niedziela, 21 grudnia 2014

Zakazany Owoc - Rozdział 22

Obudziłam się rano, już dawno nie byłam taka szczęśliwa. Przejechałam ręką po miejscu, w którym powinien leżeć Ucker, ale go nie było. Zdziwiłam się no, bo gdzie on mógł iść jeszcze tak rano, była godzina 8. Wstałam pośpiesznie i weszłam do kuchni, na stole stało śniadanie moje ulubione płatki i sok pomarańczowy, a obok niego leżała karteczka. Od razu wzięłam ją do ręki i przeczytałam:
Kochanie :* 
Musiałem jechać do pracy, nie długo wrócę mam nadzieję, że trafiłem ze śniadaniem. 
Ucker
Uśmiechnęłam się i zabrałam się za jedzenie śniadania. Zajęło mi to chwilę, weszłam do sypialni i otworzyłam szafę Uckera no tak przecież przy sobie miałam jedynie parę dżinsów i jeden t-shirt. Wzięłam jakąś koszulę Chrisa, gdy wróci on z pracy musimy koniecznie iść na jakieś zakupy, przecież nie będę chodzić ciągle w jego ciuchach.  Ubrałam się i poszłam do mojego szkraba. Bell jak by na zawołanie otworzyła swoje piękne brązowe oczka spojrzała na mnie i ślicznie się uśmiechnęła. Kocham ją i nie wyobrażam sobie życia bez niej, a pomyśleć że kiedyś jej nie chciałam. Ale nie będę się teraz tym zamartwiać, wzięłam małą na rączki i nakarmiłam, później przewinęłam. Po wszystkich podstawowych czynnościach zaczęłyśmy się bawić, jej uśmiech jest dla mnie najważniejszą rzeczą jaką mogę od niej dostać. Bawiłyśmy się już z 20 minut, gdy usłyszałam, że ktoś wchodzi do mieszkania. Wstałam z małą na rękach i odwróciłam się przeżyłam szok, w drzwiach oparty o futrynę stał Juan. Zamarłam nie mogłam nic powiedzieć. Czułam jak grunt zawala mi się pod nogami, serce biło jak oszalałe, a do oczu zaczęły napływać łzy bezsilności. Tak reagowałam na mojego ,,męża". Przecież jeszcze nic mi nie zrobił stał i patrzył się na mnie i Bell.W końcu ruszył w naszą stronę z moich oczu zaczęły lecieć łzy. Spodziewałam się, że mnie uderzy bądź będzie chciał zabrać mi Isabell, ale nie on przytulił mnie i małą. Byłam zszokowana jednak nie próbowałam się wyrywać, kto wie co przyszłoby mu do głowy. Bałam się nie tyle co o siebie, a o dziecko. Stałam jak wryta w podłogę i czekałam na kolejny gest Juana.
-Chodź - pociągnął mnie za rękę jednak ja nie miałam zamiaru się nigdzie ruszać.
-Gdzie? - spytałam cichym głosem.
-Idziemy do domu kochanie - powiedział, a na jego twarzy za widniał dziwny uśmiech. Wyglądał jak jakiś obłąkany bądź coś w tym stylu.
-Ja nigdzie nie idę tu jest mój dom -odpowiedziałam mu stanowczo i wyszarpałam rękę, za którą mnie trzymał.
-Nie mylisz się twoje miejsce jest przy mnie, bo jesteś moją żoną.
-Juan nie! Zrozum, że nigdy Cię nie kochałam daj mi żyć w spokoju proszę - mówiłam wprost do jego oczu.
-Jesteś moja, tylko moja -powtarzał ciągle, aż w końcu znów złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie. Nie zauważyłam nawet kiedy, a wpił się w moje usta. Nie zważał nawet na to, że na rękach trzymam dziecko. Próbowałam się wyrwać, jednak Bell trochę uniemożliwiała mi ruch. Nie chciałam jej upuścić. W końcu sam odpuścił, odwróciłam się i odłożyłam małą do łóżeczka. Wzięłam jeden głęboki wdech, minęłam Juana i podeszłam do drzwi wyjściowych. Otworzyłam je i zawołałam Juana, który w przeciągu sekundy pojawił się przy mnie.
-Słucham kochanie ? - musiałam się mocno powstrzymywać, żeby nie dać mu w twarz bądź nie wykrzyczeć jak go nie cierpię.
-Wyjdź - powiedziałam i zamknęłam oczy. Łudziłam się, że po prostu wyjdzie bez żadnych kłótni.
-Wyjdę tylko z Tobą.
-Zaraz wróci Ucker więc lepiej żebyś już sobie poszedł - próbowałam nazmyślać, miałam nadzieję, że się przestraszy.
-Nie kłam -stwierdził z szyderczym uśmiechem i zamknął drzwi, złapał mnie w pasie i przyciągnął ponownie do siebie. Wpił się w moje usta, a mi zebrało się na wymioty. On był obleśny. Całował mnie zachłannie, a ja próbowałam się wyrwać, nie było ta łatwe patrząc na posturę ciała moją i Juana. Wziął mnie na ręce, myślałam że w tym momencie dam radę się jakoś wyrwać jednak nie tym razem. Po chwili byliśmy w sypialni mojej i Uckera. Juan siedział na mnie okrakiem i całował każdy skrawek mojego ciała. W pewnej chwili, gdy uważałam że to już koniec i nie ma nadziei na uniknięcie tego co miałoby się zdarzyć, usłyszałam, że ktoś otwiera drzwi. Wiedziałam, że to Chris, zaczęłam krzyczeć. Juan najwidoczniej był tak zafascynowany moją osobą, że nawet nie usłyszał jak ktoś otwiera drzwi od sypialni. Do pokoju wpadł wściekły Ucker, który w przeciągu chwili zrzucił ze mnie Juana i zaczął go okładać. Patrzyłam na wszystko przerażona to już druga taka sytuacja. Zastanawiałam się ile jeszcze muszę przejść w życiu, żeby w końcu być szczęśliwą kobietą.
-Jeszcze raz się do niej zbliżyć to nikt Ci nie pomoże!- z przemyśleń wyrwał mnie krzyk Uckera, który wcale nie miał zamiaru odpuścić Juanowi i dalej go bił. Po chwili podniósł go i dosłownie wyrzucił za drzwi, zamknął je na klucz. Podszedł do mnie i przytulił, wtedy wszystkie emocje zaczęły opadać. Zaczęłam jeszcze mocniej płakać, nie panowałam już nad łzami. Zalewały one moje policzki, a Ucker ciągle kołysał mnie w swoich ramionach. Powoli zaczynałam się uspokajać.
-Przepraszam to moja wina, nie zamknąłem drzwi na klucz - mówił Ucker, który wyraźnie był zdołowany całą sytuacją.
-Nie to nie twoja wina. To ja zniszczyłam sobie życie -chciałam go jakoś pocieszyć, nie mógł obwiniać siebie za to, że wzięłam ślub z jakimś psychopatą.
-Nie mów tak. Jesteś najlepszą rzeczą jaka mnie w życiu spotkała- po jego słowach poczułam się znacznie lepiej.
-Dziękuje, że jesteś ze mną.
-Jutro zawieziemy małą do Any i Poncha, a my zrobimy sobie taki swój dzień. Pójdziemy na zakupy, żebyś kupiła sobie jakieś ubrania i coś dla małej, a później no wiesz- nie wierzę w niego, tak jestem w 100% pewna, że mój mężczyzna jest zboczonym erotomanem, ale i tak go kocham.
-Dobrze się składa, bo ja kompletnie nie mam w co się ubrać -stwierdziłam z uśmiechem.
-Wiesz jak dla mnie to możesz chodzić bez ubrań -po jego słowach wybuchłam niekontrolowany śmiechem.
-Wiesz teoretycznie bym mogła, jednak wtedy byś nie wychodził z domu, a pomyśl co by było gdyby zobaczyli mnie tak inni mężczyźni? Jestem pewna, że spodobałby im się ten widok- mówiłam przez śmiech, mina Uckera cudowna. A swoją drogą cieszę się, że mam go przy sobie. W jego towarzystwie w chwilę zapomniałam o wydarzeniach, które miały miejsce nie dawno.
-Wtedy siedziałabyś ciągle w domu, bo nikt nie ma prawa patrzeć na takie cudo natury jak Ty- mówiąc to zmierzył mnie od góry do dołu, a ja ponownie wybuchnęłam śmiechem.
Cały dzień spędziłam w towarzystwie dwóch najważniejszych osób w moim życiu - Uckera i Isabell. Bawiliśmy się z Bell, razem ją wykąpaliśmy, a później oglądaliśmy jakiś film do późna, aż zasnęliśmy w swoich objęciach. Rano wstałam zadowolona, z resztą jaka kobieta nie cieszyłaby się budząc się w objęciach takiego mężczyzny jakim jest Ucker? Przeciągnęłam się i pocałowałam Chistophera, który zadowolony otworzył oczka.
-Takie pobudki proszę codziennie-stwierdził z uśmiechem i ponownie zatopił się w moich ustach, tym razem pocałunek trwał znacznie dłużej. Uckerek chciał zdziałać coś więcej, gdy ponownie ukazałam się wredna ja i wstałam z łóżka. Stanęłam centralnie przed Chrisem, założyłam ręce na biodra.
-Poczekaj do wieczora napaleńcu - stwierdziłam z uśmiechem i poszłam do pokoju Bell. Mała jeszcze słodko spała. Aż chce się stwierdzić, że jest ona po prostu złotym dzieckiem, jest tak grzeczna. Nie długo później zjedliśmy śniadanie z Uckerem, nakarmiłam małą i ubrałam ją. Nie minęło dużo czasu, a staliśmy pod drzwiami Any i Poncha, którzy byli powiadomieni o tym, że podrzucimy im małą na jeden dzień no i noc oczywiście. Any z radością się zgodziła, zawsze chciałam mieć dziecko. W sumie to nawet nie wiem czemu jeszcze Poncho się o to nie postarał, przecież są już razem tyle czasu. Muszę koniecznie o tym porozmawiać z Any, ale to nie dziś. Siedziałam już w samochodzie Uckera.
-To co może jedźmy już do domu - powiedział z uśmiechem i położył rękę na moim udzie.
-O nie kochanie teraz jedziemy na zakupy- odpowiedziałam mu z równie pięknym uśmiechem.  


No i napisany, tak mi się wydaje, że te rozdziały są stanowczo za szybko, ale spokojnie jak zacznę nowe opowiadanie to nie będzie tak szybko ; ) 
A no właśnie i mam dla was informację, że są to już ostatnie rozdziały tego opowiadania. Wstępnie wydaję mi się, że będzie tak jeszcze 3 rozdziały + epilog :) 
Co do tradycji Pelasiu zboczeńcu (teraz mogę to śmiało napisać biorąc pod uwagę twój komentarz pod ostatnim rozdziałem) jak zawsze dla Ciebie :3 . Patrycja widzisz i Ty masz dedyka, ale ja też chce u Ciebie :* 
Rozdział głównie dodany, dlatego że dziś obchodzimy jeden z najważniejszych dni dla mnie <3 A mianowicie dziś dokładnie 6 lat temu odbył się ostatni koncert RBD <3 Ale ta data nie jest związana tylko z tym wydarzeniem. Dziś cały świat obchodzi DZIEŃ VONDY czyli moich ulubieńców <3 Wszystkiego Naj Dul i Ucker <3 <3 <3 

 

8 komentarzy:

  1. aw mam dedyk! no pewnie że będziesz miała u mnie :3

    a więc.
    Juan jest kutasem i nic więcej w jego temacie. nie zamierzam marnować literek na jego temat.
    znowu skoczył mi poziom cukru, moja cukrzyca mnie wykończy haha xd
    CHCE TROCHĘ WIĘCEJ O PONNY XD POWIEDZ MI ŻE BD MIELI DZIECKO! XD

    OdpowiedzUsuń
  2. Niech Juan zniknie!. Cieszę się że szczęścia Dul i Uckera oby tak dalej było idealnie :). Jestem ciekawa jak dalej potoczy się ich dzień, wiec mam nadzieje że kolejny rozdział pojawi się bardzo, bardzo, bardzo, bardzo ... szybko !.
    Zapraszam do mnie na nowy rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak się cieszę z ich szczęścia ❤ Też uważam, że Juan powinien zniknąć ;-) Ej, weź go wyteleportuj na księżyc xD Ale tak na poważnie: wystarczyłoby, gdyby Ucker skonstruował jakiś "znikator" (haha, dr Dundersztyc). Nie no, ale tak serio ba poważnie: Ten cały Juan to jakaś niewyżyta, napalona świnia! Na miejscu Duli wolałabym mieszkać pod mostem niż za niego wyjść. Czekam tylko aż ona weźmie z nim rozwód i ślub z Uckerkiem, żeby mogli żyć sobie długo i szczęśliwie. Juana nie będzie w tej bajce, prawda? Haha, coś mi się przypomniało ;-) Coś ja dzisiaj strasznie odbiegam od tematu xD Więc wracając do niego: Jestem ciekawa jak spędza ten dzień, choć nie ukrywam, że bardziej interesuje mnie noc, haha (nie jestem wcale zboczona, ani napalona, przemawia przeze mnie mój jak zwykle dziwny nocny humor :-D ) A wgl to ja też bym chciała takiego zajebistego Uckerka, który by miał tak wspaniałe wyczucie sytuacji i zawsze mnie ratował xD A Juana powinien wyrzucić za okno nie za drzwi :-P Co by tu jeszcze rzec?... Zapomniałam o najważniejszym: chcę szybko następny i chyba nie muszę specjalnie zaznaczać, że pragnę, aby był bardzo barwny (๑ơ ₃ ơ)♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Trochę pospamuje ;D przeklinam się normalnie, chyba w poprzednim komentarzu wykrakalam tego Juana, ale żeby aż tak ;o przesadzil i to grubo to chory człowiek w dodatku z obsesja ;/ eh licze na to, ze albo zniknie z ich życia albo go gdzieś zamkną w końcu ;/ Ucler chyba naprawdę m jakąś obsesje na punkcie seksu i Duli ;D mam nadzieje, ze ten dzien minie im w spokoju i będą mogli się sobą naciezyc ;)
    oj tam ja tez miałam cedzic rozdzialy, a jak na moje możliwości to dodaje zbyt szybko, wiec wrzucaj cos szybciutko ;))
    P.S. ja nigdy na Ciebie nie krzyczalam ;D

    OdpowiedzUsuń
  5. No uduszę cię! Czemu takie krótkie?
    Ciekawie się zapowiada !
    http://secret-fanfiction.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń