niedziela, 28 grudnia 2014

Zakazany Owoc - Rozdział 25

-Bo ja zrobiłam coś sama, bez ustalenia z Tobą - powiedziałam i spojrzałam na niego, był lekko zdziwiony, ale też spokojny co było u niego rzadkością.
-To powiesz mi w końcu co takiego zrobiłaś ?
-Byłam dziś u adwokatka i złożyła papiery rozwodowe- ponownie spojrzałam niespokojnie na Uckera, na jego twarzy zagościł szczery uśmiech. Od razu przyciągnął mnie do siebie i mocno przytulił, przez chwilę nawet zastanawiałam się czy nie chce on mnie przypadkiem udusić czy coś w tym stylu, jednak szybko odgoniłam od siebie te myśli. Siedzieliśmy tak może z 10 minut, a on nadal lekko kołysał mnie w swoich ramionach.
-Nic nie powiesz? - spytałam nadal trzymana w ramionach Uckera.
-Jesteś najcudowniejszą osobą, którą dane mi było spotkać w życiu -po jego słowach do moich oczu napłynęły łzy, nie chciałam żeby je widział więc mocniej wtuliłam się w jego ramiona. Teraz już po moich policzkach spływały tysiące łez szczęścia. Od zawsze marzyłam o takiej chwili, w której będę siedziała z mężczyzną którego pokocham równie mocno, a nawet bardziej niż Pabla. Na domiar szczęścia mam jeszcze dziecko, które jest moim skarbem.
Długo siedzieliśmy, później przebyliśmy przez poważną rozmowę, a na sam koniec zasnęliśmy wtuleni w swoje ramiona. Obudziłam się jeszcze w środku nocy, a tak właściwie to obudziła mnie Bell. Poszłam do pokoju i tak jak się domyśliłam moja księżniczka zgłodniała, wzięłam ją na ręce i usiadłam na fotelu po czym zaczęłam karmić. Nie zajęło mi to dużo czasu, a Bell usnęła gdy trzymałam ją na rękach. Wsadziłam ją delikatnie do łóżeczka, a sama udałam się do kuchni. Cała ta sytuacja kompletnie wybiła mnie ze snu, wiedziałam, że już nie zmrużę oka. Siedziałam z kubkiem gorącej herbaty i wpatrywałam się uważnie w miasto, praktycznie nikogo nie było, no ale co się dziwić mamy godzinę 4:30. Siedziałam tak i myślałam, w sumie taka pora jest najlepsze na głębsze przemyślenia, nikt Ci nie przeszkadza i możesz w spokoju wszystko poukładać. W mojej głowie plątały się myśli, które oczywiście dotyczyły Uckera, mimo tego, że jest przy mnie i kocha mnie to mam pewne obawy. Nie wiem nawet czym są spowodowane przecież nie powinnam w niego wątpić. No bo co będzie jeśli kiedyś mu się odwidzę i znajdzie sobie kolejną? Zostanę wtedy sama z Bell i nie dam sobie rady, a jak by nie patrzeć Juan byłby przy mnie na zawsze, no bo jaka inna kobieta by go chciała? Zanim się zorientowałam herbata wystygła, a zegarek pokazywał godzinę 7:30. Wiedziałam, że za chwilę obudzi się Ucker dziś miał być wcześniej w pracy. Leniwie zsunęłam się z parapetu i otworzyłam lodówkę, w której jak można się domyślić nie było nic oprócz światła. Weszłam do sypialni najciszej jak potrafiłam, otworzyłam szafę i wyjęłam z niej dresy i obcisły top. Szybko ubrałam się i wyszłam po podstawowe produkty spożywcze. Pocieszał mnie fakt, że sklep był bardzo blisko i już po chwili w nim byłam. Dziś na dworze nie było zbyt przyjemnie, padał straszny deszcz, a ja zapomniałam parasola. Najgorsze było to, że ciągle miałam wrażenie, że ktoś za mną idzie i mnie obserwuje, jednak przecież nie mogłam się przejmować każdą moją fanaberią. Kupiłam jakieś bułki i inne rzeczy. Wyszłam ze sklepu, już prawie byłam pod klatką, gdy na mojej drodze stanęła jakaś osoba. Podniosłam lekko i niepewnie głowę do góry i ujrzałam Juana. W pierwszej chwili się przestraszyłam, jednak już po nie długim momencie cały strach uciekł, a zastąpiła go złość i zdziwienie.
-Co Ty tu robisz? Śledzisz mnie? - powiedziałam dość głośno, a on stał i wpatrywał się we mnie, a dokładnie w moje ciało. Co mu się dziwić przez ten cholerny deszcz moja bluzka zaczęła bardzo prześwitywać.
-Mówię coś do Ciebie- krzyknęłam
-Nie kochanie ja przepraszam wróć do mnie, przecież byliśmy tacy szczęśliwi, a bez Ciebie moje życie ono nie ma sensu -przez chwilę nawet zrobiło mi się go żal, jednak nie miałam zamiaru zagłębiać się w jego cierpienie. Jeszcze raz popatrzyłam na niego i wyminęłam. Myślałam, że da mi po prostu odejść, ale nie to nie w stylu Juana. Pociągnął mnie za rękę i z powrotem stałam twarzą w twarz z nim.
-Czego Ty ode mnie jeszcze chcesz?- spytałam dość spokojnie, ale uwierzcie mi musiałam się bardzo opanowywać.
-Wróć do mnie Duli- to co robi jest żałosne czy on naprawdę nie może zrozumieć, że ja nie chcę z nim być?
-Nie, a teraz przepraszam ale mam inne problemy- powiedziałam i wyrwałam się z jego rąk, ale i tym razem nie miał zamiaru mi odpuścić.
-Pójdziesz po dobroci czy naprawdę muszę pomóc Ci siłą? - o nie to już podchodziło pod groźby on jest jakiś psychiczny, przecież nie zmusi mnie do bycia ze sobą.
-Daj spokój i proszę Cię zostaw mnie w spokoju, bo swoim zachowaniem jeszcze bardziej obrzydzasz mi swoją osobę - mówiłam spokojnie, doskonale wiedziałam, że krzyk i tak nic tutaj nie pomoże.
-To wróć do mnie ! - i ponownie krzyknął, tego było za wiele.
-Zostaw mnie w spokoju, nigdy nie chciałam z tobą być zawsze znosiłam Ciebie, bo potrzebowałam twoich pieniędzy nie Ciebie! - tym chyba go rozwścieczyłam mocno mną szarpnął, spodziewałam się że mnie uderzy bądź coś takiego, a on mnie pocałował? Wtedy usłyszałam jak drzwi mojej klatki się otwierają, a z niej wybiega wściekły Ucker. Trzeba chłopakowi przyznać, że ma wyczucie czasu zawsze pojawia się wtedy kiedy go potrzebuję. Już po chwili odepchnął ode mnie Juana, ale w sumie zdziwiło mnie jego zachowanie, bo wcale nie zaczął go bić tylko od razu mnie objął, a w stronę Juana rzucił tylko parę gróźb i wyzwisk. Otulona w ramionach Uckera szłam z nim do domu, mój oddech powoli się uspokajał, a serce zwalniało i zaczynało bić normalnym tempem. Po chwili siedzieliśmy już w domu, byłam cała przemoczona. Trzęsłam się z zimna, ale nic z tym nie robiłam. Siedziałam ze wzrokiem pusto wbitym w podłogę, a Ucker rzucił zakupy gdzieś w kąt, wziął swój telefon i z tego co się zorientowałam zadzwonił do pracy i wziął sobie dziś wolne. Poczułam jak Ucker bierze mnie na ręce. Chwilę później stałam pod prysznicem, a Ucker zdejmował moje ciuchy, nie przeszkadzało mi to w sumie było mi już wszystko jedno, ciągle w głowię miałam groźby Juana, nie wiedziałam co może mu przyjść do głowy, on jest psychiczny. Poczułam ciepły strumień wody, który zalewał moje całe ciało oraz ręce Uckerka, który podstępnie dotykał każdy skrawek mnie. Czemu podstępem? Bo podobnież mnie mył. No ale mniejsza z tym, gdy byłam już ,,umyta", wytarł mnie i ubrał w ciepłe i suche ciuchy. Nawet mu nie podziękowałam tylko wyszłam z łazienki i udałam się do pokoju Bell, tak słodko spała. Ona to jednak miała szczęście, nie zdawała sobie sprawy z tego co teraz dzieję się w moim życiu, była taka bezbronna. Wzięłam ją na ręce i usiadłam na puchatym dywanie, siedziałam tak, a z moich oczu zaczęły lecieć łzy. Potwornie bałam się o życie swojej i mojej córeczki. Po chwili poczułam czyjeś ręce mimo, że doskonale wiedziałam do kogo należały to nerwowo odwróciłam się. Nie wiem czemu to taka trauma.
-Nie bój się to tylko ja - powiedział i zabrał Bell po czym odłożył ją z powrotem do łóżeczka, a ja nadal siedziałam i płakałam. Usiadł przy mnie i mocno objął, wtedy pękło coś we mnie mój płacz stał się 2 razy mocniejszy. Gdy uspokoiłam się spojrzałam na Chrisa, który cierpliwie czekał na ten moment.
-Już lepiej?- spytał czule, a zarazem z troską w głosie. Nie wiem jak on to robi, ale gdy słyszę jego głos od razu robi mi się lepiej na sercu.
-Boję się - mówiłam z przerażeniem, a do moich oczu ponownie napłynęły łzy, jednak tym razem nie pozwoliłam im spłynąć.
-Nie masz czego jestem z Tobą i nie dam Cię skrzywdzić.
-Teraz jesteś, a co będzie za 5 lat? - spytałam niepewnie nie chciałam sprawić mu przykrości.
-Będę z Tobą do końca naszych dni rozumiesz? Nigdy Cię nie zostawię, to Ty nauczyłaś mnie kochać, a jedyna osoba która jest w moim sercu to Ty, nigdy to się nie zmieni chociaż miałabyś mnie dosyć to i tak zostanę z Tobą. Tworzymy rodzinę Ja, Ty i nasza córeczka, a jak tak dalej pójdzie to do 50 będziemy mieli tuzin dzieci. Mimo tego, że jesteś uparta trochę wredna, czasem nie do zniesienia to i tak jesteś urocza, a no i niezwykle seksowna. Kocham Cię rozumiesz? -tego się nie spodziewałam po jego słowach z moich oczu poleciały łzy, ale już nie te łzy strachu i bezsilności, a szczęścia. Teraz moje poranne przemyślenia nie miały nic do rzeczy.
-Ja też Cię kocham -powiedziałam przez łzy, która zalewały wręcz moje rumiane policzki, już nic nie powiedziałam więcej, a w sumie uniemożliwiły mi to usta Uckera, który zachłannie całował moje usta, a już później każdy skrawek mojej twarzy i ciała. Odsunęłam się od niego.
-Teraz jestem szczęśliwa- powiedziałam i przytuliłam się do niego.

No to na tym zakończymy :) Jutro bądź pojutrze dodam jeszcze epilog :) I tak zakończę Zakazany Owoc, a przynajmniej jego pierwszą część :* Haha miałam się nie wygadywać upss xd.
No więc dziś nie piszę dedyków, bo byłoby to nie sprawiedliwe :) Chciałam wam wszystkim podziękować za czytanie tego opowiadania, bo każdy czytelnik jest dla mnie wielką motywacją do pisania kolejnych rozdziałów i opowiadań :) Tak na marginesie nowe już mam zaczęte i nie długo zacznę publikować :) Więc w takim razie bardzo wam dziękuje za to, że jesteście ze mną i zaglądacie na bloga :* 

9 komentarzy:

  1. Ten Juan to psychopata! On nie rozumie ze ona była z nim tylko dla forsy?! Durny ten Juan jakby to ujął Król Julian. Ogólnie rozdział świetny *.* i to wyznanie Uckera mmm..... rozpływam się. Pocieszyłaś moją podusię tym rozdziałem, bo przez Pelasie sie na mnie obraziła ale teraz jest juz dobrze :) czekam na epilog i kolejne opowiadanie :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To się mega cieszę, że twoja podusia się cieszy hahah :) Wiem też jestem wściekła tym co napisała z resztą chyba widać po moim komentarzu u niej :)

      Usuń
    2. A ja myślałam ze to Juan i obaj Uckerzy są napaleńcami ale tamten to przesadził co moze potwierdzić moja podusia :D

      Usuń
  2. No więc... Potwierdzam moją wcześniejszą tezę, że Juan jest psychiczny :-\ Biedna Dula, nie dziwię się, że się go boi. Ale cieszę się, że w końcu jest szczęśliwa ❤ Wyznanie Uckerka takie słodkie ❤ Mimo, że wiedziałam, że to ostatni rozdział, to aż upusciłam tableta, jak to przeczytałam xD Na dziś koniec, komentarz taki krótki, bo mnie Becia pogania, haha :-*

    OdpowiedzUsuń
  3. Smutno mi bo to już koniec tego opowiadania. Jednak cieszy mnie fakt że Dul i Ucker są zakochani i tworzą pełną rodzinę. Juan to debli jest to jakiś stary zgred, który myśli że poleci na niego młoda kobieta. Ucker jak zawsze pojawia się w odpowiedniej chwili i to mi się w nim najbardziej podoba zawsze jest tam gdzie trzeba. Twój rozdział poprawił mój stan psychiczny bo opowiadanie Pelasi kompletnie mnie rozsypało dziękuję. Mam nadzieje że pojawi się druga cześć zakazanego owocu :) no i oczywiście czekam na epilog ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. WYJEEEEEEEEEEEEEEEEEEEE ;ccccc

    OdpowiedzUsuń
  5. czekam na epilog i dalsza czesc;))) swietny rozdział;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje :) Epilog już niebawem, a na dalszą część trzeba trochę poczekać :*

      Usuń
  6. Najbardziej obawialam się tego, ze Juan zrobi cos jeszcze, albo ktoś inny zakłócić ich miłość, ale dobrze ze tak się to skończyło ;) Juan powinien trafić na oddział psychiatryczny i to jak najszybciej. Bardzo się cieszę, ze Dulce jest szczęśliwa, a Ucker się zmienił ;)
    Czekam na cos nowego, juz nie mogę się doczekać! ;)

    OdpowiedzUsuń