piątek, 15 maja 2015

Zakazany Owoc cz. 2 - Rozdział 2

Poczułam jak ktoś gładzi mnie po policzku, to był ten sam policzek w który wczoraj oberwałam. Otworzyłam szybko oczy i ujrzałam mojego męża, a może powinnam powiedzieć oprawcę. Szybko usiadłam i odskoczyłam na drugi koniec sofy. Byłam przestraszona.
-Nic nie zrobiłam - mówiłam, a do moich oczu zaczęły napływać łzy, podkurczyłam nogi pod brodę i zaczęłam się lekko kołysać.
-Kochanie - usiadł obok mnie i przygarnął do siebie, normalnie pewnie bym się wyrwała ale za bardzo się bałam. Trzęsłam się w jego ramionach, to było straszne.
-Przepraszam, ja nie wiem co we mnie wstąpiło - powiedział odsuwając mnie od siebie i gładząc palcem mój posiniaczony policzek.
-Proszę wybacz mi - patrzył na mnie tym swoim wzrokiem, jak mogłam mu nie wybaczyć przecież kocham go, a chwila słabości może zdarzyć się każdemu.
-Obiecujesz, że to nigdy się nie powtórzy? - spojrzałam mu w oczy.
-Jasne, że tak - lekko pocałował mnie, a ja poczułam się jakbym wygrała na loterii ponownie szczęście u boku mojego mężczyzny. Uwierzyłam mu.
-To ja pójdę się ogarnąć nie chce, żeby Pani w przedszkolu Bell widziała mnie z takim siniakiem - chciałam wstać, ale złapał mnie za rękę i ponownie strach mnie sparaliżował.
-Czekaj idź się ogarnąć, ale ja zaprowadzę Bell do przedszkola i odbiorę ją więc masz dzień dla siebie - uśmiechnął się do mnie, a ja przytaknęłam i pobiegłam do łazienki. Trzeba przyznać wyglądałam wyjątkowo żałośnie, włosy rozczochrane w każdą stronę, wielki siniak na policzku i leciutko rozcięta warga. Tego ostatniego to nawet nie czułam. Pierwsze co to wzięłam długą kąpiel, po wyjściu wysuszyłam i rozczesałam włosy, które wróciły do ładu. Na koniec zostawiłam najtrudniejsze czyli makijaż, to było niezłym wyzwaniem biorąc pod uwagę tego siniaka. Gdy wszystko już było idealnie zatuszowane, ubrałam się i poszłam na zakupy. W końcu mam jeden dzień dla siebie więc chce go w pełni wykorzystać. Obeszłam masę sklepów, a kupiłam tylko parę spodni, trochę bluzek i strój kąpielowy. Wróciłam do domu koło 15, więc według moich obliczeń za 1,5 godziny wracał Ucker wraz z Bell. Postanowiłam przygotować jakiś obiad, dlatego postawiłam na moje słynne spaghetti. Spokojnie przez ten czas nauczyłam się je gotować. Skoczyłam jeszcze na chwilę do sklepu, bo nie było makaronu. Czas zleciał mi błyskawicznie, nawet nie wiem kiedy a zobaczyłam przez okno jak do domu idzie uśmiechnięta Bell z równie szczęśliwym Uckerem. No tak mała nie jest przyzwyczajona, że odbiera ją tatuś.
-Jesteśmy - krzyknęła moja kochana córeczka od progu, od razu przybiegła i dała mi gigantycznego buziaka.
-No to leć z tatą myć ręce, a ja nakładam obiad - byłam ucieszona, wszystko zaczynało od nowa się układać. Siedzieliśmy wszyscy w ciszy i jedliśmy obiad, no dobra nie wszyscy siedzieliśmy w ciszy. Akurat Bell buzia się nie zamykała, ciągle opowiadała jak to było w przedszkolu, czego się nauczyła no i stwierdziłam, że to dziecko wie o wiele za dużo. Cały dzień spędziliśmy we trójkę. Ucker później zabrał nas do kina na jakąś bajkę. Bell była zachwycona, a ja no cóż spędziłam miłe chwilę z rodziną, było jak kiedyś trzymałam się za rękę z Uckerem co jakiś czas oboje obdarowywaliśmy się pocałunkami. Na koniec pojechaliśmy do restauracji, gdzie zjedliśmy kolację. Po powrocie do domu Bell była wykończona i padła. A ja poszłam się wykąpać, nie wiem gdzie się podział Ucker ale szczerze byłam zbyt zmęczona by o tym myśleć, nadmiar wrażeń. Ubrałam się w spodenki i krótki top trzeba przyznać, było upalnie. Położyłam się na bok i zamknęłam oczy. 

----------------------------------------------------------------------------
                                                              HEJO ! :)
Jak mnie nie było to teraz wróciłam, matko co się dzieję rozdziały codziennie haha. Mam dla was dobrą wiadomość, jeśli nadal będzie tak że dziennie będę pisała po jednym rozdziale to będą wstawiane codziennie albo co 2 dni, chyba że się zawieszę no to wtedy raz w tyg ;)

3 komentarze:

  1. Dobra to ja zaczynam od tego mimo że Dulce go kocha to on ją uderzył ... Za łatwo ona mu wybaczyła to raz dwa Ucker to kretyn mimo że zrobił sobie dzień z rodziną to mnie nie przekonał i tak podejrzewam go o zdradę ;(. Bell ma temperament :D. Gdzie Ucker zniknął ?. Pewnie do kochanki ja mam chyba paranoje każdy jego ruch jak dla mnie jest za bardzo podejrzany ;((.

    OdpowiedzUsuń
  2. No cóż... Przyznam, że cudnie, słodko, rodzinnie i wgl (a wiesz jak ja lubię takie rozdziały), ale myślmy racjonalnie... Nadal jestem zła na Uckera za tamto i uważam, że Dula zbyt łatwo mu wybaczyła. Przecież on ją uderzył i wgl! Rozumiem, że go kocha i nie potrafiła inaczej, ale to przesada. No błagam... Normalny facet nie bije swojej żony, i to praktycznie bez powodu!! Aa, już wiem: Kosmici już byli i wyprali mu tą pustą mózgownicę? Nie no dobra, powaga... Ten rozdział generalnie podoba mi się DUŻO bardziej od tamtego, ale znając Ciebie tak pięknie zbyt długo nie będzie, także nie mam co się cieszyć. A teraz zmykam pisać moje to może jutro albo pojutrze wstawię, tak jak obiecałam ;) A i czekam na kolejny rozdział, i pragnę poinformować Cię, że pomysł z dodawaniem codziennie bardzo mi się podoba :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajny rozdział. Mam nadzieję że Ucker już nigdy nie podniesie ręki na Dulce. Czekam na kolejny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń