-Duluś dziś zrobiłam Ci kanapeczki takie kolorowe jak lubisz - kocham te kobietę ale bez przesady, w końcu i ona doczeka się jakiegoś zgryźliwego komentarza.
-Elizabeth tyle razy mówiłam, DULCE TAK MAM NA IMIĘ ! - ostatnie pięć słów krzyknęłam, wyraźnie gestykulując przy tym dłońmi. Wzięłam gryza kanapki, popiłam herbatą, zgarnęłam pieniądze na dziś, dałam buziaka Eli i wyszłam. Do szkoły dotarłam zaskakująco szybko, wydaję mi się że wczoraj była ona jakoś dalej. No, ale wracając do tematu na korytarzu namierzyłam te wścibską blondynę z jakąś bandą idiotów. Bez opamiętania podeszłam do nich i wbiłam się w te ich kółko, przechodząc wprost do tej blondi.
-Po co to zrobiłaś ? - parchnęłam zła, jak zawsze ze swoim niezbyt przyjacielskim tonem.
-Ale co ? - jak słucham jej gadania to tylko utwierdzam się w stereotypie co do głupich blondynek.
-Nie udawaj głupiej, to że masz problemy z myśleniem to widzę ale że aż tak? Po co nagadałaś, że jestem u pielęgniarki? Po co mnie broniłaś?
-Chciałam pomóc - matka teresa się znalazła. Pomóc chciała.
-Pomogłaś, ale nie myśl że będę Ci wdzięczna. Trzymaj się ode mnie z daleka i ta twoja paczka też, słyszałam że głupota jest zaraźliwa, a ja się w tym roku jeszcze nie zaszczepiłam - odeszłam szturchając ją ramieniem. No cóż znów się uniosłam, nie moja wina taką mam naturę. Ze względu na to, że ta banda kretynów już doszczętnie podniosła mi ciśnienie i zepsuła humor musiałam iść zapalić. Wzrokiem szukałam jak najbardziej odpowiedniego miejsca, żeby puścić sobie dymek. Matko czemu w tej szkole jest tylu ludzi. W końcu po kilkuminutowych poszukiwaniach znalazłam łazienkę. Gdy do niej wchodziłam dzwonek już zadzwonił, ale jakoś się tym nie przejęłam po w-f mamy historię z tak starą babą, że zapewne nie widzi, ani nie słyszy najlepiej więc nie zauważy mojego małego spóźnienia. Nagle usłyszałam kroki, ale że moja inteligencja troszeczkę w tym momencie przyszwankowała nawet nie weszłam do kabiny i nie miałam takiego zamiaru. Zza rogu wyłonił się nie kto inny jak ten palant Leo. Krew w moich żyłach zastygła, a oczy mało co nie wyskoczyły z orbit. Ponownie byłam przerażona, serce waliło jak oszalałe, a żołądek podchodził do gardła. Dzisiejsze śniadanie było na prawdę wyborne i nie chciałabym go zwracać.
-Czego tu chcesz? Ty też jesteś ślepy czy głupi? Nie widzisz, że to damski kibel - oczywiście mimo paraliżującego mnie strachu, moja odwaga i tak musiała wyjść na wierzch, niestety pociągnęła ona za sobą także mój cięty język.
-Jaka nerwowa, kochanie powinniśmy dokończyć to co wczoraj zaczęliśmy.
-Ty chyba zgłupiałeś już do końca, wolałabym podciąć sobie żyły niż przespać się z takim oblechem jak Ty!
-Bam zła odpowiedź, taka śliczna, a taka wyszczekana - podszedł do mnie i złożył na moich ustach szybki, niespodziewany pocałunek, przygwoździł mnie do ściany a ja nie mogłam wykonać żadnego ruchu. Jego ręka gnała po moim udzie, aż do góry lekko już ocierając się o materiał majtek. Nie oszukujmy się, że dziś miał dużo łatwiej w końcu byłam w krótkiej spódniczce. Od dziś chodzę w sutannie ! Nie no dobra bez przesady, aż tak radykalnych zmian nie wprowadzę. Nie wiedziałam, za bardzo jak się ratować. Jednak po chwili do mojej głowy wpadł mały plan ucieczki. W ręku trzymałam papierosa, który jeszcze miał żar i się tlił. Niestety moje ruchy były mocno ograniczone przez to, że ten palant mi je trzymał. Musiałam wziąć go podstępem. Po nie długiej chwili zaczęłam oddawać jego pocałunki.
-Proszę też chce Cię dotykać - szeptałam zmysłowym głosem wprost do jego ust. Wtedy bez jakiego kolwiek zawahania puścił moje ręce, a ja sprytnie przypaliłam jego rękę żarem. Od razu odsunął się ode mnie, a ja jak najszybciej wybiegłam z łazienki i udałam się na historię. Lekcja jak zawsze minęła przerażająco nudno. Nie obyło się bez krótkiej sprzeczki z nauczycielką, ale na szczęście nie wylądowałam u wychowawcy ani u dyrektora. Zgadnijcie czemu? Znów ta blondyna się za mną wstawiła. Czy ona nie rozumie, że ja nie potrzebuje niańki, adwokata ani obrońcy. Na przerwie od razu do niej podeszłam.
-Co Ty sobie myślisz? Umiem mówić nie potrzebuję twojej pomocy ! - wiem, że może nie było to miłe no ale kurwa ile to można.
-Chciałam być miła, też byłam kiedyś nowa i wiem jak jest trudno się tu zaklimatyzować - filozof się znalazł, dobra wróżka.
-Bądź miła dla tej swojej śmiesznej grupki, jedno drugiego warte, banda hipokrytów.
-Od nich trzymaj się z daleka - uuu blondi pokazuje pazurki.
-Tobie też bym to radziła, nie długo zobaczysz jakich masz dobrych przyjaciół - no cóż, nie powiem wiedziałam co nieco o paru osobach z jej grupki. Wystarczy chwilę posiedzieć i udawać, że słucha się muzyki i już wiesz wszystko. Odeszłam błogo się śmiejąc. A ona? Stała jak idiotka na środku korytarza teraz dałam jej zagadkę. Niech główkuje, może ona sama w sobie nie jest zła ale jej banda no cóż brak słów. Jeszcze ten cały Alfonso jest w miarę, da się z nim porozmawiać ale do reszty po prostu brak mi słów. Wyszłam znów do łazienki musiałam ponownie zapalić, cholerny nałóg. Przez moją małą przerwę na papieroska znów spóźniłam się na lekcję. Tym razem nie było już tak kolorowo, właśnie zaczął się Hiszpański. Chyba nie muszę przypominać z kim. Weszłam do sali, no dobra wbiegłam zdyszana, bez pukania.
-Panna Dawson, któż by inny - powiedział nieco rozbawiony moim zdyszeniem. Ja jakoś nie miałam ochoty na żarty.
-Widzę, że nadrabiasz sobie w-f, na którym naturalnie Cię nie było - czy on musi być taki zgryźliwy i wygadany. Jest nauczycielem, a nie komikiem.
-Chyba minął Pan się z powołaniem Panie Uckermann - mówiłam podchodząc do swojej ławki, pierwszej ławki, dokładnie tak pierwsza ławka przed samym biurkiem. Gdy już miałam usiąść odezwał się nasz komik.
WITAJCIE !
Tak jak obiecałam rozdział dziś. Co mogę wam tu jeszcze napisać hmm. No opowiadanie generalnie powoli się rozkręca więc mogę wam obiecać, że będzie coraz ciekawiej. Mam nadzieję, że rozdział wam się podoba. Oczywiście zasady się nie zmieniają 5 komentarzy = rozdział w środę. Nie mogę tak dodawać codziennie, bo za szybko mi się skończą :) Do kolejnego :)
Jest!! Czemu w takich momentach konczysz :-D super rozdział
OdpowiedzUsuńPodoba mi się rozdział. Widzę że Dulce nie za specjalnie przepada za Uckerem, powinna być wdzięczna za uratowanie jej. Oj ta Dulce nic jej nie pasuje, każdy jej przeszkadza nauczyciele, Ucker i Any. Czekam na nowy rozdział :)
OdpowiedzUsuńRobi się coraz bardziej ciekawie .Mam nadzieje , że Unker i paczka Anahi wywrócą świat Dulce do góry nagami i stanie się bardziej przyjacielska. Czekam na nowy :)
OdpowiedzUsuńSuper jak wszystkie ;) Czekam na nowy
OdpowiedzUsuńSuper rozdział;-) myślę że jakbyś dodała rozdział jutro wszyscy będziemy zadowoleni bo świetnie piszesz :-*
OdpowiedzUsuńMasz talent;-) czekam na kolejny
OdpowiedzUsuńO której rozdział?
OdpowiedzUsuńDialog na końcu najlepszy, mało vondasów coś w tym rozdziale, uff kto się czubi ten się lubi ;33
OdpowiedzUsuńTrochę mało Vondy, no!! No ale mam nadzieję, że następnym razem będzie ich więcej xD Wgl to bardzo cieszy mnie fakt, że rozdział jest długi :D Przejdźmy do rzeczy: Dula zachowała się okropnie w stosunku do Anahi... No cholera jasna, ona chciała jej tylko pomóc, a ta opętana na nią naskakuje. Ciekawa jestem, kiedy ona się ogarnie i zrozumie, że ani Ann, ani Ucker nie chcą dla niej źle. Ale nie, Dulcia woli pić piwo po krzakach i szlajać się chuj wie z kim. Nie no ale z Leo to wygrała wszystko xD Oby miał nauczkę i więcej nawet do niej nie podchodził, bo następnym razem najebać może mu porządnie Uckerek i już nie będzie tak wesoło :P A propos naszego boskiego nauczyciela: serio, powinien zostać komikiem, zajebisty jest :D Na tym zakończę, bo mi zaraz nie dodasz xD
OdpowiedzUsuńDulce zachowała się strasznie w stosunku do Ann jak mogła być tak nie miła przecież ta biedna dziewczyna tylko chciała jej pomóc. Trochę irytuje mnie Dulce w tym opowiadaniu za bardzo się stawia nie widzi że ktoś chce jej pomoc :). Ide czytać dalej :D
OdpowiedzUsuń