało ? 
-Musimy porozmawiać - powiedział śmiertelnie poważnie. 
-No dobrze, ale najpierw zjem - stwierdziłam z uśmiechem i cmoknęłam Uckera w usta. 
-Nie Dulce teraz - powiedział i złapał mnie za rękę, usiedliśmy w salonie, wyczekiwałam z niepokojem, jak Ucker się odezwie. Jednak siedział cicho wpatrzony w podłogę, już nie mogłam wytrzymać tej ciszy więc zaczęłam.
-No więc co było takie ważne, że nie mogłam zjeść ? 
-Nie możemy być razem na próbę - po jego słowach do moich oczu zaczęły napływać łzy, byłam załamana. 

 --- --- --- --- --- --- --- --- --- --- --- --- --- --- --- --- --- --- --- --- --- --- --- --- --- --- --- --- --- --- --- --
No i na tym pozwolicie, że już skończę :) No więc znów dodaje szybciej, ja jestem stanowczo za mało stanowcza haha :)
Rozdział dla takich dwóch Pań xd 

1. Pelasia mój kochany napaleniec :**  (piszę tak bo pod ostatnim rozdziałem powiedziałaś, że się za to nie obrazisz xD) 
2. Patrycja grafik jedyny w swoim rodzaju :) Hahah popadasz w samozachwyt patrząc jak Ci wyszedł blog xd  No masz i Ty bo tak się doczekać nie mogłaś :*

środa, 10 grudnia 2014

Zakazany Owoc - Rozdział 17



-Co ty tu robisz? -spytałam zdziwiona, nie spodziewałam się wbrew pozorom tak miłego poranka.
-Przyniosłem Ci śniadanie- wow jaki on inteligenty sama bym się nie zorientowała. No ale cóż jak by nie było liczy się gest, a był on bardzo miły.
-Czy to jest w ramach przeprosin za wczoraj? - spytałam podejrzliwie zajadając się płatkami.
-Odbieraj to jak chcesz - odpowiedział oschle, strasznie nie lubiłam tego tonu.
-W takim razie wypchaj się swoim śniadankiem Uckerku - powiedziałam i z bólem oddałam mu tacę z tymi pysznościami.
-Nie to nie -no i jak to na niego przystało po prostu sobie wyszedł, zostawił mnie samą.  Głodną kobietę w ciąży. Tak się stanowczo nie powinno robić.

2 miesiące później:
Od pory naszego jakże ,,miłego" poranka nie odzywam się z Uckerem no chyba, że w sprawach koniecznych takich jak np. zrobienie zakupów. Trochę jestem nerwowa, przez co i atmosfera w domu też nie należy do najmilszych, ale wszyscy muszą się z tym pogodzić, mówiąc wszyscy mam na myśli Uckera i Juana, bo dla Anahi jestem wyjątkowo miła. Dlaczego muszą się z tym pogodzić? To proste Ucker, dlatego że jest ojcem dziecka, a Juan dlatego, że się za niego uważa. Jedyne co się zmieniło to fakt, że Ucker zamieszkał z nami na stałe tak jak planowaliśmy, wcisnęliśmy jaką ściemę Juanowi, nie oszukujmy się on uwierzy we wszystko co powiem.  Siedziałam w domu i jadłam, piłam, spałam tak od paru miesięcy wyglądało moje życie, ja osobiście uważam, że wyglądam jak ciężarówka, jednak wszyscy, a nawet lekarz próbują mi wmówić, że wyglądam niesamowcie szczupło jak na ciąże. Na szczęście już nie długo ten mały szkrab przyjdzie na świat, a ja wrócę do normalnego stanu. Siedzę sobie kulturalnie przed telewizorem i oglądam jakiś romans, przychodzi Ucker i siada obok mnie? Uuu dziwne, przecież on ma mnie dość, a bynajmniej tak twierdzi. No więc oglądaliśmy ten film już z dobrą godzinę, bez słowa i nagle nie wiem w ogóle dlaczego dostałam silnych boleści brzucha, termin porodu to napewno nie był, ale Ucker tak się tym przejął, że od razu zawiózł mnie do szpitala. Szybko trafiłam do jakiegoś lekarza, który powiedział, że muszą mnie natychmiast operować. Jedyne co zrozumiała to fakt, że muszą zrobić mi cesarkę. Nie miałam pojęcia dlaczego co mnie dodatkowo denerwowało, przecież cała ciąża przebiegła dobrze, nie miałam żadnych powikłań. Leżałam na łóżku i wieźli mnie na salę operacyjną, przy mnie szedł szybko Ucker, który trzymał mnie za rękę i mówił, że będzie przy mnie i poczeka jak urodzę, nie byłam w stanie mu nic odpowiedzieć i tylko blado się uśmiechnęłam. Ostatnią rzeczą, którą pamiętam to światło, które strasznie raziło mnie w oczy.
Obudziłam się w sali pooperacyjnej na początku miałam problem z kontaktowaniem, odruchowo dotknęłam się w brzuch, który już był płaski. Zdenerwowałam się, z resztą jaka matka nie martwiła by się gdyby jej dziecko nagle zniknęło. Rozejrzałam się po sali przy mnie na krześle siedział Ucker, zasnął. Musiał chyba długo przy mnie czuwać, nie wiem czy jakoś to wyczuł, ale gdy tak na niego patrzyłam to się obudził.
-O już się obudziłaś - powiedział, a z jego twarzy nie schodził ciepły uśmiech. Jego głos znów był taki czuły, taki jaki kochałam.
-Co z moim znaczy naszym dzieckiem?-spytałam nerwowo, a Ucker nadal uśmiechnięty wstał i podszedł do małego łóżeczka, wyjął z niego malutką istotkę, podał mi ją. To niesamowite uczucie, gdy po tylu miesiącach można trzymać w ramionach swoje własne dziecko, swój najdroższy skarb. Od razu poczułam niesamowitą więź łączącą mnie z małą, tak Any miała rację to dziewczynka. Jest przesłodka i te jej piękne brązowe oczka, które z pewnością odziedziczyła po tatusiu.
-Jak jej damy na imię? - spytał Ucker i wyrwał mnie z transu, spojrzałam na niego z uśmiechem chciałam mu zrobić niespodziankę. Nie wiedziałam o nim najwięcej, ale zdołałam zdobyć informację o jego zmarłej mamie, dlatego też postanowiłam dać naszej córeczcę imię mamy Uckera.
-Isabell - odpowidziałam i od razu zobaczyłam zaszkolne oczy Uckera.
-Nasza mała Bell - powiedziałam jeszcze raz i pocałowałam malutką w czółko.
-Dziękuje - wydusił z siebie Ucker i nachylił się nade mną i złożył delikatny pocałunek na moim policzku. Uśmiechnęłam się do niego.
-Może chcesz ją wziąć ? - spytałam zadowolona.
-Mogę ?
-Jasne przecież to też twoje dziecko -powiedziałam i dałam mu malutką, trzymał ją tak delikatnie i uroczo, obserwował jej każdy ruch, uśmiech. Pierwszy raz widziałam go tak uśmiechniętego i czułego, wtedy poczułam się jakby to on był moim mężęm. Tak jak się umawialiśmy w akcie urodzenia to on jest wpisany jako ojciec. Wszystko prysnęło z chwilą pojawienia się w szpitalu Juana, on też jest dobry zdążyłaby z 10 razy rodzić, a on jeszcze by nie przyszedł. Dlaczego on zawsze pojawia się w najmniej odpowiedniej chwili? Ucker od razu zmienił wyraz twarzy i podał m Bell, do łóżka podbiegł Juan odpychając przy tym Christophera i patrzył na małą.
-Jaka ona śliczna moja kochana Carmen - spojrzałam na niego zdziwiona, dlaczego do cholery Carmen!?
-Jak to Carmen? - spytałam zdziwiona i zła równocześnie.
-No podoba mi się to imię, a naszej córeczce cudownie by pasowało - on chyba zgłupiał, żadna Carmen to jest Isabell i nic tego nie zmieni!
-Wybacz Juan, ale che aby miała na imię Isabell - powiedziałam stanowczo i widziałam jak Ucker uśmiecha się do mnie zza pleców Juana.
-Dlaczego Isabell? Carmen podoba mi się bardziej - dalej zostawał przy swoim.
-Bo to moje dziecko i chce, żeby miała na imię Isabell i koniec tematu - powiedziałam i pocałowałam Bell w czółko.
-Przypominam Ci, że to też moje dziecko i mam prawo - i tu już nie wytrzymałam.
-Jakie ty masz prawo? To ja nosiłam ją pod sercem, to ja o nią dbałam, a Ty ją tylko zmajstrowałeś ! Więc będzie Isabell i koniec - krzyknęłam, a wkurzony Juan wyszedł z sali. No cóż nie będę po nim płakać, widziałam jak Ucker cieszył się z mojej postawy.
Musiałam zostać w szpitalu jeszcze 3 dni, ale wszystko było jak należy dlatego nie leżałam tam z tydzień na szczęście, chyba bym tam zwariowała. Codziennie po parę godzin siedział u mnie Ucker. Juan przychodził na 20 minut i wracał do pracy. W dzień wypisu coś mu wypadło więc odebrał mnie także Christopher. Jechaliśmy w ciszy, a ja ciągle przyglądałam się to Bell i Uckerowi tak na zmianę. Miałam w tym momencie dwie najważniejsze osoby w moim życiu. Do domu weszliśmy w ciszy, ja udałam się do mojej sypialni, którą Juan przystosował do przyjazdu dziecka. Rozpakowałam się i ogarnęłam troszeczkę. Nakarmiłam Bell i wykąpałam, słyszałam że dzieci lubią się kąpać, ale ona jest prawdziwą fanatyczką kąpieli. Ubrałam ją w piękną niebieską piżamkę i tuliłam do snu. Chyba była tak samo zmęczona tym dniem jak i ja, bo zasnęła w mgnieniu oka. Położyłam ją do łóżeczka, dokładnie otuliłam kocykiem i patrzyłam jak śpi. Wtedy poczułam jak ktoś oplata mnie swoimi rękoma, zamarłam była praktycznie pewna, że to Juan, ale po odwróceniu się zobaczyłam uśmiechniętego Uckera.
-Jest taka piękna jak i Ty -no nie tego się nie spodziewałam komplement i to bezintersowny od Uckera, mamy dziś jakieś święto, a może to cud?
-Ucker porozmawiajmy, ale tak szczerze dobrze? - spytałam niepewnym głosem.
-Jasne, ale chodź do mnie żeby jej nie obudzić - powiedział i złapał mnie za rękę. To nie był Ucker, a przynajmniej nie ten którego znam. Weszliśmy do jego pokoju i usiedliśmy na łóżku, spojrzałam mu w oczy i spytałam.
-Opowiedz mi o swoim życiu, albo chociaż powiedz dlaczego taki jesteś? - widziałam, że zaskoczyłam go tym pytaniem, ale męczy mnie to odkąd go bliżej poznałam.
-Okej ale pod jednym warunkiem- Ucker jak zawsze interesowny
-Zgadzam się na wszystko - odpowiedziałam z ciepłym uśmiechem.
-Ty mi opowiesz czemu Ty taka jesteś - huhu to mocna prośba, ale zrobię wszystko żeby dowiedzieć się czegoś o Uckerze.
-Okej, tylko mi powiedz - powiedziałam i patrzyłam na niego z wyczekiwaniem. Wziął głeboki oddech i zaczął.
-No więc może zacznijmy od początku, jak byłem mały to moja sytuacja w domu nie należała do najciekawszych. Mój ojciec nie traktował dobrze mojej matki, wracał do domu późnym wieczorem pijany i bił ją, gdy tylko śmiała spytać gdzie był, czasem nawet zdażało się, że niezaspokojny gwałcił ją, bo kochanki mu nie dogadzały, a ona zawsze zostawała wiesz dlaczego? Ze względu na mnie.Ciągle powtarzał mi, że kobiety są nic nie warte i, że nie mają uczuć. Powiedz mi co byś zrobiła jak by ktoś wtykał Ci do głowy od najmłodszych lat takie wartości? Jestem zwykłym tchórzem, który nie potrafił obronić swojej matki. Jestem nikim rozumiesz? - z jego oczu zaczęły płynąć łzy, w moich też je czułam. Pierwszy raz widziałam takiego Uckera, nie wiedziałam przez ile przeszedł, a ja jeszcze wyzywałam go od alkoholików teraz wiem czemu tak się tym denerwował. Źle się z tym czuję. Przytuliłam go, a on mocno mnie objął. Trwaliśmy w uścisku dopóki Ucker nie poczuł się lepiej, otarł mokre od płaczu policzki.
-Tak mi przykro, nie wiedziałam, ja... przepraszam - wydusiłam z siebie. No bo co mądrzejszego moglam powiedzieć w takiej sytuacji.
-Teraz dość moich żalów, teraz Ty mi powiedz - powiedział i dotknął mojej ręki.
-To dla mnie bardzo trudne wracać znów do tego - powiedziałam ze spuszczoną głową, na samą myśl o tych wydarzeniach w moich oczach stanęły łzy.
-Pamiętaj, że zawsze będę Cię wspierał niezależnie od tego co mi teraz powiesz - tym dodał mi otuchy.
-Dobrze no więc zanim poznałam Juana byłam śmiertelnie zakochana, był on starszy ode mnie nazywał się Pablo. Tak go kochałam, że zostawiłam dla niego studia, rodzinę, przyjaciół postawiłam całe moje życie do góry nogami. Myślałam, że to miłość na całe życie, jednak wtedy nie wiedziałam jak się mylę. Jak już mówiłam zostawiłam dla niego wszystko i nie przelewało nam się, dlatego postanowiłam pójsć do pracy. Pracowałam jako kelnerka w barze dla Panów. Pewnego wieczoru później kończyłam, bo była jakaś impreza. Wyszłam z pracy i szłam jak zawsze do domu, na swojej drodzę spotkałam Pabla z jego najlepszy kumplem, na początku myślałam, że przyszedł po mnie żebym nie wracała sama. Podeszłam się z nim przywitać i poczułam od niego alkohol. Był strasznie dziwny, podejrzewam że brał coś. Nie przejęłam się tym on po prostu często lubił sobie wypić, ale nigdy nie zrobił tego co tamtej nocy. Stwierdził, że pójdziemy skrótami, mieliśmy kawałek do domu więc się zgodziłam. Szliśmy jakimiś polami i wtedy on z tym kolegą. Oni rzucili się na mnie, nie wiedziałam co się dzieję, myślałam, ze robią sobie jakieś żarty, jednak po tym jak zaczęli mnie rozbierać, wiedziałam co się szykuje. Broniłam się ze wszystkich sił, kopałam, szczypałam, biłam ale to działało tylko w odwrotną stronę, to ich tylko podsycało. W końcu nie miałam już siły pozwalałam im już na wszystko, leżałam bezwładnie. Po tym jak obu panów załatwilo swoje potrzeby zostawili mnie. Rano znalazł mnie jakiś człowiek, trafiłam do szpitala moje ciało było zmasakrowane, sine z zimna, była pobita i zgwałcona. A on miał czelność przyjść do mnie rozumiesz? Ja mu wybaczyłam, kochałam go  wróciłam do niego, ponownie mu zaufałam, a on mnie zdradził wtedy odeszłam. Zostawiłam go i cierpiałam, bo dalej go kochałam nie wiem czemu, ale jak się zakocham to jestem w stanie wiele wybaczyć. Wspierała mnie wtedy Anahi bez niej pewnie teraz bym tu nie siedziała. Wtedy postanowiłam, że już przenigdy nie pokocham nikogo i pojawiłeś się Ty. - skończyłam moją opowieść na tym słowie, teraz po moich policzkach płynęły łzy. Ucker mocno mnie przytulił do siebie, nie wiem czy zrobił to bo chciał, czy dlatego, że tak wypadało.
-Dulce wiem, że to może nie odpowiedni moment, ale czy Ty no wiesz coś do mnie - jąkał się w słowach, a ja nadal byłam do niego przytulona - czy Ty mnie kochasz? - wydusił z siebie w końcu. Trudno jesteśmy szczerzy.
-Tak kocham Cię myślisz, że jak bym Cię nie kochała to bym chciała zostawić dla Ciebie Juana, przespałabym się z Tobą i chciała grać w te cholerną grę ? - spytałam głośniejszym tonem głosu.
-Spróbujmy być razem, najpierw po prostu tak na próbę bez wiedzy Juana i jeśli sprawdzi się to zostawisz go dla mnie ? - spytał Ucker, a moje serce zrobiło chyba z pięć fikołków, a w brzuchu zaczęło latać tysiące motyli. Czułam się wtedy jak w dniu, w którym poznałam Pabla. Byłam szczęśliwa.
-Dla Ciebie wszystko - powiedziałam z moich oczu poleciały łzy szczęścia, a na twarzy pojawił się uśmiech. Ucker pocałował mnie czule, tak jak kiedyś. 

 _____________________________________________________________________________ 
Rozdział specjalnie dla mojego genialnego grafika Patrycji :* i dla (napisalabym erotomana ale się obrazi ) Pelasi :* Kolejny dopiero w weekend :) Mam nadzieję że jest ok :)