sobota, 6 grudnia 2014

Zakazany Owoc - Rozdział 14

-Co tu się dzieję ? - spytał widocznie zły, wtedy wpadłam na świetny pomysł.
-Kochanie jak dobrze, że już wróciłeś -powiedziałam dławiąc się łzami, które ciągle spływały po moich policzkach. Szybko wyswobodziłam się z ramion zdezorientowanego Uckera. Podbiegłam do Juana i kurczowo się w niego wtuliłam. On był nie mniej zdziwiony. 
-Co się stało? - spytał tuląc mnie do siebie, no Dul raz kozie śmierć musisz to zrobić.
-Bo Ucker, on on...- udawałam, grałam jak z nut tylko po to, żeby wyszło jak najbardziej realnie.
-Co Ucker? - dopytywał, widziałam że jest już nieźle podirytowany czekaniem na odpowiedź.
-No właśnie co ja?- no i on się odezwał, gdy usłyszałam jego głos to na chwilę się zawahałam, czy na pewno dobrze robię, jednak moja miłość, niespełniona miłość i chęć zemsty za nie odwzajemnione uczucia była silniejsza. 
-On chciał mnie zgwałcić - powiedziałam i wybuchnęłam jeszcze większym płaczem, słyszałam tylko coraz szybszy oddech Juana, który musiał być spowodowany jego zdenerwowaniem. 
-Ty chyba sobie żartujesz?- wiedziałam, że będzie się wypierał dlatego ponownie wybełkotałam.
-Odkąd wyjechałeś był dla mnie całkiem miły i dziś pocałował mnie w kuchni, uciekłam do naszej sypialni i on tu wszedł próbowałam się bronić, dlatego jest tu taki bałagan ale on był silniejszy, gdyby nie Ty to nie wiem co by się teraz ze mną działo -mówiłam, a z moich policzków płynęło coraz więcej łez. W pewnym momencie Juan mnie puścił i rzucił się na Uckera, dziko go okładał. Z jednej strony było mi go szkoda, ale z drugiej zasłużył sobie. Nikt nie będzie bawił się moimi uczuciami. 
-Nic jej nie zrobiłem, to zwykła dziwka, a zwala na innych -powiedział Ucker, zabolało mnie to strasznie. Jak by nie patrzeć w pewnym sensie jego zdanie na mój temat strasznie się dla mnie liczyło, a on? Uważa mnie za zwykłą puszczalską. Tymi słowami chyba, a nawet na pewno jeszcze bardziej rozwścieczył Juana. Bili się już nie na żarty, w końcu to Ucker był górą i zadał Juanowi parę ciosów. Stwierdziłam, że muszę ich rozdzielić, tak też zrobiłam. Po jakiś 5 minutach oboje panowie stali po różnych stronach pokoju, a ja lekko tuliłam Juana tak aby znów nie rzucił się na Uckera. Nie sądziłam, że z jednego kłamstewka wyjdzie taka burza. 
-Ucker idź do siebie- powiedziałam i zmroziłam go spojrzeniem, już miał się odezwać, gdy tylko machnął ręką i wyszedł. Zostałam ze złym Juanem sama spojrzałam mu w oczy, widziałam w nich troskę o mnie, czasem żałowałam, że po prostu nie odwzajemniam jego uczucia, wtedy wszytko było by łatwiejsze. 
-On musi się stąd wyprowadzić - stwierdził zdenerwowany Juan, nie spodobał mi się jego pomysł, w sumie wolałam, żeby Ucker tu został wtedy mogłabym chociaż na niego patrzeć.
-Nie niech zostanie - powiedziałam ledwo słyszalnie.
-Jak Ty możesz mówić coś takiego po tym co on Ci zrobił, a przynajmniej chciał zrobić?- podniósł głos, pierwszy raz od dawna. 
-Jesteście przyjaciółmi i nie chce, żebyście się kłócili i to przeze mnie ja sobie jakoś wyjaśnię z Uckerem te sprawę - mówiłam to z trudem,wielkim trudem. Ciężko przekonać kogoś do miłości, a ja tak bardzo chciałam, żeby on odwzajemnił moje uczucia. 
-Jesteś tego pewna?
-Tak przecież nie możesz go tak po prostu wyrzucić no idź do niego wyjaśnijcie sobie wszystko. - powiedziałam i uśmiechnęłam się blado. Juan złożył na moich ustach krótki pocałunek i wyszedł, byłam z jednej strony zła i szczęśliwa. Zła bo Ucker igra ze mną, a szczęśliwa, że mimo wszystko zostanie u nas jeszcze. Sama nie wiem czemu przecież powinnam powiedzieć Juanowi, żeby wyrzucił go na zbity pysk, ale nie chciałam żeby cierpiał. Tak jak już wspominałam moja głupia miłość ponownie bierze górę. Ogarnęłam się trochę i zabrałam się za posprzątanie w pokoju, nim się obejrzałam była godzina 16, a Juan dalej nie wrócił od Uckera. Zaczęłam się denerwować były 2 możliwości albo się pozabijali, albo upili do nieprzytomności. Musiałam to sprawdzić więc poszłam do pokoju Uckera i otworzyłam drzwi, oczywiście nie pukałam ja nigdy nie pukam. Weszłam i zastałam tak Uckera, który siedział na łóżku i przyglądał się uważnie swojej rozciętej wardze w lusterku. 
-Jest Juan?- spytałam nie pewnie.
-U siebie w biurze- odpowiedział obojętnie, matko jak ja nie lubię tego tonu. 
-Pogodziliście się ?- spytałam, ach ja i te moje trafne pytania. 
-Tak, a teraz jak możesz to wyjdź bo zaraz powiesz, że tym razem Cię rozbieram wzrokiem albo molestuje, znając twoje możliwości możesz wymyślić wiele. 
-Kretyn - podsumowałam i wyszłam z trzaskiem drzwi, to ja tu się zastanawiam czy na pewno dobrze się czuję, czy nic mu nie jest, a on co ? No zwykły pospolity cham! Teraz udałam się do gabinetu mojego małżonka, nie lubiłam tam przebywać, dlatego nie siedziałam tam zbyt często. 
-Jak się czujesz?- spytałam wchodząc
-Dobrze - urwał krótko i zaczął podpisywać jakieś dokumenty.
-Pogodziłeś się z Uckerem? - spytałam mimo, że doskonale znałam odpowiedzieć.
-Tak, ale nigdy nie wybaczę mu tego co chciał Ci zrobić - powiedział i spojrzał prosto w moje brązowe oczy. Blado się uśmiechnęłam, tak dla pozoru. I znów Juan robi to samo podszedł do mnie i objął.
-Jesteś moją żoną, dlatego jesteś i będziesz tylko moja - powiedział pewny siebie, po jego słowach, aż się we mnie zagotowało, jednak cóż nie mogłam nic zrobić tylko się uśmiechnęłam. I wtedy on wpił się zachłannie w moje usta. Zaczął ciągle pogłębiać pocałunek. Po chwili całował moją szyję i jeździł rękoma po  całym moim ciele, a ja stałam jak kłoda i na wszystko pozwalałam. Zorientowałam się dopiero co się dzieję, gdy leżałam w samej bieliźnie na jego kanapie w biurze, a on rozpinał mój biustonosz, ale i tak nic nie zrobiłam. No bo do cholery jasnej on był moim mężem, co ja mogłam zrobić ile mogę odwodzić od tego momentu? Wcześniej czy później i tak by to się stało, czułam na sobie jego okropne pocałunki i dotyk, nie było mi tak dobrze jak wcześniejszej nocy. 
-Masz zabezpieczenie? - tylko tyle zdołałam powiedzieć, a on tylko pokiwał twierdząco głową. Nim się obejrzałam, Juan wszedł we mnie. Nie był tak czuły i delikatny jak Ucker, był wręcz obleśny, nie mogłam znieść jego dotyku, do moich oczu zaczęły napływać łzy, które szybko otarłam. Swoją drogą Juan był jakby to delikatnie powiedzieć, krótkodystansowcem nasz stosunek trwał może z 5, góra 10 minut. Po wszystkim leżeliśmy na tej diabolicznej kanapie, ja leżałam na jego klatce piersiowej, zupełnie tak samo jak wcześniej z Uckerem. Ale była mała różnica to co się działo teraz wcale nie sprawiało mi żadnej przyjemności. 
-Byłaś cudowna kochanie, tyle czasu czekałem na tę chwilę- mówił szczęśliwy, wiedziałam że było to dla niego ważne, jednak ja osobiście tej chwili nie mam zamiaru wspominać, no chyba, że w najgorszych koszmarach. 
-Cieszę się- ach ta moja głęboka odpowiedź, po niej wstałam i szczelnie okryłam się kocem. 
-Wstydzisz się mnie? - spytał, w tym problem nie tylko się go wstydziłam, nie chciałam, żeby patrzył na moje ciało.
-Nie po prostu strasznie mi zimno - mówiłam, po czym wyszłam okręcona w ten koc. Szłam korytarzem już do sypialni, gdy natknęłam się na Uckera, spojrzał na mnie od góry do dołu i pokręcił tylko głową, tak jak by nie dowierzał w to co widzi. 
-Nie patrz się tak- powiedziałam ze spuszczoną głową, sama nie wiem czemu, ale nie mogłam spojrzeć mu w oczy. 
-Kocham Cię tak? A mówiłaś, że to ja jestem kretynem.
-Mam czekać jak nagle poczujesz coś do mnie, albo jak znowu będziesz chciał się zabawić i będę pod ręką, jak by nie było mam męża - musiałam się jakoś bronić,a to był chyba odpowiedni sposób, a bynajmniej tak uważałam. 
-Jesteś żałosna i w dodatku łatwa- powiedział i odszedł. A ja stałam i wpatrywałam się w miejsce, w którym przed chwilą stał. Jaki on ma tupet, nigdy nikt mnie tak nie upokorzył. 


2 tygodnie później... 
-Ucker posprzątaj ten syf co zostawiłeś - krzyczałam zirytowana, miał mieszkać tylko miesiąc ale ten jego durny remont ciągle się przedłuża. Nie pasuje mi to, że tak długo tu jest, bo z dnia na dzień coraz bardziej go kocham. Sytuacja między nami zrobiła się bardzo napięta, jest coraz gorzej kłócimy się, żyjemy jednym słowem jak pies z kotem. Ostatni rozejm mieliśmy tydzień temu, jak Juanowi przedłużyło się spotkanie biznesowe, była burza, a ja jej się tak cholernie boję, wtedy siedziałam wtulona w ramiona Uckera przez cały wieczór. Jednak co dobre szybko się kończy i tak też było z tamtym dniem skończył się i wszystko prysnęło jak bańka mydlana. Wróciła szara rzeczywistość, z rozmyśleń wyrwał mnie ten bałwan.
-Sama to posprzątaj ja wychodzę -powiedział i oczywiście wyszedł, no i  ponownie utwierdza mnie w przekonaniu, że jest zwykłą świnią. Zostałam sama w domu, tak Juan w pracy, on sobie wyszedł, dobrze że chociaż Anahi mnie odwiedzi dziś. Posprzątałam ten jego bałagan i zadzwonił dzwonek. Przyszła moja kochana przyjaciółka, nie mówiłam jej jeszcze o tym co zaszło między mną, a Uckerem nikt o tym nie wiedział, no chyba że ten pacan się tym szczyci. Siedziałam i rozmawiałam z Anahi. 
-Jak układa Ci się z Ponchem? - spytałam pewna entuzjazmu.
-On jest cudowny jestem pewna, że będziemy razem już do końca życia, a jak tam Ty i Juan, a może powinnam się spytać jak tam Ty i Ucker? - o matko skąd ona wytrzasnęła te pytanie, przecież nikt o tym nie wiedział,
-Jak to ja i Ucker? 
-Dulce znam Cię za dobrze i widzę, że coś jest nie tak- no i pięknie trafiła w dziesiątkę, nie wiedziałam co jej odpowiedzieć wzięłam łyka kawy i kęs ciasta. Długo nie musiałam czekać, jak mnie zemdliło, sama nie wiem czemu ostatnio zdarza mi się to coraz częściej, gdy wstaję rano albo zjem coś. Ciągle mi niedobrze. Wstałam i pobiegłam do łazienki, gdy wymiotowałam słyszałam głos Any za drzwiami. 
-Dulce wszystko dobrze?- nie odpowiedziałam, no bo jak skoro zwracałam wszystko co tylko dziś jadłam bądź piłam. Po jakiś 2-3 minutach wyszłam z łazienki cała blada, nie czułam się dobrze. 
-Nic nie jest dobrze - powiedziałam przerażona. 
-Co się dzieję? 
-Any ja chyba jestem w ciąży - powiedziałam załamana tym co się mogło stać, gdyby była to prawda. 
-To cudownie -powiedziała uradowana blondynka, czy ona niczego nie rozumie to może zniszczyć mi życie. 
-Nie Ty nic nie rozumiesz, to katastrofa, na pewno nie prawda, to nie może być prawda musimy kupić test iść do ginekologa cokolwiek, żeby pozbyć się tej cholernej niepewności - krzyczałam jak opętana, a Any patrzyła na mnie zdziwiona. 
-Dobra pójdę spokojnie tylko dlaczego Ty się tak denerwujesz? 
-Powiem Ci coś ale obiecaj, że nikomu ani słowa
-Jasne przecież się przyjaźnimy. 
-To dziecko o ile w ogóle istnieję nie jest Juana - powiedziałam i spuściłam głowę w dół. 
-Jak to jesteś tego pewna? Ja nie jego to kogo ? - spytała zdziwiona, a zarazem trochę podirytowana, musiałam jej powiedzieć kogo może być, w końcu jest jedyną osobą, której mogę wszystko powiedzieć zawsze mnie wspiera. 
-Ono jest ..........


Jest !! Trochę dłuższy nawet, oczywiście rozdział dla mojego erotomana (Pelasiu)  :) 
Korzystając z okazji. Chce złożyć najlepsze i najszczersze życzenia Dulce. 

Dulce !!
W dniu twoich urodzin pragnę życzyć Ci wszystkiego co najlepsze, żebyś zawsze była taka jaka jesteś, żebyś przenigdy się nie zmieniała. Stałaś się dla mnie kimś więcej niż tylko idolką bądź kolejną artystką, jesteś dla mnie wzorem i osobą, która zawsze pomaga mi w problemach. Kocham twoje piosenki i poematy, rolę Roberty w Zbuntowanych po prostu ubóstwiam. Jestem pewna, że jesteś moją idolką na całe życie. Nauczyłaś mnie razem z RBD prawdziwego życia i tego, że trzeba za wszelką cenę walczyć o swoje marzenia, nie można się poddawać i mimo wszystkich przeciwności iść przez życie z podniesioną głową. Twoja piosenka No Pares stała się dla mnie jak drogowskaz. Jesteś dla mnie jak członek rodziny i bardzo Cię kocham, nie wyobrażam sobie życia bez twoich piosenek i bez twojej osoby. Jesteś razem z RBD moją motywacją na życie. Od razu to Ty najbardziej przypadłaś mi do gustu. Mam nadzieję, że przez długie lata będziemy mogli podziwiać Cię na scenie. Jedynym słowem jesteś jedną z najważniejszych osób w moim życiu i mimo, że nie znam Cię osobiście to bardzo, ale to bardzo Cię Kocham. Jeszcze raz wszystkiego najlepszego. Dulcete Para Siempre <3 
 

4 komentarze:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Łał jestem w szoku, Juan jest obrzydliwym starym dziadem, jak on może myśleć że wgl Dulce pociąga bleee. Ucker zachowuje się jak zwykły dupek na każdym kroku przypomina Dulce że jest łatwa mimo wszystko nie powinien tego jej robić, miłość nie wybiera. Ucker nic Dul nie obiecywał lecz musi coś do niej czuć. Dulce powinna go wyrzucić z domu tylko bardziej zakochuje się jeszcze bardziej gdy on jest blisko.
    Zapraszam do mnie kolejne rozdziały i nowe opowiadanie

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak myślałam, że Dul tak wkopie Uckerka ;) W sumie należało mu się :P Jestem zawiedziona faktem, że Dulce postanowiła być dobrą żoną :( Ale jedyne pocieszenie to takie, że trwało to krótko haha ;) No o czym ja myślę?! Cieszę się, że mimo wszystko Ucker został u nich w domu <3 Tak se pomyślałam... ciekawe co by zrobił Juan, jakby znał prawdę, oj biedny byłby Uckerek... I tak końcówka była najlepsza <3 Dul jest w ciąży z Uckerem!! <3 Jestem bardzo ciekawa, co ona zrobi jak to się potwierdzi :D A i w ogóle to piękne życzenia dla Dulce <3 I oczywiście, według wielomiesięcznej tradycji Pelasia chcę szybko następny rozdział!! :* Nie będę Cię szantażować, bo to bardzo nieładnie xD I wcale nie było tak źle, bo mówiłaś, że rozdział mi się nie spodoba, ale ta końcówka wszystko naprawiła <3

    OdpowiedzUsuń
  4. ładnie się zapowiada.
    Nieźle Dul namieszała u Uckera. biedak, teraz ma nieprzyjemności hihi :D
    ale w sumie nawyzyał ją od łatwych dziwek więc ona się zemściła.
    a z tą ciążą to już w ogóle dowaliłaś!
    jestem ciekawa czy to dziecko Uckera czy Juana :D

    OdpowiedzUsuń