niedziela, 26 kwietnia 2015
Zakazany Owoc cz. 2 - Opis Postaci
Dulce Maria Herrera:
Ma 31 lat, jest już 3 lata po ślubie z Uckerem. Mimo to jej szczęście wiecznie trwa. Jest spełnioną matką 3 letniej Isabell. Oczywiście mimo urodzenia dziecka i wieku Dulce wygląda nieziemsko, można powiedzieć że jest ideałem kobiety. Nadal żyję niczym księżniczka, Ucker jest świetnym mężem. Jest w pełni szczęśliwą kobietą.
Christopher Herrera:
31 letni przystojny biznesmen, szczęśliwy ojciec i spełniony mąż. Tak można opisać Uckera, mimo 3 lat odkąd jest już z Dulce nadal kocha ją całym sercem. Swojej rodzinie poświęca każdą wolną chwilę, zapewnia im wszystko co najlepsze. Jest po prostu wzorowym ojcem, mężem i kochankiem.
Isabell Herrera:
3 letnia pogodna i prze słodka dziewczynka. Chodzi do przedszkola, jest dosyć energicznym dzieckiem. No dobra dosyć bardzo energicznym. Jak na swój wiek jest bardzo inteligenta. Uwielbia spędzać czas z ciocią Anahi i wujkiem Alfonso. Jest ona typową córeczką mamusi, jednak ojca też bardzo kocha.
Anahi i Alfonso Herrera:
Nadal są małżeństwem, przez te 3 lata ich miłość tylko coraz bardziej się wzmacniała. Niestety nadal nie mają dzieci. Alfonso ciągle trzyma na swoim i twierdzi, że to nie pora. Anahi uwielbia zajmować się Bell, pragnie mieć już swoją malutką istotkę, którą nosiłaby pod sercem. Mimo nieco innych poglądów są nadal razem.
-------------------------------------------------------------------------
HEJO!
Z obsadą jestem nieco wcześniej, nie będe jeszcze nic dodawać ale nie chciałam was trzymać bez niczego. Nie napisałam jeszcze tych 15 ale jestem już praktycznie w połowię. Mam nadzieję, że już nie długo się znów spotkamy. Do następnego :))
piątek, 10 kwietnia 2015
Te Quedaras - Epilog
Tydzień później:
Stałam przed lustrem uważnie przyglądając się swojemu odbiciu. Wkoło mnie biegała moja mama i Anahi, które ciągle coś poprawiały. Biała suknia do samej ziemi, podkreślała moje piersi i talię. Była rozkloszowana od pasa w dół. Trzeba przyznać wyglądałam jak księżniczka. Tylko chyba księcia miałam nie do pary. Właśnie od wylotu z Meksyku już się pozbierałam. Oczywiście dostałam nie małe kazanie od Anahi, która mówiła że powinnam iść za głosem serca, że źle zrobiłam zostawiając Uckera. To ten związek z Poncho tak ją zmienił, cieszę się niesamowicie z jej szczęścia. W końcu przejrzała na oczy i zobaczyła, że Poncho to jest mężczyzna dla niej. Właśnie ze zmian, zmieniłam jeszcze mój numer telefonu. Na tamten dostawałam jakieś 100 sms na godzinę od Uckera, a dzwonił chyba co sekundę. Poprawiłam jeszcze kreski na nieco mocniejsze, prysnęłam się perfumami.
-Możemy iść - wzięłam głęboki oddech i wsiadłam do pięknie ustojonego samochodu. Droga do kościoła minęła mi błyskawicznie, nawet nie wiem kiedy a już szłam z moim ojcem do ołtarza. Martin wyglądał obłędnie, frak który zdobił idealnie jego ciało. Czułam się trochę głupio, nie powiedziałam mu o niczym co miało miejsce pomiędzy mną a Uckerem w przed dzień wyjazdu. Ceremonia przebiegała jak z bajki, wszyscy uśmiechnięci. Moja mama ze szczęścia płakała, ja też w jakimś tam stopniu byłam szczęśliwa.
-Jeśli ktoś z obecnych ma coś przeciwko niech przemówi teraz lub zamilknie na wieki - nikt się nie odzywał, a gdy ksiądz miał dalej głosić swoją formułkę z tłumu wyłonił się on.
-Ja się nie zgadzam ! - krzyknął, a jego głos rozniósł się na cały kościół. Anahi z radości, aż pisnęła, reszta gości była zdezorientowana. Ucker wyszedł na wprost mnie i Martina.
------------------------------------------------------------------------------------
Hej po raz ostatni w tym opowiadaniu ! :)
No więc na wstępie chciałam wam bardzo podziękować za wszystkie komentarze, wyświetlenia bo one motywują mnie do dalszego pisania. Chce też was przeprosić szczególnie Pelasię i M Marzenie za takie nie ładne zakończenie (oczywiście według nich). No i kolejne opko zacznę dodawać dopiero jak napiszę gdzieś tak do 10-15 rozdziału. Mam nadzieję, że cała historia wam się podobała. Matko dopiero zaczynałam, a ju kończę :))
Stałam przed lustrem uważnie przyglądając się swojemu odbiciu. Wkoło mnie biegała moja mama i Anahi, które ciągle coś poprawiały. Biała suknia do samej ziemi, podkreślała moje piersi i talię. Była rozkloszowana od pasa w dół. Trzeba przyznać wyglądałam jak księżniczka. Tylko chyba księcia miałam nie do pary. Właśnie od wylotu z Meksyku już się pozbierałam. Oczywiście dostałam nie małe kazanie od Anahi, która mówiła że powinnam iść za głosem serca, że źle zrobiłam zostawiając Uckera. To ten związek z Poncho tak ją zmienił, cieszę się niesamowicie z jej szczęścia. W końcu przejrzała na oczy i zobaczyła, że Poncho to jest mężczyzna dla niej. Właśnie ze zmian, zmieniłam jeszcze mój numer telefonu. Na tamten dostawałam jakieś 100 sms na godzinę od Uckera, a dzwonił chyba co sekundę. Poprawiłam jeszcze kreski na nieco mocniejsze, prysnęłam się perfumami.
-Możemy iść - wzięłam głęboki oddech i wsiadłam do pięknie ustojonego samochodu. Droga do kościoła minęła mi błyskawicznie, nawet nie wiem kiedy a już szłam z moim ojcem do ołtarza. Martin wyglądał obłędnie, frak który zdobił idealnie jego ciało. Czułam się trochę głupio, nie powiedziałam mu o niczym co miało miejsce pomiędzy mną a Uckerem w przed dzień wyjazdu. Ceremonia przebiegała jak z bajki, wszyscy uśmiechnięci. Moja mama ze szczęścia płakała, ja też w jakimś tam stopniu byłam szczęśliwa.
-Jeśli ktoś z obecnych ma coś przeciwko niech przemówi teraz lub zamilknie na wieki - nikt się nie odzywał, a gdy ksiądz miał dalej głosić swoją formułkę z tłumu wyłonił się on.
-Ja się nie zgadzam ! - krzyknął, a jego głos rozniósł się na cały kościół. Anahi z radości, aż pisnęła, reszta gości była zdezorientowana. Ucker wyszedł na wprost mnie i Martina.
------------------------------------------------------------------------------------
Hej po raz ostatni w tym opowiadaniu ! :)
No więc na wstępie chciałam wam bardzo podziękować za wszystkie komentarze, wyświetlenia bo one motywują mnie do dalszego pisania. Chce też was przeprosić szczególnie Pelasię i M Marzenie za takie nie ładne zakończenie (oczywiście według nich). No i kolejne opko zacznę dodawać dopiero jak napiszę gdzieś tak do 10-15 rozdziału. Mam nadzieję, że cała historia wam się podobała. Matko dopiero zaczynałam, a ju kończę :))
wtorek, 7 kwietnia 2015
Te Quedaras - Rozdział 25
-Co Ty robisz? - spytał między pocałunkami Ucker. Wiem, że tego chciał ale jednocześnie był zdezorientowany.
-Pokazuję Ci to co czuję - odpowiedziałam mu i ponownie zatopiłam się w jego ustach. Nie spodziewałam się tego, że już po chwili mnie odepchnie. Nie rozumiałam już nic. Ucker posadził mnie obok siebie na kanapie, złapał za rękę i spojrzał w oczy. Nie krępował mnie fakt, że siedzę przed nim z rozpięta koszulą. Przekrzywiłam lekko ze zdziwienia głowę i spojrzałam na niego.
-Ja chce, żebyś Ty mi to powiedziała, bo podejść i pocałować czy wskoczyć do łóżka to może każda - no jaki cholerny dyplomata. Kiedyś nie przeszkadzało mu jak zaciągał mnie do łóżka bez żadnych słów czy uczuć.
-Chcesz usłyszeć, że Cię kocham? Tak Kocham Cię i nie wiem co mam z tym zrobić - mówiłam zdezorientowana, lekko zła.
-Kocham Cię, Kocham Cię jak idiotka - plątałam się w słowach, w sumie to już krzyczałam.
-Ciii - położył mi palec na ustach, a ja zamknęłam się jak za pomocą jakiejś magii. Złapał mnie ręką za podbródek i złożył na moich ustach pocałunek. Ja jednak dziś nie miałam nastroju na romantycznego buziaka, ja pragnęłam Uckera tu i teraz. Wiedziałam, że to jest moja ostatnia okazja żeby spędzić z nim jakie kolwiek chwilę. Tak na prawdę dzisiejszy dzień jest moim ostatnim wspomnieniem.Ponownie usiadłam mu na kolanach i zaczęłam odpinać guziki od jego koszuli.
-Na pewno tego chcesz? - spytał patrząc mi w oczy. Skinęłam głową i całkowicie pozbyłam się jego koszuli. On nie został mi dłużny i już po chwili byłam w samej bieliźnie. Położył mnie na sofie, a sam pozbył się swoich spodni. Lekko położył się na mnie i wpił się w moje usta. Gdy Ucker był przy mnie czułam się jak w niebie, nikt nie miał na mnie takiego wpływu. Jego ręka wślizgnęła się pod moje plecy i od razu znalazła zapięcie od stanika. Zwinnym ruchem je odpiął i pozbył się stanika. Nie odrywając się od moich ust, ręką pieścił moje piersi dając mi tym samym ogromną rozkosz. Między pocałunkami cicho pojękiwałam, chciałam zrobić też coś dla niego dlatego moją rękę włożyłam pod jego bokserki i zaczęłam wodzić po jego członku. Tego się chyba nie spodziewał, dlatego po chwili i on zdjął moją dolną część bielizny i robił mniej więcej to samo co ja. Oczywiście nie zaprzestawaliśmy nawet na chwilę z pocałunkami czy też czułymi słowami. Ucker wszedł we mnie palcami, a ustami zaczął całować moje piersi lekko je przygryzając. Tym doprowadzał mnie do istnego obłędu, wbijałam paznokcie w jego plecy. W końcu czując, że nie wytrzymam zbyt długo, ręką skierowałam jego twarz ku mojej i zaczęłam go namiętnie całować. Ponownie moja ręka podążyła do przyrodzenia Uckera, byłam pewna że on też już chciałby abyśmy stali się jednością, dlatego spojrzałam w jego oczy i dałam mu do zrozumienia, żeby już nie bawił się ze mnie tylko przeszedł do konkretów. Już po chwili wszedł we mnie szybkim, stanowczym ruchem. Wykonywał szybkie ruchy co dodatkowo tylko nas pobudzało. Po jakimś czasie zmieniliśmy pozycje i to teraz ja byłam na górze i wyznaczałam tempo, rytmicznie unosiłam się i opadałam. Po jakimś czasie Ucker wziął mnie na ręce, a ja oplotłam nogi wokół jego talii, nasze ciała nie odstawały od siebie nawet na milimetr. Po chwili wszystkie rzeczy postanowione na biurku zleciały z niego, a znalazłam się na nim ja. Wiadomo co tam się działo. Kochaliśmy się w sumie to nawet nie wiem ile, to było długo. Wiem, że później ze zmęczenia zasnęliśmy na kanapie w swoich objęciach. Przykryliśmy się jakimś kocem, który Ucker miał w gabinecie. Musiałam chwilę przysnąć, no dobra nie chwilę długo. Jak się obudziłam, mój kochany jeszcze spał a za oknem było już ciemno. Ostrożnie ześlizgnęłam się z łóżka tak, aby nie obudzić go. Spojrzałam na zegarek w telefonie, który wskazywał już 20. Wiedziałam, że muszę uciekać dlatego też ubrałam się w ciuchy, które były porozrzucane po całym gabinecie. Otworzyłam drzwi i wyszłam, oczywiście zamknęłam je a kluczyk wrzuciłam pod drzwiami z powrotem do gabinetu. Co by było jak by ktoś tam wszedł i zastał nagiego Uckera? Szybko wybiegłam z firmy i jak zawsze w ostatniej chwili zdążyłam na autobus. Gdy wróciłam do domu niestety był tam już Martin, który poinformował już moją mamę i tatę o tej jakże ,,wesołej" nowinie, że wychodzę za niego za mąż. Oczywiście moi rodzice byli zachwyceni tym pomysłem. Dobrze, że nie ma Anahi ona to dopiero dałabym mi reprymendę. Po długich gratulacjach i ekscytacji moich rodziców mogłam w spokoju iść do swojej sypialni, oczywiście z Martinem. Poszłam się wykąpać. To już ostatni raz kąpie się w tej wannie, będę spać w tym pokoju w tym łóżku. Postanowiłam już, że nigdy nie wrócę do Meksyku. Wyszłam z łazienki w krótkich spodenkach i topie odsłaniającym brzuch, było strasznie ciepło. A może to po prostu ja jeszcze nie ochłonęłam.
-Kochanie jak Ty seksownie wyglądasz- zaczęło się, Martin i jego chętka na mnie.
-Chodźmy spać, jutro czeka nas lot a wiesz jak nie lubię tego - powiedziałam wskakując na łóżko i szczelnie zakrywając się kołdrą. Zacisnęłam powieki, myślałam że może tak wywołam sen ale średnio to wychodziło. Poczułam jak obok mnie kładzie się mój narzeczony i obejmuje mnie mocno przyciągając do siebie. Nawet nie wiem kiedy, a zasnęłam w jego objęciach.
Rano wstałam bardzo wcześniej, gdzieś koło 5. Wiedziałam, że mam jeszcze parę rzeczy do załatwienia lot mieliśmy o 9, więc szybko ubrałam się w krótkie dżinsowe spodenki i czarną bokserkę. Wzięłam liścik, który wcześniej napisałam do Uckera. Znów robię to samo, żegnam się z nim tak samo. Ale nie umiałabym spojrzeć mu w oczy i powiedzieć, że wyjeżdżam a tym bardziej, że biorę ślub, szczególnie po tym co stało się wczoraj. Wykradałam się z domu jak jakiś złodziej, nie chciałam nikogo obudzić. Pojechałam jak nigdy punktualnie pierwszy autobusem. W firmie jeszcze nikogo nie było oprócz bardzo miłego pana ochroniarza, który bez problemu wpuścił mnie przed zaczęciem pracy. Weszłam wprost do gabinetu Uckera na szczęście już go tutaj nie było więc położyłam karteczkę na jego laptopie. Przed wyjściem jeszcze raz obejrzałam się w moich oczach były łzy, uśmiechnęłam się i wyszłam. Nie ma się nad czym rozczulać, trzeba być twardym i robić to co należy. Wróciłam do domu i zrobiłam śniadanie dla Martina i rodziców. Zastanawiam się, gdzie jest Anahi nie widziałam jej dawno w ogóle nie przebywa w domu. Mam nadzieję, że pogodziła się z Poncho i to z nim spędza tyle czasu. Po zjedzeniu śniadania była już 8, dlatego też wzięłam walizki i zaniosłam je wraz z Martinem do samochodu. Pożegnałam się z rodzicami, poleciało trochę łez. No, ale wiadomo przecież za tydzień odwiedzą mnie wraz z Ann na moim ślubie. Nie będzie tragedii. Jadąc na lotnisko patrzyłam uważnie na Meksyk, kochałam to miejsce. To tutaj przeżyłam swoją pierwszą i ostatnią miłość. Odprawa na lotnisku minęła zaskakująco szybko i już po chwili siedziałam w samolocie. Oczywiście musiałam siedzieć przy oknie, źle się czuję na innym miejscu. Było mi ciężko wylatywać. Zostały może 2 minuty i wtedy na tarasie widokowym pojawił się..... Ucker. Znowu sytuacja się powtarza, wygląda to identycznie jak 7 lat temu, w tym że teraz obok mnie siedzi ktoś ważny dla mnie, pod jakimś względem. Patrzyłam na niego, a on ręką pokazywał mi żebym wyszła, on płakał. Był w tragicznym stanie, łzy spływały po jego policzkach. Od razu i z moich oczu zaczęły płynąć miliony łez. Dostałam sms, nie wahając się ani chwili otworzyłam go był od Uckera.
,,Proszę wysiądź z samolotu, Dulce nie zostawiaj mnie drugi raz ja Cię kocham" -nie wiedziała co robić, tak strasznie chciałam wysiąść i rzucić mu się na szyję, posmakować po raz kolejny jego warg.
-Proszę zapiąć pasy, będziemy startować- usłyszałam głos pilota, patrzyłam jak Ucker z nadzieją czeka jak wyjdę z samolotu. Zapięłam pasy i spojrzałam w okno pomachałam Uckerowi i uśmiechnęłam się przez łzy, szepcząc cicho: Ja Ciebie też kocham. Parę sekund później samolot ruszył, a ja jeszcze tylko pomachałam Uckerowi mocno zaciskając powieki, spod których leciały łzy.
----------------------------------------------------------------------------------------------
Hejo !!
Dodany przez to iż dokonałam transakcji z Pelasią, no i co ostatni rozdział, ale jeszcze czeka epilog i później kolejne opko. Mam nadzieję, że mimo wszystko podobał się :)) Do następnego ! :)
-Pokazuję Ci to co czuję - odpowiedziałam mu i ponownie zatopiłam się w jego ustach. Nie spodziewałam się tego, że już po chwili mnie odepchnie. Nie rozumiałam już nic. Ucker posadził mnie obok siebie na kanapie, złapał za rękę i spojrzał w oczy. Nie krępował mnie fakt, że siedzę przed nim z rozpięta koszulą. Przekrzywiłam lekko ze zdziwienia głowę i spojrzałam na niego.
-Ja chce, żebyś Ty mi to powiedziała, bo podejść i pocałować czy wskoczyć do łóżka to może każda - no jaki cholerny dyplomata. Kiedyś nie przeszkadzało mu jak zaciągał mnie do łóżka bez żadnych słów czy uczuć.
-Chcesz usłyszeć, że Cię kocham? Tak Kocham Cię i nie wiem co mam z tym zrobić - mówiłam zdezorientowana, lekko zła.
-Kocham Cię, Kocham Cię jak idiotka - plątałam się w słowach, w sumie to już krzyczałam.
-Ciii - położył mi palec na ustach, a ja zamknęłam się jak za pomocą jakiejś magii. Złapał mnie ręką za podbródek i złożył na moich ustach pocałunek. Ja jednak dziś nie miałam nastroju na romantycznego buziaka, ja pragnęłam Uckera tu i teraz. Wiedziałam, że to jest moja ostatnia okazja żeby spędzić z nim jakie kolwiek chwilę. Tak na prawdę dzisiejszy dzień jest moim ostatnim wspomnieniem.Ponownie usiadłam mu na kolanach i zaczęłam odpinać guziki od jego koszuli.
-Na pewno tego chcesz? - spytał patrząc mi w oczy. Skinęłam głową i całkowicie pozbyłam się jego koszuli. On nie został mi dłużny i już po chwili byłam w samej bieliźnie. Położył mnie na sofie, a sam pozbył się swoich spodni. Lekko położył się na mnie i wpił się w moje usta. Gdy Ucker był przy mnie czułam się jak w niebie, nikt nie miał na mnie takiego wpływu. Jego ręka wślizgnęła się pod moje plecy i od razu znalazła zapięcie od stanika. Zwinnym ruchem je odpiął i pozbył się stanika. Nie odrywając się od moich ust, ręką pieścił moje piersi dając mi tym samym ogromną rozkosz. Między pocałunkami cicho pojękiwałam, chciałam zrobić też coś dla niego dlatego moją rękę włożyłam pod jego bokserki i zaczęłam wodzić po jego członku. Tego się chyba nie spodziewał, dlatego po chwili i on zdjął moją dolną część bielizny i robił mniej więcej to samo co ja. Oczywiście nie zaprzestawaliśmy nawet na chwilę z pocałunkami czy też czułymi słowami. Ucker wszedł we mnie palcami, a ustami zaczął całować moje piersi lekko je przygryzając. Tym doprowadzał mnie do istnego obłędu, wbijałam paznokcie w jego plecy. W końcu czując, że nie wytrzymam zbyt długo, ręką skierowałam jego twarz ku mojej i zaczęłam go namiętnie całować. Ponownie moja ręka podążyła do przyrodzenia Uckera, byłam pewna że on też już chciałby abyśmy stali się jednością, dlatego spojrzałam w jego oczy i dałam mu do zrozumienia, żeby już nie bawił się ze mnie tylko przeszedł do konkretów. Już po chwili wszedł we mnie szybkim, stanowczym ruchem. Wykonywał szybkie ruchy co dodatkowo tylko nas pobudzało. Po jakimś czasie zmieniliśmy pozycje i to teraz ja byłam na górze i wyznaczałam tempo, rytmicznie unosiłam się i opadałam. Po jakimś czasie Ucker wziął mnie na ręce, a ja oplotłam nogi wokół jego talii, nasze ciała nie odstawały od siebie nawet na milimetr. Po chwili wszystkie rzeczy postanowione na biurku zleciały z niego, a znalazłam się na nim ja. Wiadomo co tam się działo. Kochaliśmy się w sumie to nawet nie wiem ile, to było długo. Wiem, że później ze zmęczenia zasnęliśmy na kanapie w swoich objęciach. Przykryliśmy się jakimś kocem, który Ucker miał w gabinecie. Musiałam chwilę przysnąć, no dobra nie chwilę długo. Jak się obudziłam, mój kochany jeszcze spał a za oknem było już ciemno. Ostrożnie ześlizgnęłam się z łóżka tak, aby nie obudzić go. Spojrzałam na zegarek w telefonie, który wskazywał już 20. Wiedziałam, że muszę uciekać dlatego też ubrałam się w ciuchy, które były porozrzucane po całym gabinecie. Otworzyłam drzwi i wyszłam, oczywiście zamknęłam je a kluczyk wrzuciłam pod drzwiami z powrotem do gabinetu. Co by było jak by ktoś tam wszedł i zastał nagiego Uckera? Szybko wybiegłam z firmy i jak zawsze w ostatniej chwili zdążyłam na autobus. Gdy wróciłam do domu niestety był tam już Martin, który poinformował już moją mamę i tatę o tej jakże ,,wesołej" nowinie, że wychodzę za niego za mąż. Oczywiście moi rodzice byli zachwyceni tym pomysłem. Dobrze, że nie ma Anahi ona to dopiero dałabym mi reprymendę. Po długich gratulacjach i ekscytacji moich rodziców mogłam w spokoju iść do swojej sypialni, oczywiście z Martinem. Poszłam się wykąpać. To już ostatni raz kąpie się w tej wannie, będę spać w tym pokoju w tym łóżku. Postanowiłam już, że nigdy nie wrócę do Meksyku. Wyszłam z łazienki w krótkich spodenkach i topie odsłaniającym brzuch, było strasznie ciepło. A może to po prostu ja jeszcze nie ochłonęłam.
-Kochanie jak Ty seksownie wyglądasz- zaczęło się, Martin i jego chętka na mnie.
-Chodźmy spać, jutro czeka nas lot a wiesz jak nie lubię tego - powiedziałam wskakując na łóżko i szczelnie zakrywając się kołdrą. Zacisnęłam powieki, myślałam że może tak wywołam sen ale średnio to wychodziło. Poczułam jak obok mnie kładzie się mój narzeczony i obejmuje mnie mocno przyciągając do siebie. Nawet nie wiem kiedy, a zasnęłam w jego objęciach.
Rano wstałam bardzo wcześniej, gdzieś koło 5. Wiedziałam, że mam jeszcze parę rzeczy do załatwienia lot mieliśmy o 9, więc szybko ubrałam się w krótkie dżinsowe spodenki i czarną bokserkę. Wzięłam liścik, który wcześniej napisałam do Uckera. Znów robię to samo, żegnam się z nim tak samo. Ale nie umiałabym spojrzeć mu w oczy i powiedzieć, że wyjeżdżam a tym bardziej, że biorę ślub, szczególnie po tym co stało się wczoraj. Wykradałam się z domu jak jakiś złodziej, nie chciałam nikogo obudzić. Pojechałam jak nigdy punktualnie pierwszy autobusem. W firmie jeszcze nikogo nie było oprócz bardzo miłego pana ochroniarza, który bez problemu wpuścił mnie przed zaczęciem pracy. Weszłam wprost do gabinetu Uckera na szczęście już go tutaj nie było więc położyłam karteczkę na jego laptopie. Przed wyjściem jeszcze raz obejrzałam się w moich oczach były łzy, uśmiechnęłam się i wyszłam. Nie ma się nad czym rozczulać, trzeba być twardym i robić to co należy. Wróciłam do domu i zrobiłam śniadanie dla Martina i rodziców. Zastanawiam się, gdzie jest Anahi nie widziałam jej dawno w ogóle nie przebywa w domu. Mam nadzieję, że pogodziła się z Poncho i to z nim spędza tyle czasu. Po zjedzeniu śniadania była już 8, dlatego też wzięłam walizki i zaniosłam je wraz z Martinem do samochodu. Pożegnałam się z rodzicami, poleciało trochę łez. No, ale wiadomo przecież za tydzień odwiedzą mnie wraz z Ann na moim ślubie. Nie będzie tragedii. Jadąc na lotnisko patrzyłam uważnie na Meksyk, kochałam to miejsce. To tutaj przeżyłam swoją pierwszą i ostatnią miłość. Odprawa na lotnisku minęła zaskakująco szybko i już po chwili siedziałam w samolocie. Oczywiście musiałam siedzieć przy oknie, źle się czuję na innym miejscu. Było mi ciężko wylatywać. Zostały może 2 minuty i wtedy na tarasie widokowym pojawił się..... Ucker. Znowu sytuacja się powtarza, wygląda to identycznie jak 7 lat temu, w tym że teraz obok mnie siedzi ktoś ważny dla mnie, pod jakimś względem. Patrzyłam na niego, a on ręką pokazywał mi żebym wyszła, on płakał. Był w tragicznym stanie, łzy spływały po jego policzkach. Od razu i z moich oczu zaczęły płynąć miliony łez. Dostałam sms, nie wahając się ani chwili otworzyłam go był od Uckera.
,,Proszę wysiądź z samolotu, Dulce nie zostawiaj mnie drugi raz ja Cię kocham" -nie wiedziała co robić, tak strasznie chciałam wysiąść i rzucić mu się na szyję, posmakować po raz kolejny jego warg.
-Proszę zapiąć pasy, będziemy startować- usłyszałam głos pilota, patrzyłam jak Ucker z nadzieją czeka jak wyjdę z samolotu. Zapięłam pasy i spojrzałam w okno pomachałam Uckerowi i uśmiechnęłam się przez łzy, szepcząc cicho: Ja Ciebie też kocham. Parę sekund później samolot ruszył, a ja jeszcze tylko pomachałam Uckerowi mocno zaciskając powieki, spod których leciały łzy.
----------------------------------------------------------------------------------------------
Hejo !!
Dodany przez to iż dokonałam transakcji z Pelasią, no i co ostatni rozdział, ale jeszcze czeka epilog i później kolejne opko. Mam nadzieję, że mimo wszystko podobał się :)) Do następnego ! :)
piątek, 3 kwietnia 2015
Te Quedaras - Rozdział 24
-O ile się nie mylę, a na pewno się nie mylę to jest kartka - jak ja go kocham denerwować takimi odpowiedziami.
-Dul nie rób ze mnie idioty, dlaczego złożyłaś wymówienie? - chyba tym swoich przekomarzaniem tylko go zdenerwowałam, nie ja na pewno go zdenerwowałam.
-A myślisz, że po co składa się wymówienie? - mówiłam, nawet nie odrywając oczu od monitora, wolałam nie widzieć jaką ma teraz minę. Poczułam lekkie szarpnięcie za ramie i już po chwili stałam twarzą w twarz z Uckerem.
-Czemu to robisz? Boisz się tego, że mnie kochasz? - jaki odważniak, no i oczywiście zachował się jak prawdziwy dżentelmen szarpiąc damę.
-Słyszysz to co mówisz? Czy jednak głupota do końca wyniszczyła Ci ostatnie szare komórki - mówiłam, odchylając się jak najbardziej od Uckera, który skutecznie dociskał mnie co raz bardziej do siebie.
-Mi wyniszczyła to patrz - gwałtownym ruchem przyciągnął moje ciało do swojego, teraz przylegałam do niego, między nami nie było nawet milimetra odstępu. Mój oddech momentalnie przyspieszył, a serce waliło jak oszalałe.
-Co, co Ty robisz? - spytałam nerwowo próbując bezskutecznie wyrwać się. Tak ja mówiłam na nic mi się to zdało już po chwili Ucker szybko wpił się w moje usta. Całował mnie tak jak nigdy wcześniej, tak jakby chciał mi udowodnić swoją rację. Niestety wychodziło mu świetnie, oddawałam każdy jego pocałunek. Nie zważając na fakt, że jesteśmy w pracy uniósł mnie lekko do góry i posadził na biurku, zwalając z niego klawiaturę i myszkę.
-Dalej uważasz, że jestem Ci obojętny? - spytał między pocałunkami, odpinając guziki mojej koszuli. Nie odezwałam się nic, byłam za bardzo zajęta tym co się działo. To był jakiś obłęd, czułam się jak w totalnej hipnozie. Moja koszula była do połowy odpięta i wtedy ktoś bez pukania wparował do gabinetu Uckera. Jak po chwili się domyśliłam, była to ta wkurzająca sekretareczka Uckera. W tempie światła oderwałam się od mojego szefa i stojąc tyłem zapinałam guziki od koszuli.
-Przepraszam, ja nie chciałam przeszkadzać - powiedziała, skruszonym głosem. Kłamstwo!! ona chciała, zrobiła to celowo, wredna żmija. Matko co ja w ogóle mówię, przecież to nic.
-Nie przeszkadzasz, ja właśnie miałam iść po lunch zgłodniałam - na szybko kłamstwa nie są trafne, to także nie było.
-Dul masz tu śniadanie nie krępuj się - no i po tych słowach jakże uprzejmego Uckerka byłam uziemiona w tym gabinecie.
-To ja już pójdę, proszę - wręczyła mu jakiś papierek i wyszła, ta sekretarka była bardziej zawstydzona niż ja i Ucker razem wzięci. Chociaż nie powiem, ta sytuacja była dosyć niezręczna.
Żeby nie rozmawiać o tym co miało miejsce przed chwilą, wepchnęłam sobie do ust chyba z pół bułki i siedziałam z takimi napchanymi policzkami, wolno przeżuwając.
-Serio w taki sposób chcesz unikać, tego co nieuniknione ? - spytał siadając przy mnie, on po prostu się ze mnie nabijał. A ja nie widziałam w tym nic śmiesznego, no może oprócz tego że nie mogłam przełknąć tego co mam w buzi, za dużo tego naładowałam. W końcu po jakiś 10 minutach męczarni udało mi się to wszystko przeżuć, czułam się jak taka krowa na pastwisku jedząca trawę feee. Tak, żeby było przyjemniej kanapka była z majonezem, którego szczerze nie cierpię.
-I co warto było napychać się zamiast porozmawiać? - mówił dławiąc się śmiechem. Niestety ja nadal nie miałam ochoty na rozmowę, ale zupełnie na co innego. Wstałam z miejsca w przeciągu sekundy Ucker znalazł się obok mnie.
-Ej nie wyjdziesz teraz - mówił stanowczo, łapiąc mnie za rękę.
-Nie miałam zamiaru - popchnęłam go lekko na kanapę, opadł i patrzył na mnie zdezorientowany. Podeszłam do drzwi i je zamknęłam, sama nie umiem wytłumaczyć mojego zachowania. Nie chciałam, żeby przypadkiem znów ktoś wszedł. Podchodziłam powoli w stronę Uckera i wolno, zmysłowo odpinałam guziki od mojej koszuli. Usiadłam na nim okrakiem i szybko wpiłam się w jego usta. Teraz już byłam pewna nie tylko go pragnęłam, ja go kochałam.
----------------------------------------------------------------------------------------------
Witam ! :)
No cóż dodałam dopiero po tygodniu, mimo tego że napisany już był dawno. Zła ja haha. No, ale tak poważnie to przez Pelasie jej wina xd
Dobra no kolejny nie wiem kiedy, ale zdradzę wam sekret.... Piszę już 2 część Zakazanego Owocu :) Do następnego <3
-Dul nie rób ze mnie idioty, dlaczego złożyłaś wymówienie? - chyba tym swoich przekomarzaniem tylko go zdenerwowałam, nie ja na pewno go zdenerwowałam.
-A myślisz, że po co składa się wymówienie? - mówiłam, nawet nie odrywając oczu od monitora, wolałam nie widzieć jaką ma teraz minę. Poczułam lekkie szarpnięcie za ramie i już po chwili stałam twarzą w twarz z Uckerem.
-Czemu to robisz? Boisz się tego, że mnie kochasz? - jaki odważniak, no i oczywiście zachował się jak prawdziwy dżentelmen szarpiąc damę.
-Słyszysz to co mówisz? Czy jednak głupota do końca wyniszczyła Ci ostatnie szare komórki - mówiłam, odchylając się jak najbardziej od Uckera, który skutecznie dociskał mnie co raz bardziej do siebie.
-Mi wyniszczyła to patrz - gwałtownym ruchem przyciągnął moje ciało do swojego, teraz przylegałam do niego, między nami nie było nawet milimetra odstępu. Mój oddech momentalnie przyspieszył, a serce waliło jak oszalałe.
-Co, co Ty robisz? - spytałam nerwowo próbując bezskutecznie wyrwać się. Tak ja mówiłam na nic mi się to zdało już po chwili Ucker szybko wpił się w moje usta. Całował mnie tak jak nigdy wcześniej, tak jakby chciał mi udowodnić swoją rację. Niestety wychodziło mu świetnie, oddawałam każdy jego pocałunek. Nie zważając na fakt, że jesteśmy w pracy uniósł mnie lekko do góry i posadził na biurku, zwalając z niego klawiaturę i myszkę.
-Dalej uważasz, że jestem Ci obojętny? - spytał między pocałunkami, odpinając guziki mojej koszuli. Nie odezwałam się nic, byłam za bardzo zajęta tym co się działo. To był jakiś obłęd, czułam się jak w totalnej hipnozie. Moja koszula była do połowy odpięta i wtedy ktoś bez pukania wparował do gabinetu Uckera. Jak po chwili się domyśliłam, była to ta wkurzająca sekretareczka Uckera. W tempie światła oderwałam się od mojego szefa i stojąc tyłem zapinałam guziki od koszuli.
-Przepraszam, ja nie chciałam przeszkadzać - powiedziała, skruszonym głosem. Kłamstwo!! ona chciała, zrobiła to celowo, wredna żmija. Matko co ja w ogóle mówię, przecież to nic.
-Nie przeszkadzasz, ja właśnie miałam iść po lunch zgłodniałam - na szybko kłamstwa nie są trafne, to także nie było.
-Dul masz tu śniadanie nie krępuj się - no i po tych słowach jakże uprzejmego Uckerka byłam uziemiona w tym gabinecie.
-To ja już pójdę, proszę - wręczyła mu jakiś papierek i wyszła, ta sekretarka była bardziej zawstydzona niż ja i Ucker razem wzięci. Chociaż nie powiem, ta sytuacja była dosyć niezręczna.
Żeby nie rozmawiać o tym co miało miejsce przed chwilą, wepchnęłam sobie do ust chyba z pół bułki i siedziałam z takimi napchanymi policzkami, wolno przeżuwając.
-Serio w taki sposób chcesz unikać, tego co nieuniknione ? - spytał siadając przy mnie, on po prostu się ze mnie nabijał. A ja nie widziałam w tym nic śmiesznego, no może oprócz tego że nie mogłam przełknąć tego co mam w buzi, za dużo tego naładowałam. W końcu po jakiś 10 minutach męczarni udało mi się to wszystko przeżuć, czułam się jak taka krowa na pastwisku jedząca trawę feee. Tak, żeby było przyjemniej kanapka była z majonezem, którego szczerze nie cierpię.
-I co warto było napychać się zamiast porozmawiać? - mówił dławiąc się śmiechem. Niestety ja nadal nie miałam ochoty na rozmowę, ale zupełnie na co innego. Wstałam z miejsca w przeciągu sekundy Ucker znalazł się obok mnie.
-Ej nie wyjdziesz teraz - mówił stanowczo, łapiąc mnie za rękę.
-Nie miałam zamiaru - popchnęłam go lekko na kanapę, opadł i patrzył na mnie zdezorientowany. Podeszłam do drzwi i je zamknęłam, sama nie umiem wytłumaczyć mojego zachowania. Nie chciałam, żeby przypadkiem znów ktoś wszedł. Podchodziłam powoli w stronę Uckera i wolno, zmysłowo odpinałam guziki od mojej koszuli. Usiadłam na nim okrakiem i szybko wpiłam się w jego usta. Teraz już byłam pewna nie tylko go pragnęłam, ja go kochałam.
----------------------------------------------------------------------------------------------
Witam ! :)
No cóż dodałam dopiero po tygodniu, mimo tego że napisany już był dawno. Zła ja haha. No, ale tak poważnie to przez Pelasie jej wina xd
Dobra no kolejny nie wiem kiedy, ale zdradzę wam sekret.... Piszę już 2 część Zakazanego Owocu :) Do następnego <3
Subskrybuj:
Posty (Atom)