-Słucham? To chyba jakiś żart? Ja kocham
moją żonę i rodzinę, a to dziecko ma jakąś nadzwyczajnie wielką wyobraźnie - od
razu odezwał się Ucker, widziałam że jest zły. Co mu się dziwić, jednak jakoś
jego przekonania nie za bardzo do mnie dotarły, nadal miałam wątpliwości.
Ostatnio nam się nie układało, a dzieci nie wymyślają sobie takich rzeczy.
-Ja też uważam, że to kompletna bzdura -
powiedziałam udając pewność wierności mojego męża.
-Rozumiem, że to nie są miłe i zapewne
prawdziwe słowa, ale to niestety nie usprawiedliwia zachowania państwa córki,
musimy wyciągnąć jakieś konsekwencję chyba, że matka Sary będzie na tyle
życzliwa iż puści płazem te przewinienie - wiedziałam, że ta wredna małpa się nie
zgodzi popatrzyłam na nią, a ona uśmiechnęłam się w moją stronę.
-Ewentualnie mogę się zgodzić, tylko żeby
to był ostatni raz - wzięła te swoje dziecko na ręce i wszyła kręcąc tą dużą
dupą. Byłam zirytowana, nie wiedziałam dlaczego w ogóle się zgodziła.
Spojrzałam na Uckera, który był wyraźnie zadowolony z takiego rozwoju sytuacji.
wiedziałam że muszę z nim o tym porozmawiać. To dziwnie, nawet bardzo.
-Dobrze w takim razie do widzenia, i mam
nadzieję że następnym razem zobaczymy się w milszych okolicznościach - podała
nam rękę i wyszliśmy. Mała poszła ubrać się do szatni, a my czekaliśmy na nią
przed budynkiem. Jak to Bell mówiła, ona jest już za duża abyśmy stali nad nią
jak się ubiera.
-Co te dzieci wymyślają - podszedł do
mnie Ucker, objął mnie i pocałował w szyję. Od razu wyrwałam się z jego objęć i
obróciłam się w jego stronę patrząc zła.
-Co się stało myszko? - spytał jakimś
uroczym tonem, całując mnie w czoło.
-To co mówiła ta dziewczynka....
-To bzdura, nigdy bym Cię nie zdradził -
nawet nie dał mi dokończyć, przytulił mnie do siebie a ja już nie miałam siły
na kolejną kłótnie. Tym bardziej nie tu, nie pod przedszkolem naszej córki.
Stwierdziłam, że porozmawiam z nim o tym dziś wieczorem jak Bell pójdzie spać.
Za chwilę mała wybiegła zadowolona z przedszkola i przytuliła się do mnie i
Uckera.
-Kocham was, tak bardzo mocno. Ona po
plostu mi zazdrości, bo ona nie ma tatusia i takiej supel lodzinki jak ja -
krzyknęła zadowolona obdarowując mnie i Chrisa buziakiem w policzek. Dało mi to
trochę do myślenia. Sara nie ma ojca, tutaj taka nagła zmiana zachowania jej
mamy i ta zdrada rzekoma. Miałam jeszcze na prawdę sporo czasu do przemyśleń,
bo Ucker zaproponował lody i plac zabaw. Oczywiście zostałam masowo
przegłosowana, więc wpierw poszliśmy na lody. Jak zawsze ja jabłkowo -
cytrynowe, a Ucker z małą truskawkowo czekoladowe. Zjedliśmy lody w dosyć miłej
atmosferze, oczywiście buzia Bell się nie zamykała. Ona zawsze ma, aż za wiele
do powiedzenia ale taki jej urok. Później mała pobiegła na plac zabaw, a ja z
Uckerem siedziałam na ławce. Znaczy z nim się nie da normalnie usiąść, uniósł
mnie i sprawił tak że siedziałam bokiem na jego kolanach. Przypominam, że
jestem w spódniczce. Co chwilę składał pocałunki na moich ustach, a ręką
jeździł po moim udzie do góry i do dołu, no cóz ja jemu się nie umiem po prostu
oprzeć.
-To jest park, a nie agencja towarzyska -
podeszła do nas jakaś starsza Pani, około miała może z 80 lat. Popatrzyłam na
Uckera, a on na mnie wybuchnęliśmy niekontrolowanym śmiechem.
-Tak oczywiście, przepraszamy za nasze
jakże niestosowne zachowanie - powiedziałam schodząc z kolan Uckera. Nie wiem
jak mówiąc to powstrzymałam śmiech, było to chyba jedną z najtrudniejszych
rzeczy jakie przydarzyło mi się robić. Ta starsza kobieta jeszcze patrzyła na
nas krzywo przez dłuższy czas. W końcu Bell odechciało się bez sensu bawić na
placu zabaw i poszliśmy do domu. Mała już miała na dziś dosyć wrażeń więc
szybko ją wykąpałam i poszła spać, nawet nie chciała kolacji. Nic dziwnego jak
nawpychała się tych lodów. Gdy tylko Bell zasnęła, weszłam do wspólnej sypialni
którą dzielę z Uckerem. Bez słowa poszłam się wykąpać, na siłę chciałam po
prostu odwlec te rozmowę.
-------------------------------------------------------------------------------------------------