czwartek, 21 lipca 2016

Es Un Drama - Rozdział 5

-Marudo... - no to zapowiada się niesamowicie ciekawie - z okazji Świąt życzę Ci dużo zdrowia, szczęścia, prawdziwych przyjaciół, a teraz z tych mniej oficjalnych życzeń. Życzę Ci niesamowicie dużo uśmiechu, ponieważ wtedy nie wyglądasz jak typowa zołza, i jesteś nawet do zniesienia. Życzę Ci żebyś miała mocniejszą głowę, a może żebyś nie piła. No i oczywiście życzę Ci, abyś znalazła miłość swojego życia, bo doskonale wiem jak takie uczucie może zmienić charakter człowieka. Mniej zołzowatości, więcej uczuć mała - uśmiechnął się do mnie ułamał, opłatek i teraz była moja kolej.
-Cóż, przede wszystkim dziękuje Ci za życzenia, może nie do końca się z nimi zgodzę, ale jak powszechnie wiadomo nie ładnie marudzić . Ode mnie nie masz co spodziewać się oficjalnych życzeń, dlatego od razu przejdę do konkretów. Życzę Ci, żebyś w końcu przeszedł się do okulisty i przejrzał na oczy, że moja siostra to zwykła łamaga, która nie jest warta twojego czasu. Do tego życzę Ci, żebyś w końcu miał swoje zdanie i żebyś zmądrzał. Wesołych Świąt - uśmiechnęłam się do nieco, no dobra do bardzo zszokowanego Christophera. Ułamałam opłatek i przytuliłam go.
-Życzę Ci także, żebyś w końcu poznał uczucie, bycia z prawdziwą kobietą - te zdanie szepnęłam mu do ucha, zrobił się cały czerwony, a ja nie mogłam wytrzymać ze śmiechu. Usiadłam do stołu, siedziałam obok Uckera więc się trochę z nim podroczę. Nałożyłam sobie furę jedzenia na talerz.
-Ty naprawdę tyle zjesz? - spytał wlepiając wzrok w mój posiłek.
-Tak, wiesz żeby mieć tak ponętne kształty muszę się dobrze odżywiać, nie jem tylko sałaty jak moja siostra, spójrz na nią sama skóra i kości, toż to nawet biustu nie ma, za co Ty się łapiesz w nocy - myślałam, że wybuchnę po raz kolejny śmiechem, ale tym razem go opanowałam. Mniej więcej w tak zabawnej atmosferze minęła mi cała kolacja, co chwila moje cenne uwagi lądowały w stronę Uckera i mojej ukochanej siostry. Udałam się do swojego dawnego pokoju, nie wiem czy wspominałam ale dziś na noc zostaliśmy u mamy, w końcu jutro rano czeka nas śniadanie, więc nie było sensu wracać. Otworzyłam szafki i ucieszyłam się, moje dawne ciuchy nadal tutaj były. Wyjęłam krótkie dresowe spodenki, tak one były niesamowicie krótkie, od ostatniej wizyty nieco urosłam. Na to założyłam, coś w stylu sportowego krótkiego topu. Rzuciłam się na łóżko, odpaliłam telewizor i przeglądałam wszystkie możliwe kanały, szukając czegoś normalnego do obejrzenia, jednak nic nie było. Zostawiłam na jakimś muzycznym kanale, na którym nie puszczali rewelacyjnej muzyki, ale dało się jej posłuchać. Nagle drzwi w moim pokoju się otworzyły, a w nich stanął nieco zmieszany Ucker, pewnie speszył się na mój widok.
-Czego chcesz? To, że życzyłam Ci prawdziwej kobiety, to nie znaczy, że ja mam nią być - koniec miłej Dulce, już po kolacji więc mogę wrócić do normalności, mówiąc normalność, myślę zołzowatość.
-Ty jesteś na mnie niesamowicie napalona, ale wybacz ja nie lubię dziewczynek - chyba się przesłyszałam, on jest jakiś niepoważny! Niech najpierw myśli, a później mówi. Takich głupot dawno nie słyszałam.
-Żartujesz sobie ze mnie? Proszę Cię jesteś żałosny, czego chcesz?
-Lena nie ma tutaj swoich ciuchów, więc chciała żebyś jej coś pożyczyła.
-Serio ona myśli, że dam jej cokolwiek swojego? Dobry żart! Ale spokojnie zawsze może spać nago, przecież nie ma się czego wstydzić i tak nic tam nie ma - dumna z siebie wstałam z łóżka, podeszłam do drzwi.
-A teraz patrz, tutaj masz taki wielki prostokąt przez który możesz wyjść - uśmiechnęłam się i już chciałam pociągnąć za klamkę, gdy Ucker znalazł się przy mnie.
-Tak, a Ty masz się czego wstydzić ? - spytał i szybko przyciągnął mnie do siebie. Na początku nie skojarzyłam o co mu chodzi, ale później do mojej malutkiej główki wpadło co przed chwilą mu mówiłam.
-Moje ciało jest idealne, więc muszę je chronić przed takimi napaleńcami jak Ty kochanie - uśmiechnęłam się odpychając go od siebie. Ponownie podeszłam do drzwi, tym razem je otworzyłam.
-Żegnam Pana - uśmiechnęłam się.
-A co z ubraniem?
-Wyraziłam już swoje zdanie, proszę abyś wyszedł - chyba wiedział, że nie wygra dlatego wyszedł. Byłam z siebie dumna, ale w sumie to dosyć normalne zachowanie z mojej strony, więc powinien przywyknąć.

3 MIESIĄCE PÓŹNIEJ
Nie wyobrażacie sobie ile się zmieniło, oczywiście wcale nie na lepsze. Nadal mieszkam z moją siostrzyczką i jej przydupasem. Tak dokładnie go nazwałam, przecież na miano nikogo lepszego nie zasługuje. W końcu nie ma swoje mózgu. Od Świąt między nami nie dochodzi do żadnych normalnych rozmów, każda jedna kończy się większą kłótnią i tak wkoło. Wiem, że to moja wina, ale ja inaczej nie umiem. Zdałam sobie sprawę, że nie umiem znieść myśli, że on jest z nią. Zakochałam się jak głupia nastolatka, a on ma mnie gdzieś. Nie widzi świata poza moją siostrą, każdy dzień gdy widzę ich szczęśliwych jest dla mnie niesamowitym ciosem, takim prosto w serce. Ale muszę wam coś powiedzieć, oni się zaręczyli.... A moja siostra co zrobiła? Poleciała do tatusia, że chce mieć miesięczny wieczór Panieński. Nawet nie wiem czy coś takiego istnieje? Ale mój starszy opłacił jej oraz tym pustakom (czytaj jej koleżaneczki) pobyt w pięcio gwiazdkowym hotelu na Hawajach. Tam przez cały ten miesiąc ona wraz z dziewczętami będzie się zabawiała. Ucker zostaje tutaj, no bo jak miałaby zabrać chłopaka na panieński ? Chciała mnie zabrać ze sobą, ale nie mam zamiaru bawić się w tępe idiotki, dlatego zostaje tutaj. Lena na szczęście wyjeżdża już jutro, więc będę miała z głowy jej osobę, przez miesiąc muszę doprowadzić do tego, że ich ślub się nie odbędzie !



Witam was :) 
Kolejny szybciej, bo dziś rano usiadłam i pierwszy raz od 2 (?) miesięcy napisałam coś na to opowiadanie. Nie będę pisać nic więcej, bo znowu powstanie tutaj drama. Także miłego :)

sobota, 16 lipca 2016

Es Un Drama - Rozdział 4

Czułam jak mój brzuch zaczyna powoli wracać do normalnego stanu. Wzięłam głęboki wdech i wstałam. Od razu podeszłam do umywalki i opłukałam buzię. W drzwiach nadal stał ten idiota. Na początku nawet go polubiłam, ale on jest dokładnie takim samym frajerem jak moja siostra, za czym idzie to że go po prostu nie będę trawić. Podobnie jak wczorajszego alkoholu.
-Co się tak patrzysz? Już masz co mi wypominać przez następne 10 lat - stałam do niego tyłem, widząc tylko jego odbicie w lusterku.
-Tu nie chodzi o sensacje. Czy Ty na prawdę nie widzisz co robisz ze swoim życiem? Odtrącasz wszystkich którzy Cię otaczają, w końcu zostaniesz sama - podniósł lekko głos, czy on na prawdę uważał że jak wysili trochę swoje struny głosowe, to coś zmieni? Szczerze jego zdanie mało mnie obchodziło, dlatego odwróciłam się do niego, a na mojej twarzy widniał jeden z moich chytrych uśmieszków.
-Na prawdę wzruszyłam się, ta przemowa była taka uczuciowa. Wiesz skoro tak odtrącam wszystkich to bardzo bym Cię prosiła o jedną rzecz...WYNOŚ SIĘ ! - ostatnie dwa słowa wykrzyczałam.
-Twój krzyk mnie nie rusza - nadal stał oparty o te cholerne drzwi.
-Wyjdziesz sam, czy mam Ci pomóc?!
-Z chęcią skorzystam z twojej pomocy. O właśnie pamiętaj za tydzień są Święta, więc lepiej się nie upij, bo nie chcemy nie miłej atmosfery przy stole - teraz to on był górą, co w przypadku mojej osobowości w ogóle nie powinno mieć miejsca.
-Wynoś się - podeszłam do niego i zaczęłam pchać z całej siły w stronę drzwi, ja nie wiem ile on ważył, ale jednego jestem pewna - był bardzo ciężki. Wtedy zaczęłam go okładać pięściami, tak tak ja wszystko załatwiam agresją, bo najlepszą obroną jest atak. W końcu po naprawdę długich przepychankach udało mi się, i pozbyłam się wrednego kleszcza z pokoju.

TYDZIEŃ PÓŹNIEJ
To już dziś. Od rana szykuje się na te cholerną kolację wigilijną. Wszyscy (czyt. Ja, Christopher i Lena) jedziemy do rodziców. Mam problem, bo nie wiem czy ubrać się elegancko i seksownie, czy raczej elegancko i z klasą. Na wieszaku wiszą dwie sukienki, jedna czarna, a druga purpurowa. Teraz to dopiero mam zmartwienie. Muszę wam też powiedzieć, że od tamtego zdarzenia nawet słowem nie odezwałam się do Christophera i Leny. Siedziałam cały tydzień w pokoju, wychodziłam tylko po coś do jedzenia i żeby otworzyć drzwi Anahi, która mnie odwiedzała.
-Dulce długo jeszcze za 20 minut wyjeżdżamy!? - krzyczała z dołu moja zrzędliwa siostra. Fakt już miałam makijaż, zrobione loki, ale za nic nie mogłam wybrać żadnego ubioru. Siedziałam z 10 minut w samej bieliźnie i wgapiałam się dalej w ten jeden punkt.
-Ile jeszcze mamy na Ciebie... - i tu urwał, słyszałam jak przełyka ślinę. Tak to był Christopher. Cóż w takim stanie to jeszcze mnie nie widział. Miałam na sobie czarny biustonosz z czerwoną tasiemką, która go ozdabiała.
-Co na mnie? Widzisz jaki ja mam tu problem, a Ty się przejmujesz tym, że musimy już iść - wskazałam na dwie sukienki. Podeszłam do drzwi, i je zamknęłam.
-Którą mam ubrać? - spytałam Christophera, w końcu jest mężczyzną więc powinien mieć jakiś gust.
-Uważam, że w obu będziesz wyglądać nieziemsko - zdziwiły mnie jego słowa, odwróciłam się, ale nie sądziłam że jest tak blisko. Mój oddech gwałtownie przyspieszył, ręce zrobiły się mokre. Ja nie wiem co się ze mną stało, ale cały świat aż zawirował. Wtedy w mojej głowie zagrzmiało i wróciłam na  ziemię.
-To, w której będzie lepiej?
-Czarną - szepnął mi do ucha, a ja w środku aż cała zadrżałam. Zdjęłam z wieszaka czarną sukienkę i włożyłam ją przez głowę, im bardziej ściągałam ją w dół tym bardziej opinała moje ciało, tak to była opcja: elegancko i seksownie. Plecy były praktycznie odkryte, jedyne co je zasłaniało to 3 szersze gumki, które przechodziły poziomo. Wzięłam z toaletki wystawny naszyjnik, który dostałam od rodziców na 18 urodziny.
-Mógłbyś? - od razu zrozumiał, podszedł i zapiął mi naszyjnik. Odwróciłam się i posłałam mu szczery uśmiech.
-Dziękuje.
-Ładniej wyglądasz jak się uśmiechasz, niż jak chodzisz i wrzeszczysz - nie miałam zbytnio ochoty na kolejne kłótnie, dlatego przyjęłam to jako żart i ponownie się uśmiechnęłam. Wsunęłam jeszcze wysokie szpilki, wzięłam czarną skórzaną kurtkę i wraz z Chrisem zeszłam na dół.
-Woo kochanie jak pięknie wyglądasz - podszedł do mojej siostry i złożył na jej ustach pocałunek. Szczerze, aż mnie zemdliło.
-Możemy już jechać? - jednak oni wcale nie zwracali na mnie uwagi.
-CHCE JUŻ JECHAĆ! - krzyknęłam i tupnęłam nogą. Wiem, że dosyć dziecięce zachowanie, taka już jestem, nic na to nie poradzę. Wyszłam z domu i trzasnęłam drzwiami. Było dosyć, no dobra było bardzo zimno, a ja geniusz Dulce nie założyłam nawet rajstop. Stałam i trzęsłam się z zimna. Po 5 minutach, zakochana para w końcu wyszła.
-Jak chcecie się mnie pozbyć to powiedzcie wprost, nie chce zamarznąć na śmierć - i już koniec miłej Dulce, ale no sami mi przyznacie racje, przecież oni mnie ciągle tylko prowokują do kłótni. Łaskawiec w końcu otworzył mi samochód, a ja od razu wpakowałam się na przód, przez co moja ukochana siostrzyczka musiała siedzieć z tyłu. Włączyłam radio i pogłośniłam na maksa, śpiewając swoją ulubioną piosenkę, która dziwnym trafem akurat leciała.
-Ładnie śpiewasz - krzyknął Chris, w końcu jakby powiedział to normalnie to pewnie bym nie usłyszała. Nie zareagowałam, stwierdzam że już nie może być takiej sytuacji, że uśmiechnę się do niego, niech nie myśli sobie że jest jakimś bóstwem. Po 20 minutach dojechaliśmy na miejsce. Wysiadłam pierwsza i nie czekając na nich weszłam do domu, od razu czułam jak odmarzają mi nogi, niezbyt przyjemne uczucie.
-Córciu już jesteście - moja mama wybiegła z salonu i mocno mnie przytuliła. Nie wiem czy już wam wspominałam, ale od zawsze moja mama bardziej faworyzowała mnie, a ojciec wprost ubóstwiał Lene. Weszłam do salonu i jakoś bezuczuciowo przywitałam się z moim ojcem. Poszłam do łazienki poprawić makijaż, miałam całe czerwone nogi, tak strasznie piekły. Teraz powinnam z całej siły znokautować gołąbeczki, bo to ich wina. Gdy już wyszłam wszyscy stali przy stole, czekając na mnie. Podeszłam do swojego miejsca, które miałam obok Christophera. Moja mama wzięła opłatek i wszystkim podała, sama na  początku złożyła takie ogólne życzenia i później wszyscy podchodzili do siebie osobno. Niestety doczekałam się także mojego ojca.
-Córciu życzę Ci tego, żebyś w końcu wydoroślała, znalazła sobie mężczyznę, który Cię upilnuje i uspokoi, wszystkiego najlepszego - o jakie miłe życzenia, czego ja mogłam się spodziewać. Chciałam mu odpowiedzieć, że życzę mu aby na jego pogrzebie było jak najwięcej osób, ale wtedy ugryzłam się w język i wysiliłam się na coś milszego. Później była Lena, dla niej też znalazłam parę miłych słów, cóż nie było to może za szczere ale zawsze coś. Została mi ostatnia osoba, właśnie do mnie szedł, przełknęłam ślinę, wzięłam głęboki oddech i również ruszyłam w jego stronę.




Witajcie!
Jeju jest nowy, aż sama w to nie wierzę. Ja tak je dodaje, a coraz mniej w zapasie mi zostaje, a co gorsze - nic nie piszę. W sumie nie wiem czym to jest spowodowane, wasze zainteresowanie tym co piszę też jest już minimalne. Kiedyś wchodząc tu miałam 10 komentarzy, setki wyświetleń, a teraz pustki. Jak tak dalej będzie to nie widzę chyba za bardzo kontynuowania tego. Wiecie jak to jest jak ktoś nie docenia waszej pracy itp... Cóż mimo wszystko dziękuje tym którzy tu nadal są ;)

środa, 6 lipca 2016

Es Un Drama - Rozdział 3

Podeszła do niego i palcem przejechała po jego klatce, o dziwo nie odepchnął jej tylko stał jak zahipnotyzowany.
-Pomyśl jakby to było zobaczyć taką kobietę jak ja w sypialni, w bieliźnie albo bez niej - wyszeptała kusząco do jego ucha, lekko je przygryzając.
-Masz racje możesz tylko o tym myśleć - uśmiechnęła się szeroko, fakt wyśmiała go wprost w jego twarz.
-Chciałbyś co? - zadała pytanie, na które nawet nie chciała uzyskać odpowiedzi. Zgarnęła torebkę, która leżała na sofie i wyszła kręcąc biodrami. Przed domem czekała na nią już zaparkowana taksówka, którą wcześniej zamówiła. Podała adres i odjechała. Jak się wcześniej umówiły Anahi czekała już pod klubem. Dziewczyna była śliczna, blondynka ubrana w krótką czerwoną spódniczkę i czarną obcisłą bluzkę, przywitały się buziakiem w policzek i weszły razem do klubu. Można powiedzieć, że zapowiadała się bardzooo długa noc.

Spała jak zabita, tak jak wcześniej się zapowiadało, wróciła do domu bardzo późno, a w sumie to nad ranem. Nie musiała pracować, uczyć się czyli podsumowując całe życie miała usłane różami, pieniądze raz w tygodniu wpływały na jej konto i to wcale w nie małych sumach. Nawet gdyby ojciec się zbuntował i nie chciał wysłać jej pieniędzy, zrobiłaby to matka, która ma zbyt uczuciowe serce. Oczywiście zawsze tłumaczy to tym samym argumentem: To moje dziecko i muszę o nią dbać.
-Wstawaj księżniczko śniadanie - krzyknęła dosyć wrednym tonem, wprost do ucha Dulce.
-Wynoś się - od razu wiedziała, że to Lena, nie wyobrażacie sobie o ile to krzyknięcie spotęgowało nienawiść Dulce, w stosunku do siostry.
-Albo zejdziesz po dobroci, albo użyję drastycznych środków.
-Wal się - zakryła głowę kołdrą, myślała że to już koniec tych głupich starań Leny, ale przeliczyła się po chwili zerwała się z łóżka jak opętana, co się dziwić dostała w prezencie wazon zimnej wody na głowę.
-Ty jesteś popierdolona - rzuciła się na nią i zaczęła szarpać za włosy, może nie wyglądała na taką ale była strasznie waleczna. Nie całe 160 cm wzrostu, lekko powyżej 45 kg, a waleczna niczym nie jeden zapaśnik. Dulce siedziała okrakiem na siostrze okładając ją na oślep, wcale nie miała zamiaru przestawać. Pewnie zmasakrowałaby ją do końca, gdyby nie znalazł się pewny brunet, który ją odciągnął.
-Zostaw mnie - krzyczała szarpiąc się i kopiąc na oślep, miała nadzieję że jeszcze jakimś cudem uda się jej trafić bezbronną Lene.
-Zboczeniec, co wczoraj było Ci mało, że przyszedłeś popatrzeć i pomacać, kobietę w bieliźnie -właśnie taki mały szczegół Dulce była w samej bieliźnie wczoraj, a raczej dziś nie miała siły żeby się przebrać w coś stosowniejszego.
-O czym ona mówi? - spytała podnosząc się z podłogi, poobijana blondynka.
-Nie mam pojęcia, chodźmy kochanie. A Ty ubierz się i zejdź w końcu na to śniadanie - powiedział już surowszym głosem nasz bohater.
-Jesteście siebie warci, banda idiotów - krzyknęła rzucając jeszcze czymś co miała pod ręką w drzwi. Poszła do łazienki, gdy zobaczyła swoje odbicie w lustrze przestraszyła się, makijaż rozmazany, na nogach siniaki, od tańca po różnych blatach, a włosy w totalnym nie ładzie. Wzięła prysznic, włosy spięła w kucyka, ubrała się w krótkie dżinsowe spodenki i crop top. Zeszła na dół, cóż za kultura nikt nawet nie ruszył śniadanie, wszyscy czekali aż pojawi się królewna.
-Cóż za kultura - chciała przygryźć im, jednak nie bardzo jej to wyszło, ponieważ oddali jej 2x mocniej, a raczej Christopher oddał.
-To coś czego Tobie brakuje - nie odzywając się usiadła przy stole, była cała blada, nie miała ochoty jeść, było jej nie dobrze, co tu dużo mówić wielkość wypitego alkoholu, dała jej się we znaki.
-Jadę dziś do rodziców jedziesz ze mną? - mimo rannej bójki Lena zachowywała się normalnie w stosunku do Dulce.
-Po co? Chcesz naskarżyć na mnie? Chcesz upokorzyć? Droga wolna, jedź sama, chociaż nie. Weź ze sobą swojego kundla - ostatnie słowo powiedziała nieco głośniej, odeszła od stołu i pobiegła na górę. Miało to wyglądać na to, że się obraziła, a tak poważnie zakręciło ją w żołądku, więc musiała jak najszybciej znaleźć się w swojej łazience. Siedziała tam już z dobrą godzinę i nie zanosiło się na to, żeby miała z niej wyjść. Ciągle wymiotowała, cóż tak się kończy zatrucie alkoholem.
-Czemu taka jesteś? - usłyszała za sobą głos, którego spodziewała się najmniej. Odrywając się na chwilę od swojego zajęcia, wstała, przepłukała twarz zimną wodą, i wtedy stanęła na wprost osoby, która ośmieliła się zakłócić jej prywatność.
-Co Cię to w ogóle obchodzi? Jakim prawem stoisz w mojej łazience? Jakim prawem się do mnie odzywasz? Ktoś Ci pozwolił wejść? Nie wydaję mi się, żebym wyraziła na to zgodę. To świadczy o totalnym braku kultury... - już chciała dalej kontynuować swoją przemowę, gdy ponownie zawirowało jej w brzuchu i w przeciągu sekundy, ponownie jej głowa znalazła się nad toaletą, wtedy poczuła jak ktoś odgarnia jej włosy do tyłu, już nie mówiła nic. W końcu nawet nie miała jak.

HALO, HALO :) 
Witam was po długim czasie. Mówiłam, że was nie zostawie. Mnie tak łatwo się nie pozbędziecie. Fakt jestem tu rzadziej, a nawet bardzo rzadko, ale mam bardzo dużo obowiązków. Mam nadzieję, że i wy jesteście tutaj ze mną. No kochani meldujemy się w komentarzach!