sobota, 25 lipca 2015
Zakazany Owoc cz.2 - Rozdział 14
-Mamusie głowa boli i przytula się do mnie, żeby przestała ją boleć - powiedział głaszcząc mnie po głowie. Stałam w bezruchu, bo bałam się że gdy zaprzeczę znów oberwę i to mocniej.
-Mamusiu boli Cię głowa? - czułam na sobie wzrok mojego skarba, słyszałam lekki lęk w jej głosie. Nie mogłam dać jej, żadnych powodów do zmartwień.
-Tak strasznie Bell idź się półóż - próbowałam ją wygonić do pokoju co wcale nie było zbyt proste.
-Mamusiu, ale ja nie mogę zasnąć poczytasz mi?
-Ja się położę, ale Tatuś zaraz ci przyjdzie poczytać - stałam nadal w ramionach Uckera, ze strachu nawet się nie ruszyłam. W sumie teraz to nawet bałam się złapać głęboki oddech.
-Dobrze. Ale mamusiu ta głowa musi Cię bardzo boleć skoro płaczesz - usłyszałam. jak Bell wychodzi z pokoju. Wtedy Ucker puścił mnie i spojrzał na mnie z taką pogardą, nigdy wcześniej nie widziałam tego w jego oczach.
-Ciesz się, że weszła Isabell, nie wiedziałem że jesteś taką puszczalską dziwką - jak on tak może mówić, nie wysłuchał mnie nawet a osądza. Nigdy go nie zdradziłam. Byłam przygotowana na kolejne ciosy, kiedy on wyszedł i zostawił mnie samą. Zamknęłam delikatnie drzwi, bałam się że trzaśnięcie jeszcze go zdenerwuje. Zsunęłam się przy drzwiach, ukryłam twarz w rękach i zaczęłam cicho łkać. Cała twarz mnie bolała, chociaż nie lepszym określeniem jest szczypie. Wszystko mnie szczypało, nie miałam nawet odwagi, żeby podejść do lusterka i zobaczyć swoje odbicie. Ciągle się zastanawiałam czym sobie zasłuzyłam na takie traktowania, wiem że ja też nie zawsze bywałam w porządku do Juana, ale do Uckera zawsze. Właśnie Juan, może on mi pomoże. Nie chce znów do niego wracać, ale nie wiem czy to nie byłoby najlepszym rozwiązaniem dla mnie i Bell. Nie sądze, aby na nią podniósł rękę, chociaż kiedyś nie sądziłam że i na mnie podniesie. Straciłam już ochotę na kąpiel, założyłam wcześniej przygotowaną pidżamę. Otworzyłam drzwi i uważnie rozglądałam się po pokoju. Ucker leżał na łóżku, nie miałam pojęcia czy śpi czy nie, więc cicho wyszłam i najdelikatniej jak potrafiłam weszłam na łóżko. Położyłam się i zwinęłam zajmując dokładnie kawałek łóżka. Nawet się nie przykrywałam, było mi zimno ale nie chciałam ryzykować ewentualnym obudzeniem Uckera. Zasnęłam w mgnieniu oka. Rano obudziłam się przykryta kołdrą, nie wiem jak to się stało ale na pewno nie zrobiłam tego sama. Spojrzałam ostrożnie na miejsce obok mnie, leżał tam Ucker który intensywnie się we mnie wpatrywał. Przez jeden moment w moim całym ciele pojawiło się milion skurczy, które uniemożliwiły mi powiedzenie słowa, czy wykonanie jakiego kolwiek ruchu. Patrzyłam na niego wyczekując kolejnego ciosu, bądź jakiś wulgarnych słów tyczących się mojej osoby.
---------------------------------+-----------
Hej !
Pozwolicie, że powyższy rozdział zostawię bez komentarza hahhaha ♥♥♥♥
niedziela, 19 lipca 2015
Zakazany Owoc cz.2 - Rozdział 13
-Jak zawsze implusywna, nic się nie zmieniłaś - gdy usłyszałam ten głos, przez moje ciało przeszedł natychmiastowy paraliż. To był on, myślałam że te kwiaty i pierścionek to jednorazowa sprawa ale nie on nie miał zamiaru odpuszczać. Nie odezwałam się nic tylko nadal wycierałam ręke, która się cała kleiła od kawy. Nie chciałam z nim wchodzić w dyskusję, a nawet nie wiedziałam co miałabym mu powiedzieć. Chciałam przejść obok bez słowa, ale zagrodził mi drogę. Byłam już trochę zła, dlatego postanowiłam finalnie się odezwać.
-Daj mi raz na zawsze spokój, jestem szczęśliwa z Uckerem a Ty to uszanuj - po moich słowach przepuścił mnie, a ja poszłam szybkim krokiem do domu. Wbiegłam do sypialni i rzuciłam wszystkie zakupy na łóżku. Było już dosyć późno, więc pobiegłam po Bell do przedszkola. Przyznam, że odzwyczaiłam się trochę od szpilek i nogi dawały się we znaki, ale da się przeżyć. Trzeba znów przyzwyczaić się do wysokich butów. Gdy odbierałam Bell była już praktycznie sama, trochę się na mnie obraziła że odebrałam ją tak późno, ale po drodze zabrałam ją na lody i cała złość jej przeszła. Wróciłyśmy do domu i wspólnie przygotowałyśmy obiad. Zrobiłyśmy pierogi z owocami polewane śmietanką. No cóż to jedno z ulubionych dań mojej córeczki, a jeszcze jak sama może je przyrządzać to jest wniebowzięta. Bell zjadła obiad i pobiegła oglądać bajki do salonu, ja jak zawsze wzięłam się za sprzątanie. Ciągle w głowie siedział mi Juan, dlaczego on zawsze pojawia się w nie odpowiednim momencie, akurat teraz gdy mamy mały poślizg z Uckerem w związku. Właśnie Ucker wraca za jakieś 2 godziny, chyba że znów wypadnie mu coś nagle. Nie powiem, ale to irytujące gdy zostaje po godzinach. Reszte czasu spędziłam z Bell, było już koło 21 więc wykąpałam małą i położyłam ją spać. Oczywiście jakieś 1000 razy slyszałam, że ona jest już za duża na tak wczesne kładzenie się spać, ale jak zawsze na gadaniu się skończyło. Gdy już usnęła, nie chciało mi się nadal wyczekiwać Uckera, dlatego też poszłam się kąpać. Nie lepiej by zabrzmiało, próbowałam się wykąpać. Zdjęłam z siebie sukienkę i gdy byłam już w samej bieliźnie do łazienki wszedł... Ucker? Co on tu robi jeszcze przed minutą, jak byłam na dole nie było po nim śladu, a teraz tak nagle się pojawił.
W końcu z drugiej strony to banalnie proste on ma takie wyczucie czasu, zawsze wejdzie w najmniej odpowiednim momencie bynajmniej dla mnie.
-Kochanie mógłbyś dać mi się wykąpać? - spojrzałam na niego, a później na wanne pełną wody, która pachniała przeróżnymi olejkami. Ucker zachowywał się jakoś dziwnie złapał mnie gwałtownie za rękę, spojrzał na nią i wpadł w szał.
-Czyli to prawda - powiedział podniesionym tonem, nie wiedziałam za bardzo o co mu chodzi patrzyłam na niego zdziwiona.
-Czyli jednak pieprzysz się ze swoim byłym mężusiem - teraz zrozumiałam chodziło mu o pierścionek. Juan musiał mu powiedzieć, o tym że mi go wysłał.
-Nie Ucker, to nie tak - chciałam coś powiedzieć, ale uniemożliwiła mi to ręka Uckera, która zacisnęła się w pięść i po chwili z wielką siłą uderzyła w moją twarz. Miałam przed oczami mroczki, a policzek piekielnie mnie piekł. Nie wierzyłam w to co znów zrobił.
-Nauczę Cię, że mnie się nie zdradza - złapał mnie za włosy i kiedy miał znó mnie uderzyć w wejściu od łazienki usłyszał cichutki i lekko przerażony głos Bell.
-Tatusiu co Ty robisz mamie?
-----------------------------------
Hejo ;)
Dziś może niezbyt pozytywny ten rozdział, no ale jak wiadomi ta pechowa 13 hah. Pelasiuk nie zabij mnie, pamiętaj ktoś jutro musi z Tobą jechać :D
piątek, 17 lipca 2015
Zakazany Owoc cz.2 - Rozdział 12
-Wiesz najpierw, byłem z Tobą a później w hotelu z kochanką - chyba się przesłyszałam, nerwowo wstałam i dałam mu w twarz. Chyba jeszcze nigdy wcześniej nie dostał ode mnie, aż tak mocno. Złapał się za czerwony policzek i zanim zdążyłam wyjść, zagrodził mi wyjście z biura.
-Dul kochanie żartuje, byłem u Poncho i Any - powiedział sycząc z bólu.
-Skąd mam wiedzieć, że to nie jest twoje kolejne kłamstwo? - spojrzałam na niego i trochę zrobiło mi się go żal, w te uderzenie włożyłam całą moją siłę, której nie miałam jakoś specjalnie mało.
-Chcesz to zadzwoń do Poncho, albo nie lepiej do Anahi ona wiesz że nigdy by Cię nie okłamała - no dobra tym argumentem mnie przekonał.
-Przepraszam - spojrzałam słodkimi oczami w stronę Uckera, który nadal stał i trzymał się za policzek. Zdjęłam jego rękę z policzka i pocałowałam go. Oczywiście jak zawsze skończyło to się tak, że już po chwili staliśmy w swoich objęciach namiętnie całując. Ręce Uckera w zaskakująco szybkim tempie powędrowały na moje pośladki, oczywiście próbowałam jakoś wziąć je do góry, ale z tym napaleńcem się po prostu nie da. Przypominam, że mam cholernie krótką sukienkę. Gdy uniósł i posadził mnie na biurko, wiedziałam że muszę to przerwać. Jednak to wcale nie jest takie łatwe jak ma się u boku takiego Uckera. Co jak co, ale uroku odmówić mu nie można. No więc siedząc już na biurku i zawzięcie całując się z Uckerem coraz częściej zastanawiałam się czy tego nie przerwać, jego ręce delikatnie wodziły po moich udach w dół i coraz bardziej w górę. W końcu opuszkami palców lekko muskał moją bieliznę, do której miał idealny dostęp. Ustami zjechał do szyi zostawiając na niej soczyste pocałunki. o za dużo to nie zdrowo:
-Dul chce Cię mieć tutaj, teraz, w tym gabinecie, na tym biurku - mówił zafascynowanym głosem. Odepchnęłam go od siebie:
-Uckerku nie tutaj - zeszłam z biurka. Usiadłam na jego fotelu wyjęłam błyszczyk i poprawiłam dokładnie usta.
-Duluś, ale Ty tak cudownie wyglądasz - znów do mnie podszedł i... usiadł mi na kolana? Nie no tego bym się najmniej spodziewała. On jest jakiś chory i strasznie ciężki.
-Ucker zejdź ciężki jesteś - szarpałam się z nim, ale to nic nie dawało. On miał niezły ubaw z robienia mi na złość.
-Pod jednym warunkiem co Ty na to? - jaki cwaniak, no nie wierzę.
-Jakim, tylko mów szybko bo zaraz mnie zgnieciesz - byłam już cała czerwona, on mi normalnie odcinał powietrze.
-Jak wrócę do domu, to mała będzie spać a Ty będziesz w jakiejś seksownej bieliźnie? - nie no on chyba oszalał, ale co mi szkodzi w końcu może nasze życie wróci do normy.
-No dobrze, ale już zejdź muszę iść mam jeszcze dziś sporo spraw do załatwienia, no i muszę iść na zakupy - teraz posłusznie wstał, pożegnaliśmy się iznów bardzo namiętnie po czym spokojnie wyszłam. Od razu udałam się do centrum handlowego i nakupowałam sobie bielizny oraz innych dosyć seksownych ciuchów, w które moja szafy w ciągu ostatnich lat trochę była uboższa. Ale czas to nadrobić. W końcu mam przystojnego męża więc prezencja mojej osoby też musi być nienaganna. Szłam z torbami i kawą już w stonę domu, gdy na kogoś wpadłam. Kawa rozlała mi się po ręku.
-Cholera patrz jak chodzisz kretynie - no cóż od zawsze byłam dosyć impulsywna, nie myślę co mówię i to mój problem.
----------------------------------------
Hej ;)
Kolejny dzień po dniu matko jestem za dobra hahha. Cieszcie się, bo za długo tak nie pociągne. Tak, tak Pelasiuk wbij to sobie do głowy.
czwartek, 16 lipca 2015
Zakazany Owoc cz.2 - Rozdział 11
,,Dulce tyle czasu zastanawiałem się czy napisać, chociaż nie bardziej się zastanawiałem czy nadal tu mieszkasz, podeszłem kiedyś pod twój dom i wdziałem Cię z nim. Nadal jesteście razem, szczerze myślałem że to tyle nie przetrwa. Miałem nadzieję, że do mnie wrócisz. 3 lata zbierałem się, żeby do Ciebie napisać i w końcu zebrałem się na odwagę. Dulce ja Cię nadal kocham, i pamiętaj że będe o Ciebie walczył. Zawsze jestem, gdzieś przy Tobie. Jeśli Ucker źle Cię traktuję, a pewnie tak jest pamiętaj że możesz do mnie wrócić. Kocham Cię... Juan"
Siedziałam jak wmurowana, nie wiedziałam co mam zrobić. Myślałam, że on o mnie już zapomniał i dał mi spokój. Jego wyznanie no cóż, wyglądało na naprawdę szczere. Ale przecież ja go zostawiłam, dla Uckera. A teraz co miałabym zostawić Uckera dla Juana? Dulce Stój ! O czym ja w ogóle myślę, przecież nie zostawię Uckera. Kocham go, a on mnie i tylko to się liczy. A on może się starać ile chce, chociaż na wszelki wypadek zostawię sobie ten pierścionek, strasznie mi się podoba. A to nie grzech, że mam go na palcu. No więc pozbyłam się tego liściku, rwąc go na malutkie kawałeczki. Byłaby afera, gdyby Ucker to zobaczył, a tego nie chciałam. Wzięłam torebkę i w końcu udało mi się wyjść spokojnie w domu. Ciągle w głowie miałam ten list, mimo że nie chciałam to myślałam o nim. Nie wiem czemu, aż tak silne emocje wywołał on u mnie. Po drodze weszłam do cukierni i kupiłam słodkie bułki, udałam się wprost do firmy w której pracuje mój mąż. Oczywiście jak zawsze zostałam mile powitana, chociaż dziś męska część biura była dla mnie wyjątkowa miła. Od razu poszłam w stronę gabinetu mojego Uckera, słyszałam za sobą jakieś gwizdy i głupie gadki ale nie ruszało mnie to. Gdy chciałam wejść, zatrzymała mnie sekretarka mojego męża. Nie lubiłam jej, od samego początku gdy tylko Ucker ją zatrudnił, była taka chuda i no cóż ładna. Ale trudno taki patyczak, przy mnie się chowa.
-Przepraszam, ale nie może Pani teraz wejść - stanęła w drzwiach nie chcąc mnie przepuścić.
-Owszem, że mogę jestem żoną Christophera i ja wszystko mogę, więc albo Pani się odsunie albo zadzwonie po ochoronę - widziałam, że biedna dziewczyna nie wiedziała co ma zrobić ale finalnie odsunęła się i pozwoliła mi w spokoju wejść. Już teraz wiem czym mój mąż był tak bardzo zajęty, siedział za biurkiem a na przeciwko niego rzekoma klientka, którą była matka tego małego bachora. Tak dokładnie tej dziewczyny, którą wczoraj pobiła nasza córka.
-Jakie miłe towarzystwo - powiedziałam podchodząc do Uckera i witając się z nim buziakiem w usta. Położyłam na jego biurku bułki i usiadłam na fotelu, który znajdował się w rogu biura.
-Nie przeszkadzajcie sobie, ja poczekam jak skończycie bo chciałam porozmawiać sama z Uckerem - mówiłam dosyć złośliwie, wyjęłam telefon i zaczęłam grać w jakieś kulki. Ta lalunia pieprzyła do Uckera o jakimś ubezpieczeniu swoich persi, normalnie nie wierzyłam w to co słyszę. Po jakiejś godzinie w końcu wyszła, od razu widziałam kątem oka wzrok Uckera zawieszony wprost na moich nogach, które były idealnie wyeksponowane w krótkiej sukience. Podszedł do mnie i ukucnął przy mnie, oczywiście jego łapki znalazły się na moich nogach.
-Nie tak szybko kochany, gdzie byłeś w nocy ? - zrzuciłam jego ręce z moich nóg i uważnie przyjrzałam się jemu.
-------------------------------------+
Hejo !
I znów dodaje stanowczo za często! To przez Pelasiuka, który teraz powtarza że Św. Mikołaj istnieje hahaha. O luju dobra kolejny tam kiedyś do następnego ;)
środa, 15 lipca 2015
Zakazany Owoc cz.2 - Rozdział 10
-Ucker czy Ty na pewno mnie nie zdradzasz? - spytałam patrząc na niego, ja wiem że takie ciągłe nękakanie go o to nie jest dobrym rozwiązaniem, ale ja już niczego nie jestem pewna. A w szczególności jego wierności.
-Żartujesz sobie ze mnie? - w jego głosie już słyszałam nutkę złości, co jak wiadomo nigdy nie wróżyło nic dobrego.
-Nie ja pytam poważnie - wzięłam głęboki oddech, podniosłam się i okryłam kołdrą. Teraz już siedziałam i wyczekiwałam na odpowiedź.
-Ile razy mam Ci powtarzać, że Cię kocham i nigdy bym Cie nie zdradził, przecież wiesz, że bym tego nie zrobił - złapał mnie za ręke i lekko musnął ją swoimi ustami. To jest typowe zagranie Uckera, byle zgasić moją czujność.
-Tak samo nie myślałabym, że mnie kiedy kolwiek uderzysz, a tu proszę jaka niespodzianka - nie wiem co we mnie wstąpiło, przecież mieliśmy do tego nie wracać, a ja jak zawsze powiedziałam coś arcy mądrego.
-Wiesz co widziałem, że z Tobą się nie da już miło i normalnie spędzić wieczoru - wstał nie zwracając uwagi nawet na fakt, że jest cały goły. Ubrał bokserki i pierwsze lepsze ciuchy po czym po prostu wyszedł. Tak jak gdyby nigdy nic wyszedł i zostawił mnie samą. Jak usłyszałam trzask drzwi na dole, zaczęłam płakać. Nie wiem czemu, w sumie to sama do tego doprowadziłam. Przed chwilą przeżywałam cudowne chwilę z moim mężem, a teraz siedzę sama i płaczę jak głupia. Pewnie teraz poleciał do swojej kochanki, no przecież to oczywiste. Pokłócił się z żoną, no to musi się jakoś pocieszyć. Teraz jestem nie tylko zła na niego, ale też na siebie. Jak mogłam mu się oddać, przecież to logiczne, że był miły tylko dlatego że chciał w końcu ponownie zaliczyć swoją żonę. Było już dosyć, późno więc spodziewałam się, że Ucker po prostu nie wróci na noc, dlatego też z wielkim trudem zasnęłam.
Rano obudził mnie denerwujący dźwięk budzika. Była godzina 7, spojrzałam na miejsce obok mnie. Ucker nie wrócił na noc, pościel była nie ruszona. Teraz dopiero się zdenerwowałam, przecież to już chamstwo. Ok mógł się zdenerwować, i pójść przewietrzyć ale nie wracać na noc, przegięcie. Miałam ochotę dać mu prosto w twarz, tak na otrzeźwienie. Wstałam i jak zawsze ubrałam się, umyłam i zeszłam na dół robić śniadanie dla Bell. Dzis moja kreatywność kulinarna sięgała zera, dlatego też zrobiłam jej zwykłe kanapki z serem i szynką. Obudziłam ją, a ona jak zawsze żwawo i chętnie wstała do przedszkola. Oczywiście mimo, faktu iż miała tylko 3 lata uważała się za dużą, dlatego też sama się ubierała, wybierała ciuchy. Po chwili już mała jadła śniadanie, nie obyło sie bez marudzenia na to iż zwykłe kanapki jej nie smakują ale ostatecznie przeżyła brak mojej kreatywności. Odprowadziłam ją do przedszkola przypominając jeszcze, żeby dziś tym razem nikogo nie pobiła ani się nie kłóciła. Wróciłam do domu, wszystko było posprzątane i ogarnięte więc dosyć mi sie nudziło, dlatego postanowiłam zrobić dziś mojemu mężowi na złość. Skoro on może, to dlaczego ja nie. Poszłam do pokoju i wyrzucałam z szafy sterty ciuchów w końcu udało mi się wybrać idealny zestaw. Ubrałam na siebie krótką i obcisłą tak zwaną małą czarną. Do tego wysokie szpilki. Włosy rozpuściłam i rozczesałm dzięki czemu miałam lekkie fale, a wszystko podkreśliłam mocnym makijażem. Gdy stanęłam przed lustrem zobaczyłam dawną siebie, od wieków nie wądałam tak dobrze. No może raczej od momentu, kiedy Ucker był ze mną, już nie musiała o niego starać. Od teraz stwierdziłam że będe wyglądać tak codziennie. Mimo ciąży mojego ciała i urody mogłaby pozazdrościć mi nie jedna nastolatka. Wzięłam torebkę i wrzuciłam do niej portfel, telefon i kosemtyki. Już miałam wychodzić, gdy do drzwi zadzwonił dzwonek, poprawiłam usta błyszczykiem i zgrabnie podbiegłam do drzwi co w wysokich szpilkach wcale nie było takie łatwe. W drzwiach ujrzałam dosyć przystojnego kuriera.
-Pani Herrera?
-Tak to ja słucham - spytałam zaciekawiona, w sumie to przecież nic nie zamawiałam.
-Przesyłka dla Pani, już opłacona plus jeszcze kwiaty - wyjął z samochodu wielki bukiet róż, wręczył mi pakunek. Byłam zszokowana w pierwszej chwili myślałam, że to może Ucker chce odkupić winy.
-Dziękuje - już chciałam zamykać drzwi.
-Przepraszam, ale jeszcze pokwitowanie - uśmiechnęłam się, odstawiłam kiwaty na półkę przy drzwiach, podpisałam i jak najprędzej pobiegłam z pakunkiem do salonu. Usiadłam na kanapę i szybkim ruchem rozerwałam opakowanie. W śrdoku był prześliczny pierścionek, dawno nie widziałam czegoś tak pięknego. Od razu założyłam, go na palec pasował idealnie. Wtedy byłam pewna, że to Ucker kto inny tak dobrze zna mój rozmiar palca. Obok leżała mała niebieska karteczka, no to musiał być on w końcu znał też mój ulubiony kolor. Od razu złość na niego mi przeszła, wzięłam kartkę otworzyłam i zaczęłam czytać.
---------------------------------------------------------------
Hejo ;)
Dodaje bo ten człowiek dosyć upierdliwy nie daje mi spokoju (tak tak chodzi o Pelasiuka). Kolejny nie wiem kiedy bo tyle wysiłku mnie kosztował ten rozdział, że o matko ;) Do kolejnego :*