środa, 15 lipca 2015

Zakazany Owoc cz.2 - Rozdział 10

-Ucker czy Ty na pewno mnie nie zdradzasz? - spytałam patrząc na niego, ja wiem że takie ciągłe nękakanie go o to nie jest dobrym rozwiązaniem, ale ja już niczego nie jestem pewna. A w szczególności jego wierności.
-Żartujesz sobie ze mnie? - w jego głosie już słyszałam nutkę złości, co jak wiadomo nigdy nie wróżyło nic dobrego.
-Nie ja pytam poważnie - wzięłam głęboki oddech, podniosłam się i okryłam kołdrą. Teraz już siedziałam i wyczekiwałam na odpowiedź.
-Ile razy mam Ci powtarzać, że Cię kocham i nigdy bym Cie nie zdradził, przecież wiesz, że bym tego nie zrobił - złapał mnie za ręke i lekko musnął ją swoimi ustami. To jest typowe zagranie Uckera, byle zgasić moją czujność.
-Tak samo nie myślałabym, że mnie kiedy kolwiek uderzysz, a tu proszę jaka niespodzianka - nie wiem co we mnie wstąpiło, przecież mieliśmy do tego nie wracać, a ja jak zawsze powiedziałam coś arcy mądrego.
-Wiesz co widziałem, że z Tobą się nie da już miło i normalnie spędzić wieczoru - wstał nie zwracając uwagi nawet na fakt, że jest cały goły. Ubrał bokserki i pierwsze lepsze ciuchy po czym po prostu wyszedł. Tak jak gdyby nigdy nic wyszedł i zostawił mnie samą. Jak usłyszałam trzask drzwi na dole, zaczęłam płakać. Nie wiem czemu, w sumie to sama do tego doprowadziłam. Przed chwilą przeżywałam cudowne chwilę z moim mężem, a teraz siedzę sama i płaczę jak głupia. Pewnie teraz poleciał do swojej kochanki, no przecież to oczywiste. Pokłócił się z żoną, no to musi się jakoś pocieszyć. Teraz jestem nie tylko zła na niego, ale też na siebie. Jak mogłam mu się oddać, przecież to logiczne, że był miły tylko dlatego że chciał w końcu ponownie zaliczyć swoją żonę. Było już dosyć, późno więc spodziewałam się, że Ucker po prostu nie wróci na noc, dlatego też z wielkim trudem zasnęłam.
Rano obudził mnie denerwujący dźwięk budzika. Była godzina 7, spojrzałam na miejsce obok mnie. Ucker nie wrócił na noc, pościel była nie ruszona. Teraz dopiero się zdenerwowałam, przecież to już chamstwo. Ok mógł się zdenerwować, i pójść przewietrzyć ale nie wracać na noc, przegięcie. Miałam ochotę dać mu prosto w twarz, tak na otrzeźwienie. Wstałam i jak zawsze ubrałam się, umyłam i zeszłam na dół robić śniadanie dla Bell. Dzis moja kreatywność kulinarna sięgała zera, dlatego też zrobiłam jej zwykłe kanapki z serem i szynką. Obudziłam ją, a ona jak zawsze żwawo i chętnie wstała do przedszkola. Oczywiście mimo, faktu iż miała tylko 3 lata uważała się za dużą, dlatego też sama się ubierała, wybierała ciuchy. Po chwili już mała jadła śniadanie, nie obyło sie bez marudzenia na to iż zwykłe kanapki jej nie smakują ale ostatecznie przeżyła brak mojej kreatywności. Odprowadziłam ją do przedszkola przypominając jeszcze, żeby dziś tym razem nikogo nie pobiła ani się nie kłóciła. Wróciłam do domu, wszystko było posprzątane i ogarnięte więc dosyć mi sie nudziło, dlatego postanowiłam zrobić dziś mojemu mężowi na złość. Skoro on może, to dlaczego ja nie. Poszłam do pokoju i wyrzucałam z szafy sterty ciuchów w końcu udało mi się wybrać idealny zestaw. Ubrałam na siebie krótką i obcisłą tak zwaną małą czarną. Do tego wysokie szpilki. Włosy rozpuściłam i rozczesałm dzięki czemu miałam lekkie fale, a wszystko podkreśliłam mocnym makijażem. Gdy stanęłam przed lustrem zobaczyłam dawną siebie, od wieków nie wądałam tak dobrze. No może raczej od momentu, kiedy Ucker był ze mną, już nie musiała o niego starać. Od teraz stwierdziłam że będe wyglądać tak  codziennie. Mimo ciąży mojego ciała i urody mogłaby pozazdrościć mi nie jedna nastolatka. Wzięłam torebkę i wrzuciłam do niej portfel, telefon i kosemtyki. Już miałam wychodzić, gdy do drzwi zadzwonił dzwonek, poprawiłam usta błyszczykiem i zgrabnie podbiegłam do drzwi co w wysokich szpilkach wcale nie było takie łatwe. W drzwiach ujrzałam dosyć przystojnego kuriera.
-Pani Herrera?
-Tak to ja słucham - spytałam zaciekawiona, w sumie to przecież nic nie zamawiałam.
-Przesyłka dla Pani, już opłacona plus jeszcze kwiaty - wyjął z samochodu wielki bukiet róż, wręczył mi pakunek. Byłam zszokowana w pierwszej chwili myślałam, że to może Ucker chce odkupić winy.
-Dziękuje - już chciałam zamykać drzwi.
-Przepraszam, ale jeszcze pokwitowanie - uśmiechnęłam się, odstawiłam kiwaty na półkę przy drzwiach, podpisałam i jak najprędzej pobiegłam z pakunkiem do salonu. Usiadłam na kanapę i szybkim ruchem rozerwałam opakowanie. W śrdoku był prześliczny pierścionek, dawno nie widziałam czegoś tak pięknego. Od razu założyłam, go na palec pasował idealnie. Wtedy byłam pewna, że to Ucker kto inny tak dobrze zna mój rozmiar palca. Obok leżała mała niebieska karteczka, no to musiał być on w końcu znał też mój ulubiony kolor. Od razu złość na niego mi przeszła, wzięłam kartkę otworzyłam i zaczęłam czytać.

---------------------------------------------------------------
                          Hejo ;)
Dodaje bo ten człowiek dosyć upierdliwy nie daje mi spokoju (tak tak chodzi o Pelasiuka). Kolejny nie wiem kiedy bo tyle wysiłku mnie kosztował ten rozdział, że o matko ;) Do kolejnego :*

3 komentarze:

  1. Super rozdział. W takim momencie zakończony rozdział?! Chcesz nas potrzumać w niepewności. Ciekawe od kogo Dulce dostała kwiaty i pierścionek czyżby od Uckera albo kogoś innego. Już nie mogę doczekać się nowego rozdziału. ;) :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam bardzo złe przeczucia co do tych kwiatów... Nie wydaje mi się, aby przysłał je Ucker, bo on raczej nie jest taki kochaniutki i romantyczny :/ No więc ja się aż boję, co będzie dalej xD Ja chcę kolejny, najlepiej dziś!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Zaczynam się bać że to nie prezent od Uckera oby był od niego !!!!!!!! Ma być od niego :D. Ucker zachował się strasznie nie powinien jej zostawiać, dobrze mu powiedziała w sumie plus jest taki że wyszedł a jej nie uderzył za to co mu powiedziała :D. Czekam na następny

    OdpowiedzUsuń